Przejdź do głównej zawartości

Całkiem Nowy Maciek IV #13 (103)

            Ta noc była wyjątkowo ciężka, bo gonitwa myśli nie pozwalała mu zasnąć. Wiedział, że nawalił, a szef na pewno się o tym dowie. Był niewyspany i zmęczony co odbiło się na jego samopoczuciu i efektywności na porannym treningu. Nie miał siły, a jego ciało odmawiało mu posłuszeństwa. Trener Marek zauważył już po kilku sekundach, ale nie miał dla niego złotej rady.

Po przybyciu do biura spodziewał się rychłej rozmowy z szefem i w tej kwestii się nie pomylił.

- Macieju, zapraszam do mnie. - Męski głos odezwał się, gdy chłopak przekroczył próg.

Wiedział co go czeka i nie miał nic na swoją obronę. Po prostu chciał to mieć już za sobą. Nie czekając na pstryknięcie palcami, sam zamknął za sobą drzwi nie chcąc, by ktokolwiek usłyszał tą reprymendę.

- Siadaj... - Powiedział oschle mierząc go wzrokiem. - Przejdę od razu do rzeczy, Macieju. Nie będę owijał w bawełnę, zawiodłeś mnie. - Zrobił pauzę jakby chciał zaakcentować powagę sytuacji. - Nie wiem co dokładnie się wczoraj wydarzyło, ale dostałem taką wiadomość od klienta. Przeczytam ci jej fragment... - Spojrzał na telefon i zaczął czytać. - ... nie wiem skąd ten zachwyt nad nim, ale nigdy wcześniej nie byłem tak źle obsłużony, szarpał i ciągnął, zero przyjemności, na koniec zostawił mnie i musiałem sam się sobą zająć, to jakiś amator przecież... - Przerwał i odłożył telefon. - Amator... - Prychnął powtarzając.

Chłopak nie był świadom, że było aż tak źle. Domyślił się, że ten drugi penis, który wystawał z otworu należał właśnie do klienta. Pech chciał, że nie przyszedł tam na czas i ktoś inny się nim zajął, na nieszczęście chłopaka musiał być to ktoś o braku odpowiednich umiejętności.

- Ja... yyy... ja... bo... - Chciał wytłumaczyć zajście, ale mężczyzna nie pozwolił dojść mu do głosu.

- Jak? Jak?! - Pan Krzysztof uniósł głos. - Wyjaśnij mi jakim cudem tak bardzo spaprałeś tą robotę?! A dałem ci takie rekomendacje!

- Yyy... bo... bo... ja... przepraszam... bo tak na prawdę... yyy... - Chciał powiedzieć cokolwiek, ale szef go nie słuchał.

- Naruszyłeś dobre imię firmy i nadszarpnąłeś moje zaufanie! - Niespodziewanie uderzył pięścią w biurko z taką siłą, że stos dokumentów zsunął się z blatu i rozsypał się na podłogę. - Najwyraźniej obrosłeś w piórka. Za bardzo cię ostatnio pochwaliłem i teraz mnie pokarało... a teraz ja muszę to wszystko naprawić i udobruchać klienta w inny sposób! Nikt inny tylko ja!

Tym razem nie próbował się bronić i tłumaczyć. Wiedział, że to nic nie zmieni, a gdyby szef dowiedział się, że doszło do pomyłki i jego klientem zajął się jakiś przypadkowy facet, to na pewno wpadłby w jeszcze większą furię. Z resztą... to on nawalił. Powinien był od razu pójść do tego darkroomu, a nie zachwycać się samym sobą. Tak, co do tego szef miał rację - chłopak obrósł w piórka. Zbytnia pewność siebie go zgubiła i to w tak głupi sposób, bo nie dał sobie nawet cienia szansy na zaprezentowanie swoich umiejętności.

- Sprzątnij to... - Sapnął i powiedział oschle. - A później wydrukuj kolejne umowy i przynieś mi do przejrzenia. Ja idę się przejść, a gdy wrócę przygotuj kawę... teraz muszę ochłonąć.

Maciek zaczekał, aż mężczyzna wyjdzie z pokoju po czym zabrał się za układanie rozsypanych dokumentów.

To był pierwszy raz, gdy szef wpadł z taką złość (nie licząc nerwowego wyjazdu na Ibizę). Chłopak spodziewał się usłyszeć reprymendę, ale nie aż taką. Czuł, że zawiódł szefa i to bardzo. Zaczął się zastanawiać w jaki sposób odzyskać jego zaufanie i czy zostanie jeszcze wysłany na te dodatkowe zlecenia. Nie miał pomysłu, ale musiał coś zrobić. Najprościej będzie zacząć od załagodzenia konfliktu. Może po prostu nie dać szefowi kolejnego powodu do złości? To takie proste, ale jakże trudne...

Niestety, najprawdopodobniej ze stresu popsuł drukarkę chcąc przygotować umowy dla szefa zanim ten wróci. Pech chciał, że właśnie w tym momencie pan Krzysztof wkroczył do pokoju i stanął tuż obok przyglądając się co robił. Maciek spanikował i zaczął nerwowo wciskać wszystkie przyciski w urządzeniu co spowodowało, że drukarka zaczęła piszczeć, jakby chciała dać znać, że nie ma ochoty na współpracę.

- Idź po pana Tomasza... - Rzucił zdegustowany i skierował się do swojego gabinetu.

Coraz bardziej zestresowany udał się na parter, gdzie znajdowało się pomieszczenie techniczne - właśnie tam zwykle przesiadywał pan Tomek. Zapukał, ale nie usłyszał odpowiedzi, więc niepewnie otworzył drzwi lecz pomieszczenie było puste. Nie wiedział co zrobić. Wycofał się na korytarz i zaczął rozglądać się po holu. Szedł przed siebie zastanawiając się gdzie powinien szukać, gdy nagle ujrzał go przez szybę. Stał przy drzwiach wejściowych z papierosem w dłoni, tuż przy tabliczce z napisem „zakaz palenia”.

Zaczął kroczyć w jego kierunku czując coraz większą niepewność. Odkąd zaczął pracę w firmie pana Krzysztofa jeszcze nigdy nie rozmawiał z panem Tomkiem, mimo iż ten zawsze kręcił się gdzieś w okolicy. A teraz było jeszcze dziwniej, bo przecież dzień wcześniej obciągnął mu z połykiem i to całkiem nieświadomie myśląc, że obsługuje kogoś zupełnie innego, a gdy odkrył kto stał za ścianą po prostu uciekł bez słowa. Zawsze go unikałem, potem przez przypadek obrobiłem mu pałę, a teraz muszę z nim pogadać... co za pech - pomyślał zbliżając się do mężczyzny.

- Yyy... dzieeń dobry... yyy... panie Tomku... czy... yyy... mogę prosić pana na górę? - Wydukał nieśmiało czując się niezręcznie, ciągle mając w myślach wydarzenia z poprzedniego wieczora. - Mam... mamy... yyy... problem z... drukarką... czy mógłby pan... - Nie dokończył swojego żałosnego wywodu, bo mężczyzna wtrącił się, jakby ta ilość informacji była dla niego wystarczająca.

- Robi się... - Burknął zaciągając się przy tym po raz ostatni, po czym rzucił ciągle tlącego się peta na chodnik.

Po tych słowach ruszyli w zupełnej ciszy w stronę windy. Pierwszy szedł pan Tomek, a za nim kroczył Maciek. Chwilę później dotarli do biura, mężczyzna od razu zajął się kapryśnym urządzeniem, a młodzieniec udał się do gabinetu szefa, gdy tylko usłyszał jego pstrykanie palcami. Jak się okazało otrzymał kolejną reprymendę tym razem za niewłaściwe posortowanie dokumentów. Chłopak czuł się głupio, gdy szef ponownie karcił go za zamieszanie jakie wprowadził do dokumentów, układając faktury klientów w złych pozycjach mieszając je ze sobą. Młodzieniec był mocno roztargniony co było prawdopodobną przyczyną tego niedopatrzenia. Musiał ponownie przejrzeć dokumenty i ułożyć je we właściwej kolejności. W międzyczasie w progu pojawił się pan Tomek.

- Papier się zaciął. - Rzucił krótko. - Drukarka już działa.

- Dziękuję panie Tomaszu. - Odpowiedział szef nie unosząc wzroku znad dokumentów.

Maćkowi ponownie było głupio. Nie dość, że bezmyślnie zablokował drukarkę, ściągnął tu pana Tomka, by ten musiał zajmować się taką bzdurą (którą tak de facto sam mógł rozwiązać, gdyby nie ta fala paraliżującego stresu), to jeszcze ośmieszył się przed nim, gdy szef krytykował go za złe posortowanie jakichś papierów.

Takie proste zadania, a nawet z tym mam problem - pomyślał starając się idealnie ułożyć dokumenty. Robił to w ciszy, po czym przypomniał sobie o kawie dla szefa. Nie chciał usłyszeć kolejnych słów krytyki, więc bezzwłocznie zbliżył się do ekspresu i wybrał z panelu ulubioną pozycję pana Krzysztofa. Gdy napój był gotowy nerwowo odwrócił się na pięcie, robiąc przy tym szybki krok i nie wiedząc jak do tego doszło upadł na podłogę oblewając swoją koszulę kawą i tłukąc przy tym filiżankę.

Mina szefa mówiła więcej niż tysiąc słów. Mężczyzna sapnął głęboko i pokręcił głową.

- Ja... yyy... przepraszam... proszę pana... ja zaraz zrobię... nową... - Zaczął wyjaśniać.

- Nie ma dziś z ciebie żadnego pożytku. - Rzucił ostro. - Posprzątaj to i zejdź mi z oczów. Lepiej żebyś już niczego nie dotykał, więc idź do domu...

Nie chcąc jeszcze bardziej poirytować szefa, tym razem nic nie powiedział. Zebrał resztki rozbitej filiżanki i po cichu opuścił biuro.

Szedł przed siebie przybity tym co go dziś spotkało. Sam jestem sobie winien - biczował się w myślach zerkając na plamę na jego pięknej koszuli. Rano była nieskazitelnie biała i pasowała idealnie do czarnego krawata oraz spodni. Wyglądał wtedy tak schludnie, a teraz... był ofermą, która nawet nie potrafi podać filiżanki z kawą.

Gdy był już blisko przystanku autobusowego zorientował się, że autobus, którym zwykle jeździł do domu właśnie się zatrzymał. Przyspieszył kroku, a gdy był już tuż przed drzwiami te zamknęły się przed jego nosem. Poczuł frustrację na myśl, że pech ciągle mu nie odpuszcza. Już miał się cofnąć, gdy niespodziewanie drzwi otwarły się ponownie. Zorientował się, że któryś z pasażerów wciskał przycisk otwierający drzwi, a tą osobą był pan Tomek. Maciek zrobił niepewny krok przed siebie, wślizgując się miedzy innych pasażerów.

Pojazd był bardzo zatłoczony i jedyna wolna przestrzeń znajdowała się tuż przy mężczyźnie.

- Yyy... dziękuję... panu... - Powiedział cicho, niepewnie zerkając na jego twarz.

Pan Tomek kiwnął głową i nic nie odpowiedział. Po chwili drzwi zatrzasnęły się z hukiem, a pojazd ruszył. Pan Tomek uniósł rękę łapiąc się uchwytu, a Maciek starał się utrzymać równowagę opierając się o bok pobliskiego siedzenia. Jechali w ścisku stojąc przed sobą. Chłopak czuł się nieco dziwnie, bo byli tak blisko siebie, że niemal gapili się sobie prosto w oczy. Nutka potu oraz zapach dymu papierosowego był lekko wyczuwalny, ale nie odpychający. Maciek czuł się nieco niekomfortowo będąc tak blisko z obcym mężczyzną, do którego ciągle czuł pewien dystans. To było niezręczne, bo przecież nigdy nie rozmawiali, pan Tomek był świadkiem reprymendy jaką otrzymał Maciek o tak bzdurną rzecz w międzyczasie gdy „naprawiał” niezepsutą drukarkę. Co on sobie o mnie pomyślał, gdy odkrył, że nie poradziłem sobie z papierem, który utknął w urządzeniu - pomyślał. Jednak tym co najbardziej go gryzło było wydarzeni z poprzedniego dnia.

- A jak ta drukarka, działa? - Odezwał się niespodziewanie pan Tomek.

- Yyy... tak... działa... - Odpowiedział wyrwany z zamyślenia.

- Dobrze. - Skwitował po czym dodał, jakby chciał podnieść chłopaka na duchu. - To dziadowskie urządzenia. Nigdy nie wiadomo czego można się po nich spodziewać. Może się wydawać, że nawaliły i coś się popsuło, a tu taka pierdoła... papier! I złom jeden przestaje działać. - Uśmiechnął się lekko.

- Hehe... tak... - Przytaknął odwzajemniając uśmiech.

Mężczyzna dalej ciągnął rozmowę, a Maciek nie chcąc być niegrzecznym nie zbywał go. Rozmawiali o bzdetach, ale konwersacja okazała się być całkiem przyjemna i luźna, a słowa same przychodziły, bez wymuszenia. Pan Tomek okazał się być całkowicie inny niż mu się wydawało. Nie był gburowatym mrukiem, a sympatycznym facetem. Będąc tak blisko, chłopak przyglądał mu się dokładnie i doszedł do wniosku, że w tej pozycji - z uniesionymi rękoma - pan Tomek wyglądał bardzo męsko, a ten lekki zapach potu oraz papierosów dodatkowo to potęguje. Sprawiał wrażenie typowego męskiego, zapracowanego faceta, lidera oraz głowy rodziny. Zdawał się być uczciwy, szczery i... w pewnym sensie prosty, ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa... po prostu dobry. Nie dało się wyczuć od niego ani grama fałszu czy zakłamania, bo niczego nie ukrywał i sprawiał wrażenie osoby, która nie jest to do tego skłonna.

Rozmawiali, gdy nagle kierowca ostro zahamował, a Maciek, który opierał się jedynie o siedzenie, stracił równowagę i poleciał do tyłu. Poczuł strach czując, że jego ciało zachowuje się tak bezwładnie, ale niespodziewanie uratował go pan Tomek łapiąc go w pasie swoją ręką. Chłopak ujrzał w jego oczach lęk, gdy ten pociągnął go do siebie. Było to tak, jakby mężczyzna faktycznie przejął się losem młodzieńca i za wszelką cenę próbował mu pomóc, nawet kosztem własnego zdrowia, nie zważając na to czy jest w stanie utrzymać go jedną ręką, drugą ciągle trzymać się uchwytu i jednocześnie oprzeć się sile hamowania pojazdu.

- Trzymam cię, młody! - Krzyknął z przejęciem w głosie pan Tomek widząc przerażenie w oczach chłopaka.

Chwilę później kierowca przeklął kilka razy na głos, zatrąbił na inny pojazd, który właśnie zajechał mu drogę i ruszył z impetem, ponownie szarpiąc pasażerami, lecz teraz w przeciwnym kierunku. Zdezorientowany Maciek uderzył w pana Tomka, mocno przywierając do jego ciała, a jego masywne piersi zadziałały jak wielkie poduszki powietrzne napierając na tors mężczyzny. Co z daleka mogło wyglądać, jakby przerażony chłopak tulił się ze strachu do mężczyzny i nie chciał się go opuścić.

Dopiero po kilku sekundach udało mu się wyswobodzić z objęć, gdy zorientował się co się wydarzyło.

- Yyy... prze... przepraszam... pana... - Wydukał czując zawstydzenie.

- Nic się nie stało, młody. - Uśmiechnął się lekko. - Ważne, że jesteś cały.

***

Kilkanaście minut później pożegnał się z panem Tomkiem i wysiadł na swoim przystanku. A gdy pojazd ruszył, odprowadził go wzrokiem wpatrując się w mężczyznę, który kontynuował podróż.


Następny rozdział                     Poprzedni rozdział

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Całkiem Nowy Maciek III #30 (90)

               Nie wrócili ponownie do tej rozmowy, jednak „problem ” ten nie został rozwiązany. Maciek był świadom, że kwestia męsko-męskich kontaktów seksualnych jest dla taty tematem tabu, dlatego spodziewanym było zakończenie ich dyskusji w ten sposób, jednak chłopak nadal nie wiedział na czym stoi. Czy tata uważał go za geja? Czy może nadal stanowczo twierdził, że jego syn kiedyś (oraz w końcu!) znajdzie sobie dziewczynę, a „to ” co wydarzyło się z trenerem można uznać za swego rodzaju błąd, o którym należy jak najszybciej zapomnieć. Tego młodzieniec nie wiedział, gdyż nie przedyskutowali tej kwestii, a temat „odmiennej ” orientacji seksualnej swojego syna był na tą chwilę  dla taty nie do przeskoczenia. On sam często mówił o klasycznym modelu związku oraz rodziny i zawsze pomijał fakt istnienia osób homoseksualnych - nie negował, ale ignorował. Chłopak wiedział, że teraz nie jest czas na rozmowę o jego preferencjach seksualnych, ta...

Całkiem Nowy Maciek #12

               Maciek siedział przy stole gdy wujek poszedł otworzyć drzwi i odebrać zamówienie. Dziś na obiad była pizza. Lot, odnalezienie bagażów oraz powrót do domu w godzinach szczytu zajął im zdecydowanie więcej czasu niż zakładali, więc chcieli zjeść coś na szybko. Gdy na talerzach znalazły się wspaniale pachnące, trójkątne kawałki obaj zaczęli konsumować je w ciszy. Chłopak przespał praktycznie cały lot dlatego czuł się wypoczęty. Zaczął planować wspólny wieczór, tak jak robili to wcześniej - oglądając filmy. Miał ochotę sprawić wujkowi przyjemność i poszukać czegoś z jego ulubionych gatunków filmowych. Wyobrażał sobie jak siedzi na sofie w objęciach mężczyzny i razem zajadają popcorn. Spojrzał na wujka, który kończył ostatni kawałek pizzy przeglądając telefon, po czym wstał i zaczął rozpakowywać walizki. Sprawnie się z nimi uporał i już po chwili na podłodze leżał stos ubrań, który szybko wylądował w pralce. Maciek chciał przedstawić...

Całkiem Nowy Maciek IV #5 (95)

               To był piątek, ostatni roboczy dzień w tym tygodniu i mimo, że weekend był zapasem to nie czuł irytacji czy zmęczenia pracą. Ten tydzień był pełen wyzwań, a grafik pana Krzysztofa był dość napięty co oczywiście miało wpływ na Maćka. Mnóstwo odbytych spotkań, setki odebranych telefonów, tona wydrukowanych i sprawdzonych dokumentów, litry zaparzonej kawy oraz wiele „umilaczy czasu ” jakie „ serwował ” panu Krzysztofowi. Choć chłopak spędził sporą część swojego czasu na wykonywaniu typowej, biurowej pracy, to jednak doznania cielesne jakie zapewniał swojemu szefowi zdawały się grać pierwsze skrzypce w jego codziennych obowiązkach. O tak, zwykle zaczynał pracę od jebanka na „dzień dobry ” , potem jakieś obciąganko między spotkaniami, by na koniec również zasiąść na penisie mężczyzny. Chłopak nie zdawał sobie sprawy, że jego szef miał aż tak wielkie potrzeby, choć biorąc pod uwagę stresującą pracę rozumiał, że właśnie to jest jego ...