Nie wiedział co ze sobą zrobić, dlatego dla zabicia czasu włączył telewizor. Akurat leciał maraton filmów z serii „Straszny Film”. Widział je wszystkie już nie raz, ale ciągle bawiły go te głupkowate sceny, które u wielu widzów wywoływały na twarzy dziwny grymas, ten z rodzaju „nie wiem czy to zabawne czy żenujące”. Leżał na kanapie, a na sobie miał luźne, nieco znoszone dresy oraz od dawna mocno rozciągniętą, mimo, że nadal bardzo ciasną, białą koszulkę na ramiączkach, która z trudem mieściła jego pokaźne piersi. To mu jednak nie przeszkadzało. Nie zależało mu na wyglądzie, w zasadzie to na niczym już mu nie zależało.
Teraz już kompletnie nie miał żadnych obowiązków, znajomych, ani kogokolwiek poza swoim tatą. Kierowniczka wylała go z pracy przez jedno przewinienie. A może było ich więcej? Zaczął się zastanawiać nad tym ile razy mógł jej podpaść. Może faktycznie byłby w stanie znaleźć kilka przykładów? Czuł, że ostatnio miał z nią na pieńku, bo robiła mu awantury o różne bzdury (w jego mniemaniu), ale czy to powód żeby go zwolnić? Tak, to prawda, że ucieczka z pracy nie była najlepszym pomysłem, ale planował wrócić, bo przecież wyszedł tylko na chwilę... Czuł złość na nią, na siebie oraz na... „Pana”, choć w przypadku tego ostatniego odczuwał także ulgę. Nie musiał się już z nim spotykać, doznawać bólu, przekraczać granice, które nie sprawiały mu przyjemności. Wiedział, że będąc uległym pasywem musi myśleć głównie o zaspokojeniu mężczyzny, któremu akurat się oddaje, ale w tym przypadku było to dla niego wyjątkowo trudne. Cieszyło go, że za każdym razem odkrywał nowe horyzonty i doznawał czegoś całkiem innego, na co sam nigdy by się nie zdecydował. Jednak wszystko to mocno wykraczało poza jego strefę komfortu, a połączenie z systemem kar (nierzadko bezzasadnym) i sprawianiem bólu, z każdym spotkaniem sprawiało mu coraz mniej przyjemności. Potem jeszcze ta rozmowa z kierowniczką, która wszystko zniszczyła…
Ten dzień był pełen emocji, niestety prawie wyłącznie tych negatywnych. Dopiero teraz poczuł, że ochłonął. Było już ciemno i późno, a zegar wskazywał pierwszą w nocy. Stracił poczucie czasu, ale nie miał wyrzutów sumienia z powodu wieczora spędzonego przed telewizorem. W końcu i tak nie miał już pracy, żadnych obowiązków, przyjaciół, hobby…
Zapętlił się w negatywnych myślach, gdy nagle usłyszał przekręcanie klucza w zamku. Odwrócił głowę i ujrzał tatę, który właśnie wrócił z pracy.
- O Maciek... co ty tu robisz o tej godzinie? Nie masz czasem na rano do pracy? - Powiedział zaskoczony.
Mężczyzna wkroczył lekko chwiejnym krokiem i usiadł na fotelu na przeciw syna. Gdy chłopak wyczuł w powietrzu lekką nutę alkoholu przypomniał sobie, że mężczyzna wspominał coś o wyjściu na piwo, by odreagować po ciężkich, kilkunastu dniach pracy. Już miał odpowiedzieć, że kolejnego dnia zaczyna popołudniowe zmiany, gdy uświadomił sobie, że przecież jest teraz bezrobotny.
- Yyy... bo... ja... - Całkowicie go zatkało.
Tata patrzył na niego pytającym spojrzeniem w oczekiwaniu na odpowiedź. Nie próbował go ciągnąć za język przez co chłopak sam musiał to powiedzieć i przyznać się do własnej porażki.
- Ja już... tato... ja już... nie mam... - Przełknął ślinę widząc spojrzenie mężczyzny. - Ja nie mam pracy...
- Co? Jak to nie masz? - Jego zdziwienie było uzasadnione. - Nie rozumiem... Zamykają sklep?
- Nie, tato... sklep... nie będzie zamknięty... zwolniono mnie... bo... bo... - Szukał wyjaśnienia, chcąc nie powiedzieć wprost czym zawalił.
- Ale jak to? Czemu? Co się stało? - Zaczął zalewać go pytaniami. - Kiedy się dowiedziałeś?
- Dziś... w... w trakcie pracy... bo... kierowniczka... ona się chyba na mnie... uwzięła... i... - Chciał znaleźć jakiś sensowny argument, który go nie pogrąży. Zestresowany poprawił ramiączko koszulki, które przesunęło się, gdy się wyprostował.
- Nikt nie zwalania nikogo tak z dnia na dzień, albo w czasie pracy... chyba, że pracownik zawinił! - Skomentował niemal krzycząc. Teraz woń alkoholu była jeszcze mocniej wyczuwalna. - Coś ty narobił skoro zwolniono cię ze sklepu? Ze sklepu! Przecież ta praca nie wymaga żadnych specjalnych umiejętności! Tam się tylko wykłada towar na półki!
- Yyy... nie… nie tylko wykłada się towar… bo też... - Wtrącił chcąc przedstawić listę swoich codziennych obowiązków, nie mając świadomości, że zabrzmi arogancko. Znowu poprawił koszulkę, która odsłoniła jego sporych rozmiarów sutki.
- To ciągle jest tylko praca w sklepie! Zatrudniają tam ludzi z ulicy, bez doświadczenia. - Kontynuował swój wywód. - Coś ty tam nawyprawiał skoro wywalili cię tak nagle?
- Ja... yyy... bo ja... yyy... - Zestresowany starał się ponownie poprawić opiętą koszulkę, która ledwo zasłaniała jego pokaźne piersi. - Ja nie... to znaczy...
- Dobra, nie ważne! - Skomentował zirytowany. - Od jutra zaczynasz pracę w warsztacie. Będzie cię miał na oku i... ach! - Spojrzał karcąco na chłopaka, który po raz kolejny poprawiał koszulkę. - No nie, musimy zacząć od początku! Cały nasz plan legł w gruzach! Chyba miałeś za duże luzy, a ja byłem zbyt zajęty pracą. Nie takie były plany... miałeś... miałeś zmężnieć! A ty... mam wrażenie, że... tutaj...
Mężczyzna wskazał palcem na masywny tors chłopaka, który ledwo mieścił się w opiętej koszulce. Maciek wiedział co tata chciał powiedzieć - coś w stylu „twoje cycki znów urosły” albo „twój tors nie jest dostatecznie męski”, jednak ten nigdy nie był aż tak bezpośredni, by powiedzieć to synowi prosto w twarz. Chłopak myślał, że już nie wrócą do tego tematu i tata całkiem odpuścił sobie to niespełnione marzenie z jego młodzieńczych lat, które chciał zrealizować na swoim synu.
- Mam wrażenie, że one... urosły jeszcze bardziej. Przecież nie tak wyglądają kulturyści. Nie tak wygląda prawdziwy facet! Nie z czymś takim! - Patrzył z poirytowaniem na wielkie piersi chłopaka, a w jego głosie dało się wyczuć zawód i złość. - Nie... dałem ci wolną rękę i to był mój błąd. Teraz ja się muszę tym zająć. Ten twój trener... to jakiś amator. Teraz ja się tym zajmę... Znajdę profesjonalistę, który to naprawi i wyciągnie cię na prostą!
***
Kolejnego dnia w mieszkaniu panowała niezręczna cisza. Mimo, że tata wytrzeźwiał to nie zmieniło to jego nastawienia do swojego syna. Maciek czuł rozgoryczenie i złość jakie od niego emanowały. Zastanawiał się czy dopiero teraz do niego dotarło jak wyglądał jego ciało? Czy to możliwe, że mężczyzna dopiero teraz sobie to uświadomił, gdy ujrzał te trudne do okiełznania, masywne piersi? Przecież chłopak wcale się z tym nie ukrywał i nawet nosił coraz to bardziej opięte koszulki podkreślające jego charakterystyczną sylwetkę. A może tata po prostu ignorował ten fakt i wmawiał sobie, że nie jest to dla niego problemem, a poprzedniego wieczora alkohol tylko rozwiązał mu język, pozwalając na upust emocji i ujawnienie tego co gryzło go od dłuższego czasu?
Faktem było, że od tamtej chwili wszystko się zmieniło. Maciek właśnie rozpoczął pracę w warsztacie, pod czujnym okiem taty, a wieczory miał spędzać na siłowni z nowym trenerem, którego miał dopiero co poznać. Nie był zadowolony z takiego stanu rzeczy, ale nie mógł nic na to poradzić.
Na swój pierwszy trening poszedł bezpośrednio po pracy czując ulgę, że w końcu może się stamtąd wyrwać. Wcześniej w warsztacie bywał rzadko i nigdy nie czuł się tam swobodnie, gdyż miejsce to było przesiąknięte takim typowym heteryckim-testosteronem, a przynajmniej takie miał wrażenie. Nie znał się na samochodach, ani na tych wszystkich narzędziach i urządzeniach, z których korzystali pracownicy. Nawet go to nie interesowało. Niestety teraz to było jego miejsce pracy.
Czuł rozgoryczenie, że nie sprawuje władzy nad własnym życiem i za każdym razem nie on, a ktoś inny organizuje mu czas i obowiązki. Przecież już od dawna był pełnoletni i nie miał już osiemnastu lat, a mimo wszystko czuł, że ciągle ktoś go kontroluje... jak jakiegoś głupiego dzieciaka. Wiedział, że sam sobie zgotował taki los, ale przecież taka jest właśnie młodość - przez popełnianie błędów zdobywa się doświadczenie. Zrobił w życiu masę błędów i zdarzało się nawet, że kilkukrotnie te same, ale przecież prędzej czy później to się zmieni, prawda? - starał sam się przekonać i poukładać to sobie w głowie.
Pchnął drzwi do budynku i wszedł na pierwsze piętro, gdzie mieściła się siłownia. Nadal myślał o tym co czeka go w życiu. Czy faktycznie będzie kulturystą i spełni marzenia swojego taty? Wiedział, że raczej nie ma nosa do przewidywania przyszłości, więc zdecydował się nie gdybać. W obecnej chwili nie miał pomysłu na siebie, dlatego pokornie przyjął krytykę taty i postanowił podążać jego wytycznymi.
Wkroczył do szatni i rzucił na podłogę swoją torbę, a gdy zbliżył się do szafki zorientował się, że nie jest sam. Niedaleko stał dojrzały, muskularny mężczyzna w białej bieliźnie i okularach przeciwsłonecznych. Patrzył w jego kierunku, ale chłopak nie był pewien czy ten faktycznie wpatruje się w niego, czy może po prosu patrzy przed siebie, gdyż okulary zasłaniały jego oczy.
Jegomość wyglądał na atrakcyjnego mimo swojego wieku, a gęsta, biała broda dodawała mu męskości. Maciek starał się zerkać ukradkiem, ale za każdym razem gdy odwracał głowę w kierunku mężczyzny, ten patrzył na niego - a przynajmniej tak się chłopakowi wydawało. Niestety wyraz jego twarzy nic nie zdradzał, nawet gdy Maciek bezwiednie się do niego uśmiechnął. Nie wiedział dlaczego to zrobił, stało się to automatycznie.
Nagle, gdy nieznajomy był już w pełni przebrany, obrócił się w stronę swojej szafki, zdjął okulary, po czym wyszedł bez słowa, ani razu nie patrząc w jego kierunku. W tej chwili Maciek poczuł się głupio. Czy mógł on pomyśleć, że próbuję go poderwać? Prawdopodobnie jest typowym hetero, który przychodzi na siłownię żeby wyrwać się od marudzącej żony i pogadać z kumplami, a widząc mój wygląd, pewnie poczuł niesmak - przyszło mu na myśl zakładając koszulkę na wieszak.
Komentarze
Prześlij komentarz