Dzisiejszy dzień był wyjątkowo spokojny. Niewielu klientów buszujących między wysokimi sklepowymi półkami, brak dodatkowych i nagłych zadań do wykonania, a kierowniczka, która ostatnimi czasy nie wiedząc czemu była na niego cięta, miała dziś wolne. Czuł, że tym razem odpocznie i nikt nie będzie zawracał mu głowy.
Do końca zmiany pozostało mu jeszcze kilka godzin, więc powolnym krokiem udał się do magazynu, po czym zaczął się zastanawiać jakie produkty mógłby rozłożyć na półkach. Sięgnął po kilka kartonów, wrzucił je na wózek i ruszył w kierunku hali sklepowej. Spokojnie zaczął kroczyć w stronę alejki, którą obrał sobie za cel. Było tam kilka luk na regałach, więc postanowił zająć się uzupełnianiem braków, a potem znajdzie sobie coś innego do robienia.
Gdy był już blisko poczuł wibracje w kieszeni, więc sięgnął po telefon. Właśnie otrzymał wiadomość o krótkiej treści:
„20 min”
W taki sposób się komunikowali, bo jego „Pan” ograniczał się do krótkich komend, które oznaczały za ile minut ma się u niego stawić. Wszystko z myślą o pełnej dyskrecji. Nie wiedział kim dokładnie i czym zajmował się mężczyzna, ale domyślał się, że w żaden sposób nie chciał łączyć ich spotkań z prywatnymi rzeczami.
Chłopak spojrzał jeszcze raz na wyświetlacz i dopiero teraz uświadomił sobie, że przecież jest w pracy i nie może tak po prostu wyjść. Do tej pory umawiali się późnymi popołudniami lub wieczorami, więc skąd ta nagła zmiana? Było grubo przed południem więc...
Właśnie w tej chwili naszła go myśl, żeby mimo wszystko wyrwać się z pracy. Ich spotkania trwały zwykle pół godziny, czasem dłużej, ale nigdy nie więcej niż godzina. Był środek tygodnia przed południem, przez co klientów w sklepie było niewielu. Co prawda był sam na zmianie, ale może to i dobrze? Nie będzie musiał nikogo okłamywać, że ma coś pilnego do załatwienia. W dodatku kierowniczka i tak miała wolne, więc kto by się zorientował, że wyszedł? Raczej nikt, gdyż osoby z ochrony nie zwracają uwagi na to, kiedy i który pracownik kończy swoją zmianę, co więcej większość czasu i tak spędzali na telefonach nie patrząc na to kto i gdzie chodzi. Poczuł lekką adrenalinę, bo wyglądało to na doskonałą okazję, którą szkoda by było zmarnować.
Przygryzł wargę i pchnął wózek z powrotem do magazynu. Wróci najpóźniej za godzinę. Tak, nic się nie stanie...
***
Szło mu jak po maśle. Opuścił sklep niezauważony i szybko dotarł na miejsce, a gdy tylko się rozebrał jego „Pan” się pojawił. Był gotowy do działania.
Wszystko działo się według standardowego scenariusza. Zajął się butami „Pana”, potem otrzymał (o dziwo!) lekkiego liścia w twarz, kilka splunięć, a następnie dostał pozwolenie by wziąć penisa „Pana” do ust. Ostrożnie wsunął go do ust i zaczął obciąganie rozmyślając nad tym, co tak na prawdę tu robił...
Ich relacja była trudna to zrozumienia. Maciek czuł respekt do mężczyzny oraz swego rodzaju strach. Nie obawiał się o swoje zdrowie czy życie, lecz o to, czy sprosta wszystkim wyzwaniom. „Pan” był bardzo wymagający, a jego chłodne spojrzenie, niski głos, stanowcze komendy i ten specyficzny, dominujący styl bycia dodatkowo podkreślały jego „status”. Nie akceptował on półśrodków i sprzeciwu, a wszystkie jego rozkazy musiały zostać spełnione, dlatego bardzo źle przyjął do wiadomości ten niespodziewany „skok w bok” z panem Bogdanem. Wyjaśnienia Maćka nic nie dały, a ich spotkanie było wtedy dla chłopaka wyjątkowo stresujące i bolesne. Nigdy wcześniej nie otrzymał tylu mocnych klapsów w tyłek, przez co jego skóra nabrała mocno różowej, wręcz czerwonej barwy. Chłopak widział w oczach mężczyzny, że ten był wyjątkowo zły i okazywał to na każdym kroku, przez co Maciek miał coraz większe obawy czy zrobił dobrze ciągnąc te spotkania. Z każdym dniem doznawał coraz to nowszych rzeczy - czy to jakichś bardzo nietypowych pozycji w seksie, nowych i dziwnych zabawek oraz coraz więcej rozkoszy połączonej z bólem (z przewagą tego drugiego). Tak, zauważył to już na samym początku, „Pan” uwielbiał sprawiać mu ból i to go bardzo kręciło. Nie skończyło się to nigdy żadnymi obrażeniami co sugerowało, że mężczyzna na prawdę znał się na rzeczy i był profesjonalnym dominatorem, który po prostu lubi pastwić się nad swoim sługą.
Po chwili obciągania „Pan” polecił, by chłopak się dla niego wypiął. Maciek wiedział, że to czas na ruchanie, więc przygotował się wypinając tyłek w jego kierunku. Mężczyzna rozsmarował na jego skórze jakąś przyjemnie chłodną ciecz, gdy nagle poczuł, że w niego wchodzi, ale coś było nie tak... Znał już dobrze rozmiar penisa „Pana” i wiedział, że był on niego grubszy niż to co właśnie poczuł. Zaintrygowany odwrócił głowę i ujrzał jak mężczyzna wsuwa w jego rowa palec. Domyślił się, że mężczyzna chce go w pewien sposób rozluźnić, gdy nagle poczuł większy nacisk i zorientował się, że teraz już dwa palce napierają na jego tyłek. Kilka sekund później były to trzy palce, zaraz po tym już cztery... i poczuł ogarniający go strach. Spojrzał z niepokojem na mężczyznę, gdy niespodziewanie poczuł jeszcze większy ból, bo „Pan” właśnie wepchnął cała dłoń w jego rowa. Chłopak wydał z siebie niekontrolowany krzyk.
- Cicho, pedale... - Skomentował „Pan”.
Maciek nie był gotowy na coś takiego. Owszem przyjmował już penisy w różnym rozmiarze, przeróżne zabawki, ale nigdy nie doznał czegoś takiego. Nie spodziewał się, że ktoś spróbuje na nim fisting. Ogarnęła go panika gdy nagle poczuł, że dłoń mężczyzny wchodzi w niego coraz głębiej. To nie była już tylko dłoń, nie tylko nadgarstek, ale jeszcze więcej. Wzdrygnął się i lekko odsunął do przodu czując jak mężczyzna mocno na niego napiera.
- Stój i się nie ruszaj! - Usłyszał ryknięcie.
Trwało to jeszcze przez chwilę, aż poczuł rozluźnienie, gdy ręka mężczyzny opuściła jego odbyt. Ciągle był w szoku, bo nie kręciły go „zabawy” tego typu, ale wiedział, że nie mógł się sprzeciwić. Nie poruszał się, nie wiedział co ze sobą zrobić, czuł się jak sparaliżowany i nie wiedząc kiedy „Pan” wepchnął swojego sztywnego penisa do jego ust i zaczął je gwałcić.
Również i to nie trwało zbyt długo, gdyż po krótkim czasie Maciek poczuł tryśnięcie spermy, która od razu spłynęła mu wprost do gardła. Zaskoczony zaczął się krztusić, ale w porę się opanował. Mężczyzna wyjął swojego penisa z ust chłopaka i polecił mu, by ten otwarł je szeroko. Jedyne czego Maciek się spodziewał to splunięcia, jednak było inaczej. Niespodziewanie poczuł na twarzy fontannę ciepłej cieczy o charakterystycznym zapachu, która szybko zapełniła jego usta. Zaskoczony wypluł mocz i instynktownie zamknął usta.
- Co robisz, pedale? - „Pan” uderzył go w twarz krzycząc na niego głośno. - Otwieraj mordę!
Przestraszony Maciek wykonał polecenia i zamknął oczy czekając, aż to się w końcu skończy. Już po kilku sekundach strumień moczu przestał zalewać jego twarz. Powoli i ostrożnie otworzył oczy. „Pan” stał z boku i nie patrzył na niego.
Czuł się taki brudny, zużyty i zhańbiony. Lubił bycie uległym, lubił nowości, nawet podobało mu się bycie sługą, ale to... to było zbyt wiele. Czuł zapach moczu, który w żaden sposób go nie kręcił, jak i sam pissing.
Nie zważając na to co powie „Pan”, rzucił się w kierunku swojego plecaka. Czuł obrzydzenie do samego siebie dlatego musiał to z siebie zetrzeć. Sięgnął po chusteczki, gdy zorientował się, że dioda jego telefonu mruga. Stuknął w wyświetlacz i ujrzał sześć nieodebranych połączeń od kierowniczki. Jak to możliwe, że nie słyszał dźwięku telefonu? Spanikowany postanowił oddzwonić.
- Halo? - Odezwał się kobiecy głos.
- Dzień dobry... yyy... dzwoniła... pani? - Odpowiedział przestraszony.
- Maciek? Gdzie jesteś? Przypomniałam sobie, że zapomniałam zrobić zamówienie i wpadłam na chwilę do sklepu, a tu jakiś klient robi awanturę, bo etykiety z cenami są już nieaktualne i ta mega promocja już nie obowiązuje! Dlaczego tego nie zmieniłeś? Przecież mówiłam wczoraj! - Zaczęła podniesionym tonem.
- Yyy... ja... przepraszam... ja zaraz... to znaczy... za chwilkę... - Zaczął się dukać starając się przypomnieć o czym kierowniczka mówiła mu dzień wcześniej.
- Nie za chwilkę tylko już! I trzeba pogadać z tym klientem, przeprosić go za zamieszanie. Natychmiast! - Zdawała się być jeszcze bardziej poirytowana.
- Tak... ale... yyy... może za... kilkanaście minut... to zrobię... - Maciek spojrzał w stronę „Pan”, który właśnie zmierzał w jego kierunku. Poczuł jeszcze większą presję i zdezorientowanie.
- Jakie kilkanaście minut?! Gdzie ty w ogóle jesteś? - Nigdy wcześniej nie mówiła tak uniesionym tonem.
- Ja... yyy... bo... ja musiałem... ja musiałem wyjść... na chwilkę... - Przyznał się nie wiedząc jak inaczej mógłby się wybronić.
- Wyjść?! A kto ci pozwolił opuścić stanowisko pracy? - Teraz była wkurzona na maksa. - Pytałeś kogokolwiek o pozwolenie?
- Ja... yyy... nie ale... - Chciał jakoś to wyjaśnić, ale kobieta nie dała mu możliwości.
- Maciek, ja już nie mam do ciebie siły! Cały czas o czymś zapominasz, co chwile jakieś wtopy, a teraz to? Z nikim innym nie mam tyle problemów co z tobą. Cóż, nie pozostawiasz mi innego wyboru. Firma musi oszczędzać, a dyrektor wymusił na mnie cięcia kadrowe. Nie mam teraz ani jednego argumentu żeby cię wybronić. - Wzięła głęboki oddech. - Przykro mi, ale będziemy musieli się pożegnać. Odbierz urlop jaki ci pozostał i przyjdź po swoje rzeczy...
Nawet nie wiedział kiedy kierowniczka zakończyła rozmowę. Był w szoku i cięgle nie mógł uwierzyć, że to dzieje się na prawdę. Właśnie został zwolniony, przez...
Zerknął na mężczyznę, który stał obok niego. Wyglądał na bardzo niezadowolonego z faktu, że Maciek wstał bez jego pozwolenia.
- Czy ja ci pozwoliłem się ruszać! - Ryknął po czym uderzy chłopaka w twarz. - Wracaj na swoje miejsce! Musze to założyć...
Maciek spojrzał na metalowy przedmiot w dłoni mężczyzny. To była klatka, którą zwykle miał zapiętą na penisie. Tylko tutaj, tylko w tym miejscu mógł ją odpiąć, a właścicielem klucza był nie kto inny jak jego „Pan”. Sam nie był w stanie jej zdjąć.
Uniósł się i posłusznie, na czworakach, wrócił na miejsce wskazane przez „Pana”, gdy uświadomił sobie, że tego nie chce. Nie chce już dłużej tego ciągnąć. Jeszcze na początku mu się to podobało, było to nowe doznanie, ale z każdym kolejnym spotkaniem okrywał coraz więcej aspektów, które nie przypadły mu do gustu. Lubił być dominowany, lubił służyć, podobały mu się splunięcia i ta zależność od swojego „Pana”, ale ból nie sprawiał mu przyjemności, a te wszystkie coraz dziwniejsze aktywności, w szczególności fisting i pissing... i jeszcze... właśnie stracił pracę. To przelało czarę goryczy.
- Nie... ja nie chcę już... tego... - Wstał nagle.
- Co? - Mężczyzna był wyraźnie zaskoczony słowami jakie usłyszał od chłopaka.
- Musimy to... zakończyć... ja... ja już mam... dość... - Sam był zaskoczony swoją zdecydowaną postawą.
- Aha... no cóż. Bardzo mnie tym rozczarowałeś, pedale. - Skomentował bez emocji w głosie.
Liczyłem na jakiś dokładniejszy opis kary za skok w bok... a tutaj tylko wzmianka w jednym zdaniu :(
OdpowiedzUsuńNie chciałem bardzo przygnieść Maćka, bo to nie koniec złych wydarzeń...
Usuń