Właśnie skończył swoją dwunastogodzinną zmianę, o której dowiedział się niespodziewanie, gdy tylko przyszedł do pracy. Kierowniczka wymusiła na nim zostanie dodatkowe cztery godziny dłużej, gdyż jeden z pracowników się rozchorował i akurat on był jedyną dostępną osobą, która mogła rozładować towar na sklepie.
Mimo, że był potwornie zmęczony to jego myśli ciągle krążyły w okół jego „Pana”. Tak, właśnie w ten sposób się do niego zwracał. Nie wiedział kim dokładnie był, czym się zajmował ani jak dokładnie wyglądał. Jego „Pana” również nie interesowało to co robił w prywatnym życiu. Liczyło się jedynie to co działo się, gdy spotykali się w tamtym mieszkaniu, gdzie nikt ich nie widział. Maciek nauczył się pełnego szacunku do swojego „Pana” i w takich kategoriach o nim myślał, gdyż nie był już tylko jakimś tam obcym mężczyzną, teraz był jego „Panem” i tak go nazywał. „Pan” traktował go jak swoją własność, z którą robi co chce i nie pyta o pozwolenie, co początkowo było dla Maćka niesamowicie podniecające, jednak z czasem zaczęło mu lekko przeszkadzać. Owszem, lubił gdy ktoś inny przejmował nad nim pełną kontrolę, ale „Pan” lubił testować na nim przeróżne metody zabaw, które nie do końca wpasowywały się w gusta młodzieńca, a wiele z nich bywało bolesnych. „Pan” przyjął również nową taktykę karania za coraz to bardziej bzdurne przewinienia lub po prostu bez powodu, w związku z czym chłopak otrzymywał kilka do kilkunastu liści w twarz - ot tak. Maciek zawsze starał się spełniać wszystkie zachcianki „Pana” by tylko nie być ponownie ukaranym, a teraz działo się to bez powodu, z czym się nie zgadzał. Nie mógł się jednak sprzeciwić, w końcu on nie miał prawa głosu, dlatego coraz częściej zastanawiał się nad tym, w jakim kierunku to zmierza i co nowego spotka go na najbliższym spotkaniu.
Z tą myślą wszedł do mieszkania i zamknął za sobą drzwi. Rzucił swój plecak i usiadł na krześle zastanawiając się nad własnym życiem. Przyszedł mu nawet na myśl tytuł pewnej książki, jakiegoś znanego pisarza, jednak nie pamiętał ani jednego ani drugiego. W szkole nie był zbyt pilnym uczniem i niewiele pamiętał z lekcji języka polskiego, ale... to miało jakiś związek z tym gdzie się zmierza. Jakaś łacińska sentencja, dosłownie dwa słowa, tylko jakie? Było to pytanie? Chyba tak. Pytanie o to gdzie się zmierza... gdzie on teraz zmierza...
Nagle z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi. Poderwał się na równe nogi i nie myśląc o niczym otworzył drzwi, by sprawdzić kto to.
- Ooo... och... dzień dobry... ale... yyy... taty nie ma... jest w pracy... - Powiedział zaskoczony.
- To świetnie, bo nie przyszedłem do niego. - Odpowiedział pan Bogdan, po czym wszedł do mieszkania nie czekając na zaproszenie.
Chłopak nie wiedział co się właśnie dzieje. Dlaczego pracownik taty tak po prostu wszedł do ich mieszkania, mimo tego, że tata był w warsztacie.
- Co tak stoisz. Zamknij te drzwi. - Ponaglił chłopaka, rozsiadając się w międzyczasie na fotelu.
Patrzyli się na siebie w ciszy. Mężczyzna lekko się uśmiechał, jakby coś ukrywał albo chciał się czymś pochwalić. Tylko czym i o co tu w ogóle chodzi? Młodzieniec był przekonany, że wszyscy pracownicy wiedzieli kiedy dokładnie tata miał urlop (bardzo rzadko, ale się zdarzało), dlatego tym bardziej nie mógł zrozumieć dlaczego pan Bogdan wparował do ich mieszkania pod jego nieobecność.
Nie przepadał za mężczyzną, który często mu dogryzał z uwagi na jego charakterystyczny wygląd, ale... po tamtym „wydarzeniu” w toalecie niespodziewanie pan Bogdan zaczął go unikać - może miał „kaca moralnego”? Zastanawiał się chłopak, jednak jakimś cudem dobrze wspominał ten „nieplanowany eksces”, gdyż mimo udziału swojego wroga, okazało się to być furtką i powrotem do jego rozwiązłego życia, za czym coraz bardziej tęsknił w tamtym czasie. Właśnie to wydarzenie przypomniało mu jak bardzo kochał niezobowiązujący seks. Ale teraz... o co mu teraz chodziło?
- Wiesz... dawno się nie widzieliśmy, tak sam na sam. Ja mam dobrą pamięć i... - Ciągnął mężczyzna. - Chciałbym... TO... powtórzyć. Teraz. - Mocno zaakcentował słowo „to”.
- Ale... ja... yyy... nie wiem o czym... pan mówi... - Chłopak był speszony bezpośredniością mężczyzny i próbował udawać, że nie wie co ten ma na myśli.
- Oj, dobrze wiesz o czym mówię, laska... - Uśmiechnął się szeroko, drwiąc z chłopaka tak jak miał w zwyczaju. - Podejdź do mnie...
- Yyy... nie... yyy... nie... - Maciek stał niepewnie wpatrując się w mężczyznę.
Wygląd pana Bogdana nie był odrzucający, ale w głowie ciągle miał te wszystkie obraźliwe słowa, drwiące stwierdzenia, pogardliwe spojrzenia, które tak mocno wryły mu się w pamięć i powodowały, że czuł do niego odrazę. Co więcej był potwornie zmęczony po pracy, no i jeszcze jego „Pan”, który chciał mieć go na wyłączność i założył na jego penisa tą rzucającą się w oczy klatkę. Nie dość, że nie mógł to nawet nie chciał powtarzać tego wydarzenia z przeszłości, gdy pan Bogdan dorwał go w toalecie.
- Grasz niedostępnego? No dobrze, może to cię zachęci... - Wyszczerzył się, a jego pewny ton głosu sugerował, że zaraz wyciągnie asa z rękawa. - Jakiś czas temu znalazłem w internecie ciekawy profil na portalu randkowym, założony przez pewnego blondyna. Intrygujący opis, mnóstwo zdjęć i te komentarze... aż mi stanął, gdy to wszystko przejrzałem. - Uśmiechnął się i zrobił krótką pauzę. - Myślałem, że wtedy w tym barze... że to po prostu jeden raz, no wiesz, taki przypadkowy... tak bardzo miałem na to ochotę, a ty taki nieśmiały i przestraszony... i... myślałem, że nie będziesz chciał do tego wracać, ja też czułem się po tym nieco dziwnie, ale… to co teraz zobaczyłem… stwierdziłem, że wcale tak nie jest i muszę kuć żelazo póki gorące. Muszę korzystać skoro jesteś taki... otwarty.
- Ale... ale... to nie tak... yyy... to nie mój profil... - Dobrze wiedział co miał na myśli mężczyzna, ale nie spodziewał się, że przeszłość dopadnie go właśnie teraz. Całkowicie zapomniał o tamtym profilu, którego właścicielem był Czarek.
- Nie? Hm... ciekawe co powiedziałby na to twój tata. Myślisz, że też stwierdziłby, że to ktoś inny? - Ciągnął dalej, jakby spodziewał się, że napotka na sprzeciw.
- Yyy... co? Nie... yyy... proszę... nie... - Czuł, że jest pod ścianą, a mężczyzna ma go w garści.
- Haha... tak myślałem... - Rozsunął rozporek. - Wiesz co robić, laleczko. Rozbierz się i do roboty...
To był szantaż. Czuł, że nie ma żadnego kontrargumentu i musi to zrobić, w przeciwnym razie tata ujrzy jego zdjęcia, przeczyta opis profilu oraz te zbereźne komentarze. Zapadłby się pod ziemię, gdyby do tego doszło, a jego tata byłby... zawiedziony to za mało powiedziane. To byłoby zmartwienie, zawód, rozczarowanie, żal, zrezygnowanie, zdegustowanie, obrzydzenie, zbulwersowanie, awersja, wściekłość i pewnie jeszcze wiele innych negatywnych emocji. Nie mógł do tego dopuścić, bo jakby wyglądało wtedy jego życie, gdyby tata się o tym wszystkim dowiedział? Nie chciał się przekonać.
Przełknął ślinę, spuścił głowę i zaczął się rozbierać. Powoli, najpierw koszulka, potem spodnie, aż wreszcie bielizna.
- O kurwa! - Pan Bogdan aż się podniósł widząc metalowy przedmiot na penisie chłopaka. - Wow... no, no, no... nie spodziewałem, że masz... właściciela!
***
Biegł. Był bardzo spóźniony, bo na miejscu powinien być niecałe dziesięć minut temu. Zawsze był na czas, a nawet przed czasem, bo to on czekał na swojego „Pana”, klęcząc nago na kolanach, dokładnie tak jak powinien. Wiedział, że na pewno zostanie za to ukarany, gdyż nie zauważył kiedy dostał wiadomość z informacją, o której ma się stawić na miejscu. To wszystko przez pana Bogdana. Był na niego zły, że szantażował go w tak perfidny sposób, ale był też zły na samego siebie, że do czegoś takiego dopuścił. Całkowicie zapomniał o tym profilu, bo minęło już tyle czasu odkąd widział go po raz ostatni. Był przekonany, że Czarek sam go zlikwidował, jako że ich „współpraca” się zakończyła. Jednak to się nie wydarzyło. Ślad po jego rozpustnym życiu nadal gdzieś tam był, a pan Bogdan jakimś cudem to odkrył i wykorzystał przeciwko niemu. Był świadom, że jeśli mężczyzna zrobił to raz, to pewnie zrobi to ponownie, a on nie będzie miał innego wyjścia jak tylko poddać się jego żądaniom.
Gdy wbiegł przez drzwi ujrzał „Pana” wpatrującego się w telefon. Szybko zdjął z siebie ubranie i niemal rzucił się pod jego nogi starając się okazać skruchę.
- Gdzie byłeś, pedale?! - Ryknął mężczyzna po czym uderzył go w twarz.
- Wybbbacz... panie... - Wydukał Maciek.
- Złamałeś zasadę! To ty masz na mnie czekać, a nie ja na ciebie! To sługa czeka na swojego Pana, a nie odwrotnie! - Ponownie uderzył go w twarz.
Chłopak nie protestował. Wiedział, że zawinił dlatego starał się przyjąć karę z honorem, ale nie spodziewał się tak ostrej reakcji, gdy „Pan” pchnął go na bok i zaserwował mu kilka mocnych klapsów w tyłek.
- Co?... - Nagle przerwał. - Kto był w tobie, pedale? Kto jebał mojego sługę...?
Maciek przełknął ślinę, gdy zorientował się, że „Pan” odkrył co wydarzyło się niespełna pół godziny temu...
Oj widze kolejne tarapaty... Mam nadzieję, że Maciek dostaniesz ostry wpierdol od Pana :)
OdpowiedzUsuńPan mu nie odpuszcza i lubi przesuwać granice 😈
Usuń