Otwarł oczy słysząc dźwięk budzika. Dzień rozpoczął się jak każdy inny, więc i tym razem musiał iść do pracy. Minęło już trochę czasu odkąd stało się to jego codzienną rutyną, gdyż pracował już tam ponad rok. Co więcej nie był już nastolatkiem, bo kilka tygodni temu skończył dwadzieścia lat. Mimo wszystko nadal miał wrażenie jakby dopiero co przeprowadził się do taty.
Wyskoczył z łóżka i spojrzał w lustro. Nieźle przypakowałem przez ten rok - podsumował widoczne zmiany w swojej budowie. Był zadowolony z postępów jakie poczynił. Jego plecy wyraźnie się umięśniły, ramiona i bicepsy były imponujące, a klatka... tak, ona również się powiększyła. Początkowo był to niewinny jeden centymetr, potem kolejny i kolejny, a skończyło się na dobrych kilkunastu. Obwód jego klatki piersiowej zwiększył się o kolejne kilkanaście centymetrów i nie było to jedenaście czy tam dwanaście centymetrów, a znacznie więcej. W ogóle tego nie planował, ale cóż, stało się. Trener stawiał na zrównoważony rozwój całego ciała co niestety dodało mu objętości w klacie. Maciek dotkliwie odczuł tą różnicę, gdy jego super-rozciągliwe koszulki powoli stawały się ciasne. Co prawda nadal się w nie mieścił, ale zdawał sobie z tego sprawę, że jeszcze trochę i je rozerwie. Jego umięśnione ramiona wyglądały w nich doskonale, jednak gdy musiał naciągnąć tkaninę na piersi czuł, że materiał zaczyna stawiać coraz większy opór.
Na szczęście tata nie zwracał na to uwagi, a właśnie jego reakcji bał się najbardziej. Obawiał się pogadanki, czegoś w stylu, że mężczyzna jest zawiedziony kierunkiem w jakim to wszystko zmierza. Tak się złożyło, że tata jedynie na początku wykazywał zainteresowanie swoim synem, a później... najwyraźniej wrócił do swoich starych nawyków. Rzadko bywał w domu i większość wolnego czasu spędzał w warsztacie lub barach. To było chłopakowi na rękę, bo nikt mu nie marudził.
Maciek ubrał się, zjadł szybkie śniadanie i wyszedł do pracy. Minął ponad rok, a on nadal pracował w tym samym miejscu. Jedyne co uległo zmianie to etat - szło mu całkiem nieźle, dlatego gdy kierowniczka zaproponowała mu przejście na pełnowymiarowy czas pracy od razu się zgodził. Teraz każdy dzień wyglądał podobnie - praca, dom, praca, dom. Z przerwami na siłownię czy spontaniczne spotkania ze znajomymi taty. Zostawił swoje rozwiązłe, gejowskie życie za sobą. Czasami oglądał jakieś pornole, by zaspokoić swój popęd, ale odciął się całkowicie od tej całej gejozy. Z resztą przecież nikogo tu nie znał i obracał się w mocno heteroseksualny towarzystwie.
Szedł chodnikiem i gapił się w telefon. Ostatnio zaczął przeglądać coraz więcej sklepów z męską, sportową odzieżą, która byłaby odpowiednia do jego sylwetki. Przez co coraz częściej wyświetlały mu się ciekawe, spersonalizowane reklamy. Jedna z nich zdawała się być bardzo interesująca i gdy już miał w nią kliknąć nagle w kogoś uderzył.
- Oj... ah... prze... przepraszam... - Powiedział schylając się po telefon, który wypadł mu z dłoni.
Zorientował się, że zachował się bardzo nierozsądne, gdyż o mało co wszedłby na pasy bez rozglądnięcia się, ale uderzył w czyjeś plecy, które go w porę zatrzymały. Tak się złożyło, że akurat świeciło się czerwone światło, a stojący przed nim mężczyzna uratował go przed nieszczęśliwym wypadkiem.
- Maciek? - Usłyszał znajomy głos. - Wow, serio to ty?
- Mmi... Miłosz...? Ale... jak... yyy... co ty tu... - Chłopak nie wiedział co powiedzieć.
- O wow, prawie cię nie poznałem! Zmieniłeś się! - Mężczyzna był wyraźnie oszołomiony. - No no... ale z ciebie koksu. Urosło ci się tu i tam. W szczególności tu... - Uśmiechnął się wskazując palcem na ogromne piersi chłopaka. - Masz dobre zabezpieczenie na wypadek kolizji. Poczułem te poduszki powietrzne, gdy we mnie walnąłeś! Hahaha!
- Hehe... yyy... tak... urosłem... trochę... - Uśmiechnął się szeroko, był miło zaskoczony widząc swojego dawnego kumpla.
- Trochę? Haha! No no, nie wiedziałem, że tyle to jest „trochę”! - Zażartował zerkając na gigantyczny biust młodzieńca. - Mieszkasz gdzieś tu? W ogóle co u ciebie? Tak szybko się wyprowadziłeś, że chyba nawet się nie pożegnałem.
- Yyy... no jakoś tak wyszło... a teraz... mieszkam z tatą... i pracuję w sklepie, tutaj zaraz przy skrzyżowaniu... - Odpowiedział speszony. - A co u ciebie?... yyy... jak tam Paula?
- Ach... ten temat jest już zamknięty, nie jesteśmy już razem. - Odpowiedział jakby nie chciał wchodzić w szczegóły. - Skończyłem studia, teraz praca...
Słysząc te słowa serce Maćka zabiło mocniej. Miłosz był singlem? - to pierwsza rzecz jaka przyszła mu na myśl. Spojrzał na mężczyznę, który nadal był równie przystojny co wtedy. Miał on w sobie coś pociągającego (i nie był to wyłącznie jego wielki kutas), jakaś taka aura, wewnętrzny czar... nie był w stanie tego określić. Po prostu to czuł, jak mocno go do niego ciągnie. Teraz jeszcze bardziej jako, że nie był już z Paulą. Może powinien skorzystać z okazji i kuć żelazo póki gorące? Tak dawno nie widział żadnej znajomej twarzy, a teraz tak po prostu wpadł na Miłosza. Może powinien się z nim umówić? Choćby na niezobowiązujące kumpelskie spotkanie, a później wszystko potoczy się samo i może coś się z tego urodzi? Już miał coś zaproponować, gdy nagle to usłyszał.
- ...mieszkam kilka ulic dalej ze swoim chłopakiem. On tutaj dostał pracę, więc przeprowadziłem się razem z nim. - Zakończył z uśmiechem.
- Aha... ooo... no to fajnie... yyy... super... yyy... cieszę się... - Nie wiedział jak zareagować na informację, której kompletnie się nie spodziewał.
- Więc jakbyś miał ochotę to wpadnij do nas. Poznacie się. - Uśmiechnął się pogodnie.
- Tak... yyy... no może... dobrze... yyy... okej ale... teraz muszę iść... do pracy... spóźnię się... - Skwitował widząc, że czerwone światło zgasło. - Mam... zielone mam...
***
Wieczorem sporo dumał o spotkaniu z kumplem. Już myślał, że to łut szczęścia, ale niestety nie - Miłosz był zajęty. Nie chciał wchodzić i mieszać w jego życiu tym bardziej, że mężczyzna wyglądał na szczęśliwego. To nie to samo co wcześniej z Paulą, która notorycznie robiła mu awantury, przez co Miłosz często był przybity.
Leżąc na łóżku przypominał sobie te wspólne chwile, gdy zbliżali się do siebie. Było mu wtedy tak dobrze. Miłosz był jego kumplem, ale czuł do niego coś więcej, coś go do niego ciągnęło. Przywoływał w myślach te obrazy, jak kadry z filmu. Patrzył na mężczyznę w jego codziennym ubraniu, tuż przed wyjściem na uczelnię, czy w chwili gdy robił sobie selfie - o tak, robił ich wiele, a Maciek uwielbiał się wtedy mu przyglądać. To było takie podniecające widzieć jego masywnego kutasa, niby nie specjalnie, ale jednak mocno rzucającego się w oczy. Choć czasem wcale tego nie ukrywał i prezentował jego wielkość w całej swej okazałości.
Wspomnienia wróciły, a z nimi coraz większa chęć na seks.
Komentarze
Prześlij komentarz