Z niepokojem obserwował ich od dłuższego czasu, ale nic nie wskazywało na to, że dyskutują właśnie o nim oraz jego „niegrzecznej” i „nieetycznej” przeszłości. Wyglądali na dobrych znajomych, którzy nie widzieli się od dłuższego czasu. Marcin relacjonował coś żywo machając rękami przed twarzą Siwego, który patrzył na niego ze szczerym uśmiechem. Ciekawe o czym rozmawiali? Pewnie o czymś wesołym i zabawnym... Wakacje? Może jakaś impreza? Na pewno coś takiego, uff... - uspokajał się Maciek siedząc na sofie w towarzystwie jakiegoś łysiejący, rudego mężczyzny, który wypił zdecydowanie za dużo i gadał od rzeczy.
- Lubię takie... gejowskie imprezy... zawsze jest o czym pogadać i na kim zawiesić oko... - Ciągnął swój monolog zmieniając co chwilę temat. - A wiesz, że Leon poznał... wyrwał Marcina, gdy ten miał... hm... no... był mniej więcej w twoim wieku. Taak... Leon od zawsze lubi młodszych, znacznie młodszych... chłopaczków... a Marcin... no... on już nie jest chłopaczkiem. Nie jest już taki młodym jak wtedy... chociaż... jak dla mnie... nadal jest bardzo seksi... rozumiesz... sam bym go ruchnął... lubię takich... mmm-mm-mięśniaków! Hahaha! - Klepnął Maćka w ramie przenosząc wzrok w jego stronę, po czym zatopił swoje tępe spojrzenie w głębokim biuście młodzieńca. - Za to ty... och... Leon ma dobry gust, o tak! Za ciebie też bym się wziął... nie wypuściłbym cię... z łóżka! Hahaha!
Zdegustowany Maciek zmierzył go wzrokiem, jednak pijany mężczyzna nic sobie z tego nie zrobił. Nadal gapił się w wielkie piersi młodzieńca oraz jego twarde i grube sutki przebijające się przez cienki materiał jego nowej i opiętej koszuli, którą sprezentował mu Leon specjalnie na tą okazję.
- A wiesz... że to nie ich pierwszy... kryzys? - Zapytał spoglądając na twarz chłopaka po czym dodał. - Ich związek był zawsze taki... burzliwy.
- Co? Nie rozumiem. Jaki... kryzys? - Maciek był mocno zaskoczony tym co usłyszał.
- No kryzys... związkowy. - Mężczyzna zrobił minę jakby podejrzewał, że Maciek go wkręca. - Mają teraz... to znaczy może nie w tej chwili... ale... no... już mieli takie wcześniej... a ty... jesteś...takim... no lekiem na ten kryzys. - Ciągnął nie wyjaśniając zbyt wiele.
Maciek kompletnie nie zrozumiał tego co właśnie usłyszał. Zdawał sobie sprawę, że mężczyzna był pijany, ale czy mógł wymyślić na poczekaniu coś takiego? O czym on w ogóle mówił? Przecież, gdyby jego partnerzy mieli kryzys to na pewno by to zauważył. I co to znaczy, że miał być „lekiem” na ten ich kryzys?
- Bo widzisz... kiedyś... oni byli taaacy szczęśliwi... ale Leon zawsze chciał... więcej. Prędzej czy później nudził się swoimi... chłopaczkami... no i już mieli kilka takich kryzysów... udało się im je... zażegnać... ale teraz było bardzo poważnie. - Mężczyzna wpatrywał się głęboko w oczy młodzieńca. - Leon chciał zakończyć ten związek, bo było mu mało... i chciał próbować nowych rzeczy.... a Marcin jak to Marcin, robił dramy, bo lubi być tym jedynym i najważniejszym... no i się jakoś dogadali... bo Leon potrzebował więcej seksu... więc Marcin się zgodził na... ciebie... to znaczy na trójkąt, ale taki na stałe... żeby zawsze był ktoś, kogo Leon będzie mógł dupczyć... jakiegoś super uległego pasywka... haha... mówili, że to lubisz! Taaak... mówili, że Maciek lubi takie zabawy i... nigdy nie odmawia... tak mi mówili. - Zaczął się śmiać głośno, po czym przygryzł wargę patrząc na chłopaka. - Taki chłopak to skarb... nie masz czasem brata bliźniaka? Hahaha!
Chłopak nie do końca wierzył w to co usłyszał. Prawdą jest, że lubi seks i lubi się oddawać swoim parterom ale... że miał zażegnać ich kryzys? Przecież kochał Leona... oraz Marcina. To był prawdziwy związek, a nie jakiś „kompromis” by zażegnać kryzys, czy coś w tym stylu.
Instynktownie spojrzał w stronę Marcina i zamarł. Zobaczył, że młody mężczyzna nie był już taki radosny jak wcześniej. Siedzący obok niego Siwy również spoważniał. Czyżby Siwy się wygadał? Ale przecież to wszystko co działo się wcześniej było zamkniętym rozdziałem, wtedy był inną osobą i miał inne priorytety w życiu. Chciał usilnie znaleźć partnera, który go pokocha. Koniec końców okazało się, że nie była to właściwa droga, ale jakimś dziwnym trafem, właśnie dzięki tym spotkaniom poznał Leona! Tak! Byli sobie pisani - starał sobie ułożyć to w głowie.
Nagle zauważył, że Marcin wstaje i wychodzi do kuchni. Był zły, ewidentnie był zły.
- A jeśli nie masz... brata... to może zaprosiłbyś mnie czasem do siebie, co? Myślę, że Leon... nie będzie miał nic przeciwko... znamy się dość długo i nie raz mieliśmy... no wiesz... wspólną „dziurkę” do udrożnienia... - Puścił oczko do Maćka po czym znowu zerknął na piersi. - Ale ty masz te... cycuchy! Mrr!
Nastolatek nawet go nie słuchał. Zastanawiał się co zrobić i jak zareagować. Czy powinien pójść za Marcinem? Ale może to nie to czego się tak bardzo obawiał? Może Siwy powiedział Marcinowi coś niemiłego, a on się na niego obraził? Nie wiedział w co wierzyć. Był tak zdenerwowany, że już dłużej by tego nie wytrzymał. Niepokój zżerał go od środka dlatego niemal podskoczył zrywając się z sofy i szybkim krokiem poszedł w kierunku kuchni.
***
W tym samym czasie Marcin kłócił się z Leonem. Byli sami w kuchni, ale mimo wszystko głośne krzyki Marcina mógł usłyszeć każdy zza ściany.
- Powiedz mi, że to nie prawda! Maciek nie jest dziwką? Nie rucha się z kim popadnie? - Mówił stanowczym głosem do Leona.
Leon nie odpowiedział. Jego twarz nie przedstawiała żadnych emocji.
- Może coś powiesz? - Marcin był wściekły widząc brak reakcji swojego partnera. - Siwy twierdzi, że jebał się z nim jakiś czas temu... i że mu za to zapłacił!
- Maciek już nie... on już nie jest... - Odpowiedział ściszonym głosem.
- Już nie? JUŻ NIE? Czyli to prawda!? Czyli... - Uderzył się dłonią w czoło uświadamiając sobie pewien istotny fakt. - O kurwa! Wiedziałeś o tym! Ja nie wierze... serio, ja nie wierze w to co słyszę.
- Mieliśmy ci powiedzieć o... przeszłości Maćka, ale... - Urwał wyraźnie przejęty tym co chce powiedzieć. - Z drugiej strony to już przeszłość. On już tego nie robi...
- Jesteś tego pewien? Co jeśli kłamie? - Patrzył na Leona karcącym wzrokiem. - O nie... Heh... właśnie sobie uświadomiłem, że przyłapałem go na kłamstwie. Włóczył się gdzieś... ja na niego czekałem... a gdy wrócił odniosłem wrażenie jakby się z kimś... - Odtwarzał w pamięci wydarzenie. - A ja myślałem, że się spocił... zmachał bo się spieszył ze szkoły... W-F czy może coś innego... kurwa... i jeszcze ta dziwna akcja z jakimś typem w galerii...
Leon nie rozumiał o czym mówił młody mężczyzna, ale nie usłyszał żadnego wyjaśnienia. Marcin cały czas go atakował, obwiniając go za sprowadzenie do ich wspólnego domu męskiej prostytutki, z którą budowali związek... oparty na kłamstwie.
Chwilę później to kuchni wszedł Maciek przerywając ich kłótnię.
- Wyprowadzam się. - Rzucił sucho Marcin ignorując Maćka, po czym opuścił pomieszczenie.
Tuż za chłopakiem pojawiło się jeszcze kilku innych mężczyzn. Nikt nic nie mówił, aż nagle ciszę przerwał łysiejący, rudy mężczyzna.
- Nie przejmuj się... wróci... zawsze wraca... - Skwitował, mówiąc do Maćka
***
Nie wiadomo kiedy Marcin opuścił ich dom, a goście stopniowo zaczęli wychodzić, gdyż atmosfera wyraźnie siadła. Wszędzie panował bałagan. Puste butelki po alkoholu, niedopite drinki, okruszki po przekąskach, a w tle ciągle leciała muzyka.
Leon usiadł na sofie łapiąc się za głowę. Maciek nie wiedział jak ma się zachować. Czy powinien coś powiedzieć? Za coś przeprosić? Słyszał z korytarza o co pokłócili się mężczyźni, może nie do końca wszystko zrozumiał, ale wyłapał pojedyncze słowa, które połączyły się w zrozumiałą całość - Marcin dowiedział się o przeszłości Maćka. Nie wiedział od czego zacząć, bo przecież Leon o wszystkim wiedział. Sam poprosił go, by nic nie mówić Marcinowi. To było ich wspólne kłamstwo.
Chłopak usiadł obok partnera, który nadal zdawał się być oszołomiony tym co właśnie się wydarzyło. Można by rzec, że był w pewnym sensie załamany, ale nie okazywał wyraźnego cierpienia. Jego twarz nadal była zagadką. Maciek nie był w stanie rozgryźć co siedzi w głowie mężczyzny.
- Czy ty... czy... - Spojrzał nagle na chłopaka. - Uprawiałeś seks z kimś... - Przełknął ślinę, jakby te słowa były dla niego ciężkie do wypowiedzenia. - W czasie gdy byliśmy razem?
To co usłyszał było jak silny cios, którego się nie spodziewał. Bomba z opóźnionym samozapłonem. Całkowicie o tym zapomniał, o swojej chwili słabości. Wtedy po szkole, gdy dał się wyruchać trzem, całkiem obcym facetom. A wszystko przez to, że jego żądze wzięły górę nad rozumem. Tak łatwo dał się omamić. Tylko dlatego, że zobaczył na horyzoncie pokaźnego kutasa, którego tak dawno nie miał w ustach. Co prawda miał na co dzień dwa inne, ale żaden z nich nie był tak wielki jak tamten. W tamtej chwili pragnął tego tak mocno, że całkowicie zapomniał o konsekwencjach... i przy okazji oddał się dwóm innym mężczyznom. Tak, zrobił to niemal bez zawahania, a teraz wszystko wyszło na jaw. Najwyraźniej jakimś cudem Marcin to odkrył.
- Bo... ja... jakby to powiedzieć... - Spojrzał Leonowi prosto w oczy i poczuł się jak na sali sądowej. - Tak... ja... zrobiłem to...
- Aha. - Leon spuścił wzrok odpowiadając sucho. - Ale tylko raz? Tylko raz się z nim... - Nie był w stanie dokończyć zdania.
- To znaczy... tak... tylko raz, ale... - Maciek zrobił pauzę. Czuł, że musi przyznać się do wszystkiego, bo nie czas na kolejne kłamstwo. - To nie był tylko jeden... mężczyzna...
- Spotkałeś się z parą? - Leon zerknął na niego oszołomiony.
- Nie... ich było... trzech... - Spuścił wzrok. - Przepraszam... bo ja...
Słysząc te słowa Leon wstał i wyszedł z domu zostawiając Maćka samego. Chłopak czuł, że popełnił największy błąd w swoim życiu. Może byłby w stanie się wybronić ze swojej przyszłości. Może Leon wytłumaczyłby jakoś to wszystko Marcinowi, ale nie ten skok w bok. Zawiódł Leona i zdradził ich obu.
Mężczyzna wrócił po kwadransie. Od tamtego czasu nie wymieli ani słowa. Wzięli prysznic i położyli się spać. Leżeli w swoim wielkim łóżku, obok siebie, a między nimi pusta przestrzeń.
Nie wiedząc kiedy Maciek poczuł, że ktoś go dotyka. To był Leon. Spojrzał na niego z nadzieją licząc, że może nie jest aż tak źle między nimi i po prostu go przytuli. Mężczyzna jednak miał inne plany. Przesunął chłopaka w swoją stronę, układając go na plecach, podczas gdy on sam stał tuż przy łóżku. Jego nabrzmiały penis był gotowy do działania. Chłopak nie do końca wiedział co się dzieje, był lekko zaspany, ale nie zareagował. Nagle poczuł jak mężczyzna nawilża jego rowek, a po chwili zbliża do niego swojego twardego fiuta. Kilka sekund później ból - właśnie w niego wszedł. Zaczął napierać z dużą siłą. Maciek nie znał Leona od takiej bezwzględnej strony, ale nie protestował. Całkowicie się mu oddał i pozwolił zaspokoić. Patrzył na jego twarz, ale była ona obca i bez wyrazu.
Czuł jakby właśnie ruchał go nieznajomy. Kompletnie obcy facet, z którym go nic nie łączy. Mężczyzna dobierał się do niego jak drapieżnik do zagonionej w kąt zwierzyny, która całkowicie się poddała. Nie było tu miejsca na romantyzm ani namiętność, do których przywykł. Nie trwało to zbyt długo, a gdy Leon w końcu doszedł rzucił się na łóżko i po chwili zasnął.
Jeszcze tego samego dnia, gdy Leon wrócił z pracy postanowił zebrać się na odwagę, wyjaśnić to co się wydarzyło i przyznać się do błędu. Jednak w tej samej chwili podszedł do niego Leon.
- Leon, ja... chciałem... porozmawiać... - Wydukał Maciek.
- Dobrze. - Rzucił sucho, patrząc na chłopaka bez emocji. - Ja też mam ci coś do powiedzenia.
Młodzieniec poczuł, że właśnie teraz wydarzy się coś ważnego. Wyczuł powagę sytuacji, ale co chciał mu przekazać Leon? Czy uda im się wypracować jakiś kompromis? Może będzie musiał błagać go o wybaczenie? Zastanawiał się pełen obaw.
- Widziałem się z Marcinem i... - Wziął głęboki oddech. - Ja go kocham... tak bardzo go kocham, że nie... nie mogę go znowu stracić... zrobię dla niego absolutnie wszystko. - Powiedział łamiącym się głosem. - Marcin powiedział, że mi wybaczy i wróci jeśli tylko... - Zrobił pauzę. - Ty wyprowadzić się z naszego domu.
Słowa jakie usłyszał były czymś czego się nie spodziewał. Nie przewidział takiego scenariusza, że Leon - facet, którego kocha - rzuci go ot tak. Początkowo myślał, że się przesłyszał, ale wyraz twarzy mężczyzny tylko potwierdzał słowa jakie przed chwilą padły. Najwyraźniej Leon podjął już decyzję.
- Jadę po niego i będziemy pewnie gdzieś za godzinę, więc masz sporo czasu żeby się spakować. - Powiedział przełykając ślinę starając się utrzymać zdecydowany ton głosu. - Przykro mi, Maciek.
Mężczyzna spojrzał młodzieńcowi prosto w oczy i wyszedł.
Komentarze
Prześlij komentarz