Jak co piątek byli umówieni na piwo w barze. Zwykle gdy wychodził z domu zgarniał po drodze Staszka i razem szli w umówione miejsce. Zaczęło się ściemniać i nagle spadł deszcz, a oni nie mieli parasoli. Postanowili skrócić sobie drogę i przejść przez galerię handlową. Nienawidził tego miejsca i omijał je szerokim łukiem, ale by nie moknąć postanowił zrobić wyjątek od reguły. Zwykle były tam tłumy ludzi biegających od sklepu do sklepu, w szczególności nastolatek, które właśnie tak spędzały swój wolny czas, czego całkowicie nie rozumiał. Wiedział, że jeśli wejdą przez główne wejście, przejdą przez cały budynek i wyjdą od strony dworca kolejowego to znacznie skrócą sobie drogę. Przedstawił swój plan Staszkowi.
- Leszku, ja cię nie poznaję. - Zaśmiał się Staszek słysząc o pomyśle kolegi.
- Sam się sobie dziwię, ale nie chce zmoknąć. Nie chcę się przeziębić, leki są teraz coraz droższe. - Wyjaśnił Leszek, gdy byli już prawie pod drzwiami - Dobra wchodźmy do tego „domu rozpusty”.
- Haha! Szybko przejdziemy, dasz radę. - Poklepał go po ramieniu drwiąc lekko.
Gdy tylko znaleźli się w środku jego czarne myśli się spełniły. Prawdopodobnie to właśnie kapryśna pogoda zachęciła niezdecydowanych do odwiedzenia galerii, bo w środku zastał ich tłum jakiego jeszcze nie widział. Chcąc jak najszybciej opuścić to miejsce skręcili w stronę głównego korytarza i skierowali się do jednego z wyjść na tyłach budynku. Starali się sprawnie omijać grupki biegających nastolatków oraz innych zakupoholików, gdy nagle Leszek zwolnił tempo. Zobaczył kogoś o tak charakterystycznej i rzucającej się w oczy budowie, że od razu go rozpoznał.
- Ty, patrz! - Szturchnął kumpla. - To „Zbiornik na spermę”!
- Co? - Staszek nie wiedział na co patrzeć.
- No on. - Wskazał mu dyskretnie młodzieńca.
- On? Zbiornik? Haha! Chyba dwa zbiorniki! - Zażartował prześmiewczo obrazując na własnym ciele rozmiar piersi chłopaka.
- Hahaha! To też prawda, ale miałem na myśli coś innego. - Parsknął głośno. - To ten chłopak od Czarka... Maciek, podobno nie mieszka już u niego... nie wiem o co poszło, ale możemy zapytać Czarka co się stało. - Wyjaśnił co nieco, po czym ruszył w kierunku chłopaka. - Chodź, przywitamy się. - Uśmiechnął się sam do siebie, dumny ze swojego pomysłu.
Staszek nie zdążył nawet zareagować, gdy Leszek wypruł do przodu. Kiedy był już w odległości kilkunastu metrów od chłopaka na horyzoncie pojawił się młody, atrakcyjny i muskularny mężczyzna o masywnych ramionach, trzymający w dłoniach kilka toreb z zakupami. Leszek domyślił się, że pewnie do niego przeprowadził się młodzieniec. Czy był to jego nowy chłopak? A może sponsor? - zastanawiał się obserwując ich. Dobrze wiedział, że Maciek trudnił się prostytucją i to na szeroką skalę. Może podkupił go inny alfons, który lepiej płacił? - z tą myślą podszedł do nich bliżej. Młody mężczyzna od razu go zauważył i spojrzał na niego pytającym wzrokiem.
- Cześć Maciek, co u ciebie? - Zagadał do chłopaka ignorując młodego mężczyznę. - Poznajesz mnie? To ja, kolega Czarka. Widzieliśmy się u niego.
- Yyy... ooo... ja... ja nie... nie... - Wydukał młodzieniec, po czym odwrócił się w przeciwnym kierunku i odszedł.
Młody mężczyzna zmierzył wzrokiem Leszka i podążył za Maćkiem nic nie mówiąc. W tej samej chwili zbliżył się do niego Staszek, który został daleko w tyle.
- Co to było? - Zapytał kumpla widząc tą dziwną sytuację z daleka.
- Nie wiem, ale na pewno mnie rozpoznał. Widział w jego oczach przerażenie i panikę. Chyba się wstydził. - Wyjaśnił Leszek. - Ciekawe kim był ten facet...
Kilka minut później dotarli do baru. Na miejscu czekał już na nich Czarek, więc byli w pełnym składzie. Leszcze opowiedział mu o tej dziwnej sytuacji, co zapoczątkowało cykl wielu opowieści o Maćku. Czarek oczywiście zaczął swój wywód od narzekania, że chłopak mieszkał u niego, ale nie dorzucał się do czynszu. Nie pracował, więc nie miał jak zapłacić dlatego Czarek zasugerował mu spotkania z mężczyznami w zamian za wynagrodzenie, z czego odliczał wszelkie opłaty oraz swoją część za czas jaki spędził na wyszukiwaniu kandydatów. Opowiedział jak założył konto na portalu randkowym w imieniu chłopaka i zajmował się sprawami „administracyjnymi”. Ze wszystkimi „kandydatami” ustalał kwestie finansowe, omawiał ich oczekiwania (na które zwykle zgadzał się w 100%, również w imieniu chłopaka), a także prosił o opinię w prywatnej wiadomości oraz komentarz na profilu po skończonym zleceniu. Był bardzo zadowolony z tego jak dobrze to wszystko hulało. Jego zdaniem chłopak idealnie sprawdzał się takiej roli, choć na początku musiał określić pewne zasady i wyjaśnić co jest od niego oczekiwane. Czarek chwalił się, że stworzył „pasywa doskonałego”, całkowicie uległego, którego jedynym celem jest zadowalanie mężczyzn, jednak później wszystko się popsuło. Wspomniał, że wbrew jego zakazom chłopak zaczął sprowadzać do mieszkania obcych mężczyzn, grzebał w jego prywatnym komputerze, dlatego miał obawy czy koniec końców nie skończy się to źle, więc postanowił go wyrzucić z mieszkania i zakończyć ich „współpracę”. Później opowiedział całą resztę - kilka historii o ciekawych kandydatach, spotkaniach i wszystkich perypetiach z tym związanych.
Leszek przysłuchiwał się opowieścią kumpla i był pod ogromnym wrażeniem chłopaka. Nie dość, że był niesamowicie pociągający z wyglądu to jeszcze robił wszystko to co kręci każdego faceta - był totalnie uległy i nigdy nie odmawiał. Pragnął sam przeżyć coś takiego i móc go zaliczyć tak jak zrobiło to wielu innym facetów. Wiedział, że nie będzie w stanie się z nim umówić „ot tak”, bo czymkolwiek się teraz trudnił się Maciek, to Czarek nie miał na niego wpływu i w żaden sposób nie mógł go do tego nakłonić. Zastanawiał się w jaki sposób mógłby się do niego dobrać tak, aby chłopak mu nie odmówił...
***
Stali pod szkołą we trójkę, tak jak się umówili. Wyczekiwali chwili, gdy tyko wyjdzie z budynku i od razu przejdą do działania. Musieli wziąć go z zaskoczenia, aby nie spanikował i nie uciekł.
Nagle usłyszeli dźwięk dzwonka - lekcje się skończyły. Wypatrywali młodzieńca i po chwili ujrzeli go wychodzącego przez główne wyjście. Skręcił w bok i oddalił się od reszty uczniów. Doskonale - pomyślał Leszek i od razu udał się w tamtym kierunku.
- Maciek! Hej, Maciek! - Krzyknął w stronę chłopaka. - No witaj, chyba widzieliśmy się ostatnio w galerii handlowej, prawda? - Zagadał, gdy tylko młodzieniec się odwrócił w jego stronę.
- Yyy... dzień dobry... chyba... yyy... możliwe... - Odpowiedział wyraźnie speszony. - Byłem na zakupach... i...
- Ach, no tak... widziałem, że ci się spieszyło, ale wcale mnie to nie zdziwiło. Masa ludzi tam była, więc racja, trzeba szybko się uwijać z zakupami. - Starał się być uprzejmy jak tylko mógł i pominął fakt, że chłopak dosłownie uciekł na jego widok. - Co słychać u ciebie? Już po lekcjach?
- Yyy.. tak... już po... - Odpowiedział zdawkowo zerkając na Leszka i pozostałych dwóch mężczyzn.
- Świetnie, czyli teraz czas na relaks. Ach, zapomniałem przedstawić... to moi koledzy, Staszek i Sylwek. Bardzo chcieli cię poznać, w szczególności Sylwek. - Wskazał swoich dwóch kumpli.
Miał plan co zrobić, aby to wypaliło. Był świadom, że jego wygląd nie pomoże mu w nakłonieniu chłopaka do uległości, więc musiał mu dać to czego pragnie. Po spotkaniu z Czarkiem wiedział wystarczająco wiele o Maćku, dlatego postawił na coś sprawdzonego - czyli gigantycznego penisa. Sam takiego nie posiadał, ale jego kumpel Sylwek owszem. Wtajemniczył go w swój plan, a jako że wiązało się to z wyruchaniem młodzieńca, ten od razu się zgodził. O jego pomyśle wiedział również Staszek, który niemal błagał go, by też mógł skorzystać z tej okazji. Wszystko szło pomyślnie, mieli przynętę, teraz musieli zaczekać na odpowiednią reakcję.
- Może chciałbyś się z nami przejść kawałek? Pogadać? - Ciągnął Leszek patrząc na reakcję Maćka.
Chłopak początkowo zdawał się nie być zainteresowany, ale po kilku sekundach niemal nieprzerwanie zerkał na Sylwka. Mężczyzna spojrzał wymownie na Leszka uśmiechając się szeroko. Cała trójka wiedziała, że najprawdopodobniej „rybka złapała przynętę”. Nastolatek rozejrzał się po czym kiwnął głową zgadzając się na propozycję. Opuścili teren szkoły i udali się w bardziej ustronne miejsce gdzie usiedli na ławce, we czwórkę - Maciek w środku, obok niego Sylwek, a po ich prawej i lewej stronie Leszek oraz Staszek. Sylwek dobrze wiedział co robić, by skupić na sobie uwagę chłopaka. Założył opinające spodnie, uwidaczniające jego pokaźne krocze i usiadł bardzo blisko Maćka, by ten miał idealny widok na jego wielkiego fiuta. Leszek oraz Staszek starali się utrzymywać rozmowę, a ich kumpel robił swoje. Co chwilę, niby przypadkowo, ocierał się lekko swoim udem o udo chłopaka, poprawiał penisa tłumacząc to „niewygodnymi spodniami” i szczerzył się do młodzieńca wpatrując się mu prosto w oczy. Jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę, bo Maciek całkowicie skupił się właśnie na nim, ignorując pozostałych mężczyzn.
Po chwili Leszek szturchnął Sylwka, dając mu znać, że najwyższy czas przejść do kolejne fazy. Mężczyzna więc zbliżył się do chłopaka i szepnął mu na ucho.
- Widzę, że ci się podoba. Chciałbyś zobaczyć go w całej okazałości? - Zapytał.
Maciek zrobił wielkie oczy i wyraźnie się speszył.
- Wiem, że tego chcesz. - Szepnął. - Tutaj obok jest opuszczony budynek, chodźmy. - Powiedział, po czym klepnął Maćka po udzie i wstał.
Nastała chwila ciszy. Pozostali mężczyźni, lekko poddenerwowani czekali na reakcję chłopaka, który nadal siedział na ławce. Nie byli pewni czy się uda, ale po kilku sekundach młodzieniec wstał i podążył za Sylwkiem.
Gdy ich dogonili okazało się, że tamci nie próżnowali. Sylwek stał oparty o ścianę, a Maciek lizał i całował jego pokaźnego penisa klęcząc przed nim. Leszek od razu sięgnął do rozporka i wyjął swojego naprężonego już fiuta. Patrzył na tą scenę masturbując się przy tym. Kilka sekund później kiwnął głową do Sylwka, a ten uśmiechnął się porozumiewawczo.
- Zsuń spodnie. - Powiedział Sylwek dumnie zerkając na swojego pokaźnego fiuta oraz na młodzieńca. - Koledzy cię udrożnią zanim w ciebie wjadę.
- Ale… co...? Nie... nie tak... - Wydukał chłopak przerywając zabawę.
- Czyli go nie chcesz? - Skomentował stanowczym tonem dotykając swojego okazałego kutasa.
- Nie.. ale... to znaczy... nie tak mieliśmy... no, bo chciał pan... sam... a nie... - Mówił nadal klęcząc przed mężczyzną.
- Czyli... mam sobie pójść? Rozumiem... - Dodał, po czym zaczął zasuwać rozporek.
- Nie, nie… ja… ja... ja się zgadzam! - Odpowiedział niemal błagalnym głosem, po czym zaczął zsuwać spodnie odsłaniając swój kuszący tyłek.
Dobrze to rozegrał - pomyślał Leszek obserwując zajście. Uśmiechnął się do Staszka i obaj podeszli do młodzieńca. Leszek kucnął, złapał jędrne i krągłe pośladki Maćka po czym zanurzył w nich swoją twarz, liżąc je głęboko. Właśnie tak sobie to wyobrażał. Masywny i okrągły, ale przy tym wspaniale wyćwiczony tyłek. Od zawsze chciał zaliczyć takiego umięśnionego chłopaczka, a jego marzenie się właśnie spełniło. Trzymał jego piękne pośladki i lizał jego rowek. To było coś wspaniałego.
Po chwili zerknął w górę. Chłopak właśnie obrabiał pałę zadowolonemu Sylwkowi, tak jak to zaplanowali.
Gdy odpowiednio nawilżył chłopaka, wyciągnął swojego sztywnego penisa i przetarł nim kilka razy po jego rowku, a następnie naparł na niego z całą siłą. O dziwo penis wszedł gładko, choć młodzieniec syknął, prawdopodobnie z bólu. Leszek był tak mocno podekscytowany, że od razu przystąpił do działania. Nie patyczkował się z młodzieńcem i od razu wrzucił najwyższy bieg, waląc w niego najsilniej jak potrafił. Właśnie to go kręciło - dzikie i ostre rypanie. Właśnie tego chciał zaznać.
Rznął go i delektował się tym niesamowitym widokiem. Podziwiał wspaniale wyrzeźbione plecy chłopaka, wąską talie i nie zawahał się nawet, by pomacać jego wielkie piersi. Ich miękkość, jędrność i wielkość dały mu większego kopa. Podniecił się jeszcze bardziej, gdy uświadomił sobie, że nie jest w stanie złapać ich swoimi dużymi dłońmi. Były one aż tak masywne, nieprzeciętnie wielkie, że sam ich dotyk był niesamowitą rozkoszą. Bo jaki inny facet (zerknął ponownie na Maćka - przecież on nie był jeszcze mężczyzną, a młodym chłopakiem - uświadomił sobie) miał tak wielkie cycki? Żaden.
Zmieniali się ze Staszkiem co kilka minut, podczas gdy chłopak nieprzerwalnie ssał penisa Sylwka.
Nagle usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu. Mężczyźni spojrzeli po sobie, ale to nie było urządzenie żadnego z nich. Zerknęli na chłopaka, który wyjął z kieszeni telefon, odrzucił połączenie i szybko go schował. Leszek nie zdążył wyłapać jakie imię pojawiło się na wyświetlaczu, ale nie chciał zaprzątać sobie tym głowy. Spojrzał wymownie na Sylwka dając mu do zrozumienia, że czas na zamianę.
- Dobrze, jesteś gotowy na mnie? - Zerknął na Maćka. - Teraz ja cię dojadę.
Chłopak kiwnął głową uśmiechają się do niego, po czym mężczyźni zamienili się miejscami. Sylwek złapał pośladki młodzieńca i wszedł w niego bez zawahania.
W tym samym czasie Leszek zajął się ustami chłopaka. Spojrzał na uroczą twarz Maćka, przetarł swoim wilgotnym penisem po jego policzku i sprawnie wsunął mu go do ust.
Zaczął poruszać biodrami patrząc na Sylwka, który wykonywał dokładnie te same ruchy. Widział w jego oczach zadowolenie i ekscytację. Leszek był dumny z siebie, że wpadł na tak genialny pomysł, by z pomocą okazałego gnata swojego kumpla móc zaliczyć chłopaka.
I tym razem Leszek zmieniał się co chwilę ze Staszkiem, nie dając wytchnienia ustom chłopaka ani na moment. Ruchali młodzieńca przez dłuższą chwilę, gdy nagle Sylwek nie wytrzymał. Zaczął głośniej sapać i pojękiwać, a sam ten widok zadziałał na Leszka jeszcze bardziej stymulująco. Wiedział, że jego kumpel zaraz dojdzie i zapłodni chłopaka. On też był już bardzo blisko. Patrzyli na siebie, prosto w oczy i niemal jednocześnie dali upust swoim emocjom. Leszek zalał spermą usta chłopaka, Sylwek jego rów, a chwilę później trysnął i Staszek celując w umięśnioną klatę chłopaka.
Dosłownie kilka sekund później znowu usłyszeli dźwięk dzwoniącego telefonu. Chłopak ponownie sięgnął do kieszeni i odebrał.
- Halo?... ah... ahh... - Ciągle dyszał i przełykał ślinę zmieszaną ze spermą, która wyciekała mu z ust. - Tak już po... ah... bo ja... nie... tak... to znaczy... ah... ja musiałem... - Na chwilę się zawahał. - Musiałem zostać trochę dłużej w szkole... tak... ah... przepraszam... już... ja zaraz wychodzę... tak...
Mężczyźni spojrzeli po sobie wymownie. Cała trójka domyśliła się, że Maciek właśnie kogoś okłamał udając, że został dłużej w szkole.
Bardzo lubie wracać do tej części ;).
OdpowiedzUsuńZabrzmiało to jakbyś systematycznie czytał ten rozdział - co Cię do tego skłoniło? Swoją drogą zaskoczyło mnie, że ktoś czyta po raz kolejny to samo😄 Miłe to!
Usuń