Ich życie zdawało się być sielanką, jednak po pewnym czasie coś zaczęło się psuć. Nastolatek nie do końca rozumiał z czego to wynikało, ale miał wrażenie, że Marcinowi zaczęło powoli przeszkadzać, iż to głównie Maciek był w centrum uwagi Leona. Można by rzecz, że był jego oczkiem w głowie. Mężczyzna tłumaczył to młodym wiekiem oraz niedoświadczeniem życiowym młodzieńca, dlatego najwięcej uwagi poświęcał właśnie jemu. Starszy partner bagatelizował również komentarze oraz małe uszczypliwości ze strony Marcina, który coraz mocniej pokazywał swoje niezadowolenie takim stanem rzeczy. Nie było to bardzo uciążliwe, ale zmiana w zachowaniu Marcina była dość nieoczekiwana, gdyż do tej pory obaj mężczyźni jednakowo opiekowali się chłopakiem.
Któregoś dnia Leon musiał wyjechał na dłużej zostawiając Marcina oraz Maćka samych. Młody mężczyzna starał się ukryć wszelkie żale jakie zaczął niedawno żywić do nastolatka, jednak w domu i tak dało się wyczuć nieco nerwową atmosferę. Nadal spędzali razem czas, chodzili na siłownię, Marcin gotował posiłki, a Maciek starał się dawać od siebie to co potrafił najlepiej, czyli zaspokajając swojego partnera seksualnie. Mimo to chłopak odniósł wrażenie, że w ostatnim czasie Marcin stał się bardziej dominujący i porywczy niż zwykle. W żaden sposób mu to nie przeszkadzało, ale było to dość nietypowe zachowanie i nieco odmienne w porównaniu z Leonem, który nadal pozostawał czuły i troskliwy. Teraz, gdy zostali sami, Marcin coraz częściej pokazywał swoje nowe, bardziej stanowcze oblicze. W seksie był surowy oraz silnie dominujący, jakby chciał pokazać kto jest osobą decyzyjną. Maciek zdawał sobie sprawę, że zwykle to właśnie jego partnerzy podejmowali decyzje w wielu kwestiach, ale będąc sam na sam z Marcinem zaczął odczuwać to jeszcze mocniej.
***
Pewnego popołudnia Marcin zadecydował, że muszą wybrać się do galerii handlowej na zakupy. Pogoda im nie nie dopisała, bo gdy tylko zatrzymali się na parkingu zaczęło padać. Szybko wbiegli do budynku, by nie zmoknąć i przeciskając się przez tłumy krążyli od sklepu do sklepu. Udzieliła się im zakupowa atmosfera więc podążali za chmarą ludzi, stojąc w długich kolejkach do kas oraz przebieralni. Krążyli tak po galerii od dłuższego czasu, gdy nagle idąc alejką Maciek usłyszał swoje imię.
- Cześć Maciek, co u ciebie? - Odezwał się jakiś mężczyzna. - Poznajesz mnie? To ja, kolega Czarka. Widzieliśmy się u niego.
Chłopak niemal od razu rozpoznał mężczyznę. Nie znał jego imienia, ale pamiętał gdy razem z Czarkiem rozpakowywali pudła z jakimś urządzeniem. Błyskawicznie oblały go zimne poty i poczuł się niezręcznie. On wiedział o nim wszystko, na pewno Czarek mu o wszystkim powiedział... A co jeśli wygada się o czymś przy Marcinie? - pomyślał i spanikował.
- Yyy... ja... ja nie... nie... - Wydukał, po czym instynktownie odwrócił się w przeciwnym kierunku i odszedł.
Chwilę później dogonił go Marcin zaskoczony tym dziwnym spotkaniem. Maciek udał, że nie znał mężczyzny i zasugerował, żeby jak najszybciej wrócić do domu, gdyż zmęczył się zakupami. Nie poruszali więcej tego tematu, gdyż Marcin nie był typem człowieka, który lubi drążyć każdy temat, ale mimo wszystko obawa nadal pozostała. Chłopak starał się puścić w niepamięć to niezręczne zdarzenie. Czuł, że miał sporego pecha spotykając znajomego Czarka, który niespodziewanie chciał podjąć rozmowę. Tylko czego on mógł od niego chcieć? Może po prostu zapytać co u niego i jak się ma? Ale przecież nigdy wcześniej nie rozmawiali - dumał nad tym. Uświadomił sobie, że musi być bardziej uważny i przedwcześnie oraz bardziej naturalnie reagować na podobne sytuacje, które zawsze mogą mieć miejsce. Może powinien obserwować otoczenie i w miarę możliwości podejmować odpowiednie kroki znacznie wcześniej (tj. szykować się do ucieczki zanim dojdzie do konfrontacji). A co by było, gdyby zagadał do niego jakiś facet, z którym uprawiał seks za pieniądze i Marcin mógłby usłyszeć zbyt wiele? To byłoby zbyt niebezpiecznie dla jego związku - pomyślał wyobrażając sobie potencjalne konsekwencje. Wzdrygnął się na samą myśl o tym. Był świadom swojej przeszłości, dlatego musiał być jeszcze bardziej przewidujący i zapobiegliwy.
Kilka dni później doszło do podobnej i równie dziwnej sytuacji pod szkołą Maćka. Tym razem znajomy Czarka przybył ze swoimi dwoma kolegami. Ponownie było dość niezręcznie, dlatego już na samym początku chciał ich spławić i pójść w kierunku parkingu, gdzie czekał na niego Marcin. Jednak to co ujrzał spowodowało, że po krótkiej chwili namysłu postanowił zmienić swoje plany. Spojrzał na spodnie jednego z mężczyzn, przez które było widać jego bardzo okazałego penisa.
Materiał doskonale opinał jego wielkiego członka, dodatkowo podkreślając przy tym jego grubość. Chłopak od tak dawna nie widział równie wielkiego kutasa i przez dobrych kilka sekund rozmyślał co zrobić, aż w końcu, nie wiedząc czemu dał się zaprosić na spacer. Gdy po przechadzce usiedzieli na ławce, pan Sylwek, bo tak miał na imię właściciel wielkiego penisa, nieustannie wpatrywał się w Maćka. Chłopak dawno nie czuł się tak mocno pożądany i gdy niespodziewanie dostał bardzo kuszącą propozycję, bez dłuższego myślenia od razu ją przyjął. Na samą myśl o kontakcie z tym monstrualnym penisem zrobiło mu się gorąco, a w jego ustach pojawiło się jeszcze więcej śliny niż zwykle. Założył, że będzie to „zabawa” tylko we dwoje, jednak nieoczekiwanie okazało się, że pan Sylwek zaproponował, by dołączyli do nich również jego dwaj koledzy. Początkowo Maciek był temu przeciwny, ale był tak bardzo zahipnotyzowany tym wielkim penisem, że ostatecznie zgodził się na seks w czworokącie. To była dla niego odskocznia od codzienności. Zwykle oddawał się jedynie Marcinowi oraz Leonowi i już dawno zapomniał jak to jest mieć „całkiem nowego” partnera do seksu. Tym bardziej, że jeden z tych mężczyzn miał coś co działało na Maćka jak magnes, czyli wielkiego kutasa.
Chłopak stwierdził, że pozwolenie dwóm mężczyznom na dobranie się do jego tyłka w zamian za zabawę tym wielkim gnatem było wysoką ceną, ale wartą poświęcenia. Lizał, całował i ssał wielkiego kutasa z wielką rozkoszą, a w międzyczasie pozostali dwaj mężczyźni brali go od tyłu. Czuł jak mocno w niego walą, rżną bez opamiętania i macają go po całym ciele, a on dostał to czego chciał. Dawno nie czuł w ustach smaku nowego penisa, w dodatku penisa w takim rozmiarze. To było coś niesamowicie podniecającego. Był jak w transie, zapominając całkowicie o jego codziennym, stabilnym i dość poukładanym życiu. Brał go w całości, aż po gardło, czasami lekko się nim dławiąc, ale znał swoje możliwości. Wiedział, że co potrafi i ponownie chciał poczuć coś tak wielkiego w swoim przełyku. Właśnie w tej chwili uświadomił sobie, jak bardzo mu tego brakowało.
Zabawę przerwał mu dźwięk jego telefonu. Początkowo to zignorował, ale w końcu postanowił zerknąć kto próbuje się do niego dodzwonić. Na wyświetlaczu pojawiło się imię „Marcin”. Całkowicie o nim zapomniał. Jego partner czekał na niego na parkingu przy szkole, by po lekcjach zabrać go do domu. Nie wiedział co zrobić. Nie myśląc o konsekwencjach i działając pod wpływem chwili postanowił odrzucić połączenie i wrócić do zabawy, bo taka okazja nie trafia się dwa razy.
Chwilę później mężczyźni zamienili się miejscami i Maciek poczuł w sobie wielkiego fiuta pana Sylwka. Chciał tego tak bardzo, że był skłonny pozwolić, by pozostali dwaj mężczyźni penetrowali w międzyczasie jego usta. Chłopak czuł, że ekstaza go nie opuszcza, a z czasem nawet spodobało mu się, że wszyscy trzej mężczyźni się nim zabawiali. Przypomniał sobie te chwile, gdy Czarek umawiał go na spotkania. Wróciły miłe wspomnienia pełne dzikiego seksu. Nie myślał o pozostałych przykrych konsekwencjach tych spotkań. Skupił się wyłącznie na przyjemnościach cielesnych. Teraz było podobnie. Ruchał się z kilkoma mężczyznami, czuł się jak ryba w wodzie, to był jego żywioł.
Jednak gdy zabawa dobiegła końca jego telefon ponownie zadzwonił. Tym razem musiał odebrać. Przełknął ślinę i zasapany złapał telefon.
- Halo?... - Odebrał połączenie.
- Gdzie ty, jesteś? - Usłyszał podniesiony głos Marcina. - Już dawno jest po zajęciach! Ja tutaj czekam na tym zasranym parkingu, a ciebie nie ma! Gdzie ty się kurna włóczysz?
- Tak już po... ah... bo ja... nie... tak... to znaczy... ah... ja musiałem... - Na chwilę się zawahał, ciągle czuł smak spermy w ustach. Wiedział, że musi to zrobić i po raz pierwszy, świadomie skłamać. - Musiałem zostać trochę dłużej w szkole...
- To może następnym razem napisz, że musisz zostać dłużej! Sterczę tu jakiś idiota. - Kontynuował. - Już się zacząłem martwić, że coś ci się stało.
- Tak... ah... przepraszam... już... ja zaraz wychodzę... tak... - Odpowiedział.
Chłopak był zmieszany, nie wiedział co zrobić. Spojrzał na mężczyzn i ich penisy, które nadal były w pół-zwodzie. Z każdego skapywała powoli sperma. Podświadomie czuł, że musi to dokończyć. Zawsze kończył, nie ważne co by się działo - powtarzał sobie w myślach. Podbiegł do dwóch mężczyzn, którzy na zmianę ruchali go w usta i sprawnie wylizał ich przyrodzenia. Następnie podszedł szybkim krokiem do pana Sylwka. Przyjemność na sam koniec - pomyślał i dokładnie wylizał jego wielkiego gnata starając się jeszcze przez chwilę nacieszyć jego smakiem oraz tym rzadkim i tak bardzo pożądanym rozmiarem. Po czym wybiegł z budynku zostawiając mężczyzn samych.
Po drodze starał się pozbyć resztek spermy z twarzy. Niestety nie miał przy sobie chusteczek, więc zebrał wszystko palcami i wylizał je do czysta. Czuł, że nasienie pana Sylwka ciągle wycieka mu z rowka, ale nie miał czasu by się tym zająć. Liczył na to, że tym razem nie zaliczy żadnej wtopy, nie tak jak kiedyś... - sięgnął pamięcią to wpadki, którą zaliczył kiedyś w przeszłości.
Gdy wsiadł do samochodu miał nadzieję, że zapach spermy zdążył zwietrzeć. Spojrzenie Marcina mówiło wszystko - był mocno poirytowany, więc drogę do domu spędzili w ciszy, a Maciek poczuł wyrzuty sumienia. Właśnie teraz to do niego dotarło. Dał się ponieść seksualnej żądzy. Nie powinienem był tego robić, przecież jestem w związku... Oby ta chwila słabości nie niosła ze sobą większych konsekwencji - dumał ciągle czując w ustach smak tamtego wielkiego fiuta.
Komentarze
Prześlij komentarz