Przez długie godziny wspominał spotkanie z Marcinem. Byli wtedy sam na sam, bez Leona. Mógł przez ten cały czas na niego patrzeć, podziwiać jego wspaniale wyrzeźbione ciało, zachwycające mięśnie, męskie rysy twarzy i ten lekko zawadiacki uśmiech, przez który miękną kolana. Mimo, że mężczyzna zdawał się być nieco narcystyczny to w żaden sposób mu to nie przeszkadzało, a nawet nieco kręciło. Miał wrażenie, że Marcin jest typem buntownika o silnym charakterze, który lubi mieć własne zdanie na każdy temat i właśnie tym mu imponował (pomijając rzecz oczywistą - muskularną sylwetkę, na którą nie mógł się napatrzeć). Widział jak bardzo różnił się od Leona, jak doskonale się dopełniają i z każdą chwilą coraz bardziej chciał być częścią tego... związku? układu? Nie wiedział jak to nazwać, ale pragnął należeć do nich. Czuł, że może być tym brakującym ogniwem, którego szukali i dopełnić ich związek. Coraz bardziej pragnął, by być razem z nimi. Mimo, że mężczyźni byli od siebie tak różni, to jednak obaj wpasowywali się w kryteria chłopaka. Jeden spokojny i doświadczony życiowo, a drugi nieco wojowniczy i spontaniczny, za to obaj niesamowicie przystojni i świetnie zbudowani, a pomiędzy nimi on - nieśmiały Maciek. Brzmiało to jak niezła mieszanka wybuchowa. Chłopak dobrze znał swoją naturę, dlatego wiedział, że dostosuje się zarówno do jednego, jak i drugiego mężczyzny i postara się zrobić wszystko, aby tylko im dogodzić.
Bardzo chciał zobaczyć się z Leonem, żeby pochwalić mu się spotkaniem z Marcinem, ale wiedział, że było to teraz niemożliwe, gdyż mężczyzna wyjechał gdzieś w interesach. Nie mógł się doczekać, aż w końcu mu oświadczy, że jest gotów, by się z nimi związać. Jednak musiał się wstrzymać, aż do jego powrotu. Do tego czasu musiał także podjąć decyzję co do spotkań z mężczyznami, na które umawiał go Czarek. Czuł, że nie będą już mu one dłużej potrzebne, z resztą i tak niewiele mu one dawały. Teraz był tego świadom, bo w większości przypadków nie było tego „kliknięcia”, nic nie zaiskrzyło i nie poczuł w brzuchu motylków. Jeśli zaś miał wrażenie, że jest jakaś nadzieja i mógłby spotkać się z kimś po raz kolejny, to niestety druga strona nie wykazywała takiego samego entuzjazmu. W zasadzie żaden mężczyzna nie był chętny na nawet dłuższą pogawędkę, o których zapewniał go Czarek. Wszystko sprowadzało się jedynie to krótkiej, często niezręcznej gadki na powitanie, a następnie seksu, po którym również nie było żadnej wymiany zdań. Chłopak miał wrażenie, że za każdym razem gdy tylko został zalany spermą, jedyne czego oczekiwali od niego mężczyźni było wylizanie do czysta ich penisów, a następnie dawali mu do zrozumienia, że najwyższy czas się pożegnać. Nie tak miało to wyglądać, bo seks miał być dodatkiem (choć zdaniem Czarka również „istotnym treningiem pozwalającym zdobyć nowe umiejętności i poszerzyć horyzonty”), albo przynajmniej czymś równorzędnym z rozmową. Po tych wszystkich spotkaniach mógł z pełnym przekonaniem stwierdzić, że miały one na celu jedynie zaspokojenie potrzeb seksualnych mężczyzn, których było na prawdę wielu i z czasem przestał ich liczyć.
Widywał się głównie z dojrzałymi mężczyznami...
...a jedynie niewielkim procentem okazywali się młodsi mężczyźni, choć i tak znacznie od niego starsi.
Z czasem zauważył, że wielu z nich odbiega od typu wyglądu, o którym rozmawiał kiedyś z Czarkiem. Postanowił nawet ponownie poruszyć ten temat, jednak usłyszał, że mimo mniej atrakcyjnego wyglądu powinien dać im szansę i spróbować, bo każdy z nich może okazać się być tym jedynym.
Wielu z nich nawet nie pamiętał, ale domyślał się, że z uwagi na jego nietypową sylwetkę oni dobrze go zapamiętali. Zastanawiał się czasem ilu z nich właśnie nieświadomie mija na ulicy, co o nim myślą i dlaczego nikt nie traktował tych spotkań jako możliwość poznania się bliżej... w końcu sam na to liczył. Chciał się z nimi zapoznać i pogadać choć przez parę minut, a jedyne na co oni czekali to chwila, aż w końcu się dla nich wypnie, rozchyli nogi, czy otworzy szeroko usta, by mogli w niego wjechać. Miał wrażenie, że każdy jeden czekał tylko na to, aż w końcu pozwoli się mu zaliczyć, a on zawsze posłusznie to robił. Oddawał się każdemu facetowi i za każdym razem dawał z siebie sto procent. Przeleciało go mnóstwo fiutów za co chwalił go Czarek i zachęcał do coraz to większej rozwiązłości, umawiając go na kolejne spotkania, a także dodatkowe zlecenia, które czasami kolidowały z jego tygodniowym „grafikiem spotkań”. Wiedział jednak, że najwyższy czas z tym skończyć. Miał już plan na siebie, a przynajmniej wiedział z kim chce go realizować. Chciał poinformować o tym Czarka, niekoniecznie o jego nowym „związku”, ale o rezygnacji ze spotkań. Trochę się tego obawiał, ale postanowił zrobić to wkrótce. Jeszcze tego samego dnia miał zaplanowane spotkanie, a kolejnego dnia był umówiony z Robertem na weekendowy wyjazd. Zastanawiał się kiedy poinformować przyjaciela o swojej decyzji. Dziś był czwartek, w piątek był wyjazd z Robertem i wracał dopiero w niedzielę. Domyślał, że Czarek może nie przyjąć tego zbyt dobrze, więc postanowił dać mu znać tuż przed wyjazdem w piątek, aby w razie awantury ten mógł ochłonąć przez weekend. Uśmiechnął się sam do siebie, był dumny ze swojego planu, bo już wkrótce będzie oddawał się tylko dwóm mężczyznom - Leonowi i Marcinowi.
Komentarze
Prześlij komentarz