Buzujące w nim emocje i gonitwa myśli nie pozwalały mu zasnąć. Leon był atrakcyjnym i pociągającym facetem, a jego partner zdawał się być jego młodszą i jeszcze bardziej przypakowaną wersją. Co prawda różnili się charakterami, ale dzięki temu doskonale się dopełniali. Leon był spokojny, a Marcin to ten żywy i bardziej impulsywny. Obaj przystojni, wspaniale umięśnieni i czarujący. Wyglądali jak para idealna. Maciek był już dobrze zaznajomiony z cudowną aparycją Leona dlatego teraz skupił się wyłącznie na Marcinie. Dokładnie przyjrzał się jego męskim rysom twarzy, kuszącym ustom i szerokiej szczęce, a później nie odrywał wzroku od tego co od samego początku przykuło jego uwagę, czyli fantastycznie umięśnionego ciała. Niemal non-stop gapił się na jego ogromne bicepsy co kilkukrotnie zostało zauważone przez obu mężczyzn, którzy wymieniali się wtedy wymownymi spojrzeniami śmiejąc się do siebie. Chłopak nic nie mógł na to poradzić, był pod tak wielkim wrażeniem rozmiaru jego mięśni. Uwielbiał masywne ręce i ramiona, ale nigdy nie spodziewał się, że na własne oczy zobaczy coś takiego. Starał się oszacować obwód bicepsa Marcina bazując na stopniu opięcia rękawka, który nieustannie rolował się i przesuwał ku górze przy każdym ruchu ręką. Chłopak zauważył, że mężczyzna co jakiś czas je poprawiał, jednak rozmiar jego mięśni skutecznie dawał o sobie znać. Widok tych masywnych i ogromnych muskułów był tak ponętny, że zdarzało się Maćkowi tracić kontakt z rzeczywistością.
Całą noc wspominał ten oszałamiający widok i był szczęśliwy, że mimo obaw zgodził się na spotkanie. Bardzo cieszył go również fakt, że Leon zrobił mu tak miłą niespodziankę i w żaden sposób nie „zareklamował” swojego partnera, gdyż poza samym wyglądem Marcin okazał się być również bardzo interesującym i sympatycznym facetem, a już po krótkim czasie poczuł, że złapali dobry kontakt.
Gdy tylko obudził się wiedział, że będzie to dobry dzień. Nie planował niczego ekscytującego, ale poprzedni dzień dał mu tyle pozytywnej energii, że czuł ją aż do teraz. Wieczorem miał zaplanowane spotkanie, na które umówił go Czarek, jednak w ogóle się nim nie przejmował. To było po prostu kolejne spotkanie, jakich miał wiele - pomyślał. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał z nich zrezygnować, jeśli oczywiście ta nowa „relacja” z Leonem oraz Marcinem wypali, ale teraz nie chciał zaprzątać sobie tym głowy.
Wyskoczył z łóżka i z uśmiechem na twarzy udał się do kuchni, by zrobić sobie śniadanie. Spotkał tam Czarka, a ten widząc jego dobry humor od razu zaczął żartować na temat dobrego seksu, który pewnie był tego przyczyną. Maciek nie miał zamiaru wyprowadzać go z błędu i śmiejąc się w duchu słuchał monologu przyjaciela na temat dobrego ruchania.
Po zjedzeniu posiłku wrócił do swojego pokoju i ujrzał nieodebrane połączenie z obcego numeru. Na myśl ponownie przyszła mu nieprzyjemna sytuacja z Jerzym, ale wiedział, że zostało to już wyjaśnione. Zdziwiony postanowił oddzwonić i dowiedzieć się kto próbował się z nim skontaktować. Wybrał numer i kliknął w „słuchawkę”.
- Halo?... Dzień dobry... bo ja... - Odezwał się zmieszany słysząc jakiś niewyraźny dźwięk.
- No siema Maciek. Marcin z tej strony, ten od Leona. Pamiętasz? - Przywitał go głos.
- Aaa... tak... tak... oczywiście... yyy... jasne, że cię pamiętam. - Powiedział zaskoczony.
- Git. Dzwoniłem, bo pomyślałem, że może wyskoczylibyśmy na miasto. Wiesz, kawka czy coś, pochillujemy. Masz teraz czas? - Zaproponował.
- Yyy... no jasne... chętnie! - Odpowiedział rozpromieniony.
- No to fajnie, byczku. To ja się zaraz wyjeżdżam po ciebie. Będę w okolicy za pół godziny. - Oświadczył.
- Super! Bardzo się cieszę... do potem. - Jego głoś był pełen ekscytacji.
- Nara! - Opowiedział i się rozłączył.
Maciek opadł na łóżku patrząc się tępo w sufit, ciągle ściskając w dłoni telefon. Na jego twarzy malował się szeroki uśmiech, niemal od ucha do ucha. Powiedział do mnie „byczku” - szepnął sam do siebie z podnieceniem w głosie. Starał się rozłożyć na czynniki pierwsze całą rozmowę i dokładnie ją przeanalizować. Czyżby faktycznie mnie polubił? Czy mu się spodobałem? - zastanawiał się po czym skoczył do łazienki, żeby się przygotować. Zależało mu, by dobrze wyglądać więc założył opiętą koszulkę i dopasowane spodnie. Niespodziewanie minęło pół godziny, więc szybko wybiegł z mieszkania ignorując pytania Czarka o powód takiego pośpiechu.
Gdy tylko znalazł się przed kamienicą, ujrzał go siedzącego na murku tuż przed parkingiem. Wyglądał tak samo ponętnie jak dzień wcześniej, a może nawet bardziej? Maciek zmierzył go wzrokiem niemal śliniąc się na widok jego muskularnego ciała. Ciągle nie mógł w to uwierzyć, że ktoś wyglądający tak jak Marcin zechciał się z nim spotkać.
Podszedł bliżej, a mężczyzna od razu przywitał się z nim podaniem dłoni. Stał
przed nim w lekkim rozkroku i wyglądał na bardzo pewnego siebie, co ani trochę nie zdziwiło młodzieńca. Wymienili kilka zdań po czym wsiedli do białego Lexusa i ruszyli w stronę pobliskiej galerii handlowej.
Spacerowali po budynku i odwiedzali sklepy z męską odzieżą, gdzie Marcin szukał nowych obrań. Przymierzył nawet kilka koszulek, jednak wszystkie okazały się być zbyt małe aby mógł się w nie swobodnie wsunąć, co bardzo go rozbawiło. Sporo dyskutowali i wymieniali się spostrzeżeniami na różne tematy, po czym mężczyzna zaproponował odwiedzenie kawiarni, by w spokoju usiąść i delektować się napojem. Zajęli stolik przy oknie, a gdy chłopak wskoczył na krzesło uświadomił sobie, że stół jest wyższy niż się tego spodziewał, a blat znajduje się niemal na wysokości jego torsu. Niestety z uwagi na ograniczoną przestrzeń w lokalu musiał dosunąć krzesło bliżej stolika, by nie zawadzać siedzącej tuż za nim kobiecie, przez co jego masywne piersi znalazły się na blacie.
Już po kilku sekundach usłyszał chichot Marcina przez co nie wiedział jak się zachować. Czy odsunąć swoje krzesło do tyłu ignorując ewentualną skargę kobiety, a może poprosić o inne krzesło? Czuł się jak jakiś baran, który wywalił swoje wielkie piersi na stół jakby chciał się nimi pochwalić przed mężczyzną. Zaczął zbierać myśli, by wyjaśnić, że nie zrobił tego z premedytacją, jednak Marcin był szybszy.
- Ciasno tu, co nie? W szczególności tobie. No... ale masz czym oddychać. - Zaśmiał się jeszcze raz zerkając na tors chłopaka. - Gdy Leon cię opisywał nie mogłem uwierzyć, że facet może mieć aż tak wielkie cycki. A jednak... Hmm... Ciekawe są. Potrafisz nimi ruszać? - Przeniósł wzrok na twarz młodzieńca.
Chłopak kiwnął głową, ale po kilku sekundach ciszy domyślił się, że poza samą odpowiedzią mężczyzna również liczył na prezentację jego umiejętności. Rozejrzał się więc czy nikt nie patrzy, by nie stać się obiektem niepochlebnych komentarzy i poruszył mięśniami.
W tej samej chwili brwi Marcina uniosły się, a oczy otwarły jeszcze szerzej. Jego mina mówiła sama za siebie - był oszołomiony.
- Wow! Widziałem jak faceci to robią, ale w takim rozmiarze to co innego. Masz mega muły, byczku. - Powiedział z uśmiechem.
- Ty... ty też masz... duże... w sumie to nawet... wielkie... mięśnie. - Powiedział zawstydzony, czując że to dobra okazja by skomplementować ciało Marcina, którym zachwycał się od samego początku.
Najwyraźniej Marcin tylko czekał na chwilę, aż sam będzie mógł pokazać swoje mięśnie. Od razu napiął bicepsa, a zaraz po tym drugiego. W jego oczach było widać dumę i ekscytację.
- Zajebiste są, no nie? - Powiedział z satysfakcją w głosie. - Koszule mam szyte na zamówienie żeby ich nie rozerwać. Hehe, z resztą sam widziałeś, że w nic się nie mieszczę. - Zachichotał patrząc z zachwytem na swoje mięśnie.
Resztę czas spędzili na rozmowie, nie tylko o wyglądzie, mięśniach oraz odpowiednich ćwiczeniach. Marcin dużo opowiadał o sobie. Przyznał, że lubi życie w luksusie, jest ambitny i podobnie jak Leon prowadzi własny biznes, a jego firma zajmuje się projektowaniem, wyposażaniem oraz sprzedażą ekskluzywnych mieszkań. Można było odnieść wrażenie, że jest dumny ze swojego życia i czuje się spełniony, co bardzo imponowało chłopakowi. Marcin ewidentnie lubił być w centrum uwagi, a spotkanie z młodzieńcem było do tego idealną okolicznością, gdyż chłopak był wpatrzony w niego jak w obrazek. Słuchał go uważnie i uśmiechał się, gdy tylko usłyszał zabawną anegdotkę.
Po mile spędzonym czasie Marcin odwiózł Maćka pod jego mieszkanie i pożegnał go krótko, gdy ten opuszczał samochód.
- Fajnie było się spotkać, byczku. Nara. - Powiedział puszczając do niego oczko.
Komentarze
Prześlij komentarz