W końcu nadszedł ten czas. To był jego pierwszy dzień w nowej szkole, to był nowy początek. Jego karta była pusta i mógł napisać na niej całkiem nową historię. Mimo tego był świadom, że może nie uda mu się zataić swojego wieku przed rówieśnikami, bo osiemnaste urodziny obchodził dość dawno i niedługo będzie już dziewiętnastolatkiem. Nieprzyjemnym faktem związanym z jego wiekiem było powtarzanie tej samej klasy, choć z drugiej strony opowieść o trudnym okresie spowodowanym śmiercią jego ukochanej babci mogła korzystnie wpłynąć na jego wizerunek. Co do innych, niewygodnych tematów, postanowił nikomu nie wspominać o przykrościach z poprzedniej szkoły i tym bardziej powodzie, dla którego się przeprowadził. To był jego ostatni rok w szkole, dlatego chciał aby ten czas minął spokojnie, bez zbędnym dram. Nie planował stać się uwielbianą przez wszystkich osobą. Wiedział, że jego osobowość mu na to nie pozwoli, gdyż był zbyt skrytym chłopakiem. Jedyne czego pragnął to akceptacja, chciał być znowu „normalnym” nastolatkiem (na tyle ile się dało), nie zniósłby kolejnych miesięcy poniżania, obelg czy traktowania jak powietrze. Był świadom, że jego nietypowy wygląd będzie przeszkodą w ukryciu się w tłumie, jednak tym razem nie chciał zabiegać o względy rówieśników. Bardzo dobrze pamiętał, jak skończyło się to w poprzedniej szkole, gdy chciał być zabawną duszą towarzystwa. Wszystko to obróciło się przeciwko niemu. Teraz wiedział, żeby tak nie robić. Musiał być po prostu sobą, nie udawać kogoś kim nie jest, choć niektóre fakty wymagały zatajenia. Na pewno nie chciał nikogo informować o swojej orientacji, ani o tym z kim i w jakim celu spotyka się w ciągu dnia. Wiedział, że jedno niedopowiedzenie wygeneruje nowe plotki, dlatego nie mógł pozwolić sobie na poruszanie takich tematów. Oni tego nie zrozumieją - powtarzał sobie w myślach. Jedynie Czarek znał go na wylot, a jego rówieśnicy musieli wiedzieć tylko tyle ile było potrzebne do zdrowej, szkolnej relacji. Chciał ujawnić jedynie minimum informacji. Domyślał się, że pewnie i tak będą mieli go za odludka o dziwacznej i nienaturalnej budowie ciała. Był na to gotowy. Jedyne czego pragnął to spokoju, by nikt go nie dręczył, dlatego status dziwaka był ceną, którą był skłonny zapłacić za spokój.
Rozpoczęcie roku szkolnego zaczęło się jak w każdej innej szkole - od akademii. Na tą okazję Maciek założył koszulę, którą kiedyś kupował razem z wujkiem. Ubrał ją po raz pierwszy, a widząc swoje odbicie w lustrze od razu przypomniał sobie tamte pamiętne chwile. Wujek Jacek miał nosa do ubrań, bo koszula leżała na nim idealnie, podkreślając jego figurę i masywne mięśnie. Zastanawiał się jak zareagowałby mężczyzna widząc go w takim stroju... ale po kilku sekundach doszedł do wniosku, że nie ma sensu dumać nad tym co nigdy się nie wydarzy. Uczucie do mężczyzny już całkiem wygasło. Nie chciał niepotrzebnie rozdrapywać ran, które goiły się tak długo.
Tuż po uroczystości wszyscy uczniowie zostali zaproszeni do klas, gdzie wychowawcy mieli przekazać im wstępne plany zajęć oraz inne istotne informacje. Maciek bardzo stresował się tą chwilą, gdy zostanie wszystkim przedstawiony. Domyślał się, że jego rówieśnicy są już zgraną paczką, jako że był to ich ostatni rok w szkole, a po maturach każdy z nich pójdzie własną ścieżką.
Ich wychowawczynią była młoda polonistka, która z właściwym, pedagogicznym podejściem poinformowała wszystkich o ich nowym koledze. Maciek zauważył, że zdecydowana większość jego nowych kolegów z klasy zdążyła już zmierzyć go wzorkiem, jednak wbrew swoim obawom nikt nie parsknął śmiechem ani nie rzucił żadną obelgą. Wyraz twarzy niektórych osób zdradzał ich zdziwienie oraz lekkie zażenowanie, ale nikt nie pokusił się o publiczny lincz, co często miało miejsce w poprzedniej szkole.
Mocno zestresowany Maciek dosiadł się do chłopaka w okularach, który jako jedyny nie posiadał „pary” w swojej ławce. Czuł na sobie również jego wzrok, ale do końca tego krótkiego, zapoznawczego spotkania nie zwracał uwagi na okularnika.
Na imię miał Mateusz, ale lubił być nazywany „Mati”. Był typowym, dobrze uczącym się kujonem ze słabymi ocenami z wychowania fizycznego. Nie miał wielu znajomych i zwykle trzymał się na uboczu, nie asymilując się z resztą rówieśników. Już pierwszego dnia złapał dobry kontakt z Maćkiem i od tamtej pory trzymali się razem.
Mieli podobne poczucie humoru, chociaż Mati był nieco dziwny i bawiły go suchary, które zwykle wywoływały zażenowanie na twarzach innych osób. Maćkowi jednak to nie przeszkadzało, sam był odludkiem dlatego był wyrozumiały w stosunku do swojego nowego kolegi. Na każdej lekcji siedzieli w tej jednej ławce, a przerwy spędzali na rozmowach. Z każdym dniem poznawali się coraz bardziej co pogłębiało ich powoli kiełkującą przyjaźń. Maciek starał się utrzymywać poprawne stosunki z pozostałymi kolegami z klasy i nie zabiegał o ich względu, od teraz miał prawdziwego kumpla. Mati był mądrym chłopakiem i nie tolerował ściągania na egzaminach, nikomu też w nich nie pomagał. Wyjątkiem był Maciek. Mati od razu zauważył, że jego nowy kolega nie należał do najbystrzejszych i miał problemy z nauką, dlatego przy każdej okazji starał się go wspierać. Pokazywał mu poprawne odpowiedzi na kartkówkach, pomagał na sprawdzianach i nawet pozwalał mu odpisywać zadania domowe, co w krótkim czasie przełożyło się na lepsze oceny. Chłopak był mu za to bardzo wdzięczny.
Czas mijał, a Maciek przywykł do swojego „nowego życia”. W ciągu dnia uczęszczał do szkoły, w której nikt go nie obrażał, a przynajmniej nie werbalnie. Był obojętny na szydercze uśmiechy, spojrzenia pełne zdziwienia, a także ciche podśmiechiwanie się w jego towarzystwie. Nauczył się puszczać to płazem. Fakt, że nikt nie atakował go słownie, ani nie ośmieszał publicznie był dla niego wystarczającym bonusem wynikającym ze zmiany środowiska, dlatego ignorował wszelkie inne reakcje. Wieczorami i popołudniami zaś spotykał się z mężczyznami, którzy w przeciwieństwie do jego rówieśników doceniali jego nietypowy wygląd. W ich towarzystwie czuł się sobą, nie musiał się niczego wstydzić, ani niczego ukrywać. To właśnie oni go adorowali tak, jak tego oczekiwał. Chłopak wiedział, że połączenie tych dwóch światów było niemożliwe, ale w cale mu to nie przeszkadzało. Co więcej, bardzo go to kręciło. W ciągu dnia był nieśmiałym odludkiem, a wieczorami uległym pasywem spełniającym seksualne pragnienia mężczyzn. Lubił tą swoją tajemnicę i podwójne życie.
Komentarze
Prześlij komentarz