Kolejny dzień wyglądał jak poprzednie, ale dziś miał więcej siły i nadziei do działania. Cieszył się, że mimo tych wszystkich przykrych słów jaki usłyszał, konfrontację z panem Krzysztofem miał już za sobą. Teraz musiał skupić się na odbudowaniu jego zaufania.
Poranny trening należał do udanych, bo odzyskał zapał do dawania z siebie sto procent. Zaraz po opuszczeniu siłowni udał się do pracy pełny nadziei, że teraz będzie tylko lepiej. Szedł przed siebie, a gdy był już na miejscu ujrzał pana Tomka naprawiającego głównie drzwi do biurowca, które w ostatnim czasie otwierały się z coraz większym trudem.
Ta wspólna „przejażdżka” autobusem miejskim całkowicie zmieniał jego opinię na temat mężczyzny. Wcześniej go unikał, a w sytuacji takiej jak tak, pewnie udałby, że musi skoczyć jeszcze po coś do sklepu licząc na to, że gdy wróci mężczyzny już tam nie będzie. Teraz było inaczej, a widząc pana Tomka, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Dzień dobry, panie Tomku. - Przywitał go radośnie.
- Dobry... jak tam humory dziś? Doszedłeś do siebie po wczorajszym? - Odpowiedział spoglądając pogodnie na chłopaka. - Ci kierowcy jeżdżą jak wariaci...
Maciek przystanął na chwilę, by wymienić kilka uprzejmości. Wcześniej tego nie zauważał, ale od mężczyzny biła bardzo pozytywna energia i taki spokój ducha. Zdawał się być szczęśliwym człowiekiem zajmującym się po prostu usterkami w budynku. Nikt nad nim nie wisiał ani nie poganiał, i zdecydowanie każdy był zadowolony z jego pracy, w końcu był „złotą rączką” i był w stanie naprawić wszystko.
- Dobra, młody. Ja se jeszcze zapale, a ty zmykaj żeby ci szef nie robił więcej awantur o jakieś kolejne... pierdolety. - Skwitował żartując, gdy spakował narzędzia do walizki.
Chłopak pożegnał się z nim, życząc mu miłego dnia, a po pewnej chwili zorientował się jak diametralnie zmieniło się jego zachowanie i podejście do mężczyzny. Teraz życzyłem mu miłego dnia, w jeszcze wczoraj udawałem, że go nie widzę - pomyślał i poczuł się głupio, że tak łatwo ocenił człowieka, którego po prostu nie znał, a jego opinia była oparta jedynie na... w sumie na czym? Wyciągnąłem jakieś pochopne wnioski na podstawie jego zachowania? Bo czy to pierwszy raz, gdy ktoś się na mnie tak gapił? - skarcił się, przypominając sobie te wszystkie sytuacje, gdy inni ludzie wpatrywali się w jego charakterystyczną sylwetkę oceniającym wzrokiem.
***
Kolejne dni minęły mu względnie spokojnie. Co prawda nie dostał od szefa żadnego nowego, dodatkowego zlecenia, ale zauważył, że pan Krzysztof mu odpuścił i zaczął się zwracać do niego tak jak wcześniej. Cieszył się, że wszystko powoli wracało do normy i liczył na to, że wkrótce uda mu się odbudować pełne zaufanie do szefa.
Któregoś popołudnia, gdy wracał ze sklepu wpadł (dosłownie) na pana Tomasza, który zmierzał w przeciwnym kierunku. Maciek akurat szedł przed siebie i zagapił się na witrynę sklepową, gdy skręcał w pobliską uliczkę i uderzył w mężczyznę. Zdezorientowany zaczął go przepraszać, ale tamten najwyraźniej nie żywił do niego żadnej urazy żartując z jego roztargnienia. Zatrzymali się na chwilę, żeby porozmawiać, ale tłum ludzi kroczących po chodniku uniemożliwiał swobodną konwersację, dlatego postanowili przejść się do pobliskiego parku na krótką pogawędkę.
Spacerowali dość długo, a dopiero po pewnym czasie chłopak zorientował się, że któryś raz z kolei mijają tą samą fontannę. Park ten nie był zbyt duży, a alejki łączyły się w taki sposób, że umożliwiało to nieustanne spacerowanie bez potrzeby zawracania czy zmiany kierunku. Mimo wszystko Maciek wcale nie czuł się znużony, a przyjemna konwersacja spowodowała, że całkowicie stracili poczucie czasu i gdy zmęczeni usiedli na ławce, akurat zachodziło słońce. Ciepłe promienie oświetlały alejki oraz drzewa, nadając im nieco romantycznego charakteru. W pewnej chwili obaj zamarli wpatrując się w słońce, które zachodziło za horyzontem. Czerwone niebo z każdą minutą nabierało coraz to ciemniejszych barw.
Ta chwila była bardzo przyjemna, a Maciek czuł wewnętrzny spokój. Rozsiadł się na ławce, opierając się o oparcie, położył dłoń na drewnianych belkach, a po kilku sekundach uświadomił sobie, że jego mały palec dotyka czegoś miękkiego. Spojrzał w tamtym kierunku i zorientował się, że była to dłoń mężczyzny. Speszony odsunął swą dłoń, w obawie przed reakcją mężczyzny, ale tamten się nie odezwał.
Siedzieli tak jeszcze przez chwilę, aż całkowicie się ściemniło.
- Miło było pogadać, młody... ale muszę się zbierać. - Przerwał ciszę. - Chyba, że chcesz żebym cię odprowadził do domu? - Po chwili dodał z troską w głosie.
Słysząc to ostatnie zdanie jego serce zabiło mocniej. Dawno nie poczuł czegoś takiego i zapragnął, by ktoś się nim zaopiekował. W tej samej chwili zerknął na mężczyznę, spoglądając mu głęboko w oczy. Ujrzał w nich spokój i takie przyjemne ciepło. Wiedział, że pan Tomek nie był typem wylewnego mężczyzny, który opowiada o swoich uczuciach. Był raczej „klasycznym” przykładem faceta, który chce być postrzegany jako silny i męski, jak stereotypowy facet z filmów, który musi trzymać emocje na wodzy, by nie stracić na swej męskości. Nie ściemniał, był konkretny i zdecydowany, na pewno wiedział czego chciał, ale przy tym się nie narzucał i... W tamtej chwili Maciek zapragnął czegoś więcej. Byli tak blisko siebie, a łuna z latarni oświetlała twarz pana Tomka. Te zaczesane na bok, krótko ścięte włosy, nieogolona twarz, wąsy, delikatne zmarszczki i to spokojne spojrzenie... działało to tak kojąco i hipnotyzująco. Chłopak lekko przygryzł wargę patrząc się na mężczyznę. Czy on... czy my... moglibyśmy...?
- Yyy... nie... yyy... nie trzeba... - Wypalił nagle, niemal automatycznie. - Yyy... ale... dziękuję... panie Tomku...
Mężczyzna się uśmiechnął nie odrywając wzroku od chłopaka. Kiwnął głową i wstał, a gdy zrobił kilka kroków nagle się zatrzymał.
- Ach, jeszcze jedno... wiesz, młody... miałem ci o tym powiedzieć wcześniej, ale ciężko było mi się zebrać. - Rzucił na odchodne. - To co się stało w tamtym klubie to... wiem, że tego nie chciałeś i rozumiem... to by przypadek... błąd. - Jego ton głosu wskazywał, że takie chwile szczerości nie przychodzą mu łatwo. - Ale nie musisz się o nic martwić, nikomu o tym nie powiem. Możemy udawać, że do niczego nie doszło.
Z innej perspektywy, nie oceniam postawy jak i postępowania Maćka. Ten rozdział i za to dziękuję Ci Autorze, rysuje Maćka jako chłopaka prawdziwego, który nie jest dzisiejszą (jeszcze) gwiazdką z ofs, ale chłopakiem, którzy ma marzenia i uczucia związane ze swoją przyszłością. A to że w nich przy okazji rozmiar ma znaczenie to tylko wartość dodana bo ważniejsze chyba jest jednak to co tak naprawdę po latach jest w głębi duszy i serca Maćka ;) bo czy dziurka zalana i napełnioną spermą równa się z męskim ramieniem które go przytula w chwili orgazmu 😈😁?
OdpowiedzUsuńMaciek jest naiwny, daje się ponieść chwili i popełnia błędy (oceniać jak najbardziej możesz! bo może dasz mi do myślenia i natchniesz na coś ciekawego 😉). Chciałem aby był on na tyle prawdziwy na ile to możliwe, miał swoje silnie zakorzenione pragnienia seksualne, które cały czas go kuszą i nieraz wpędzają go w kłopoty, ale też by po prostu był człowiekiem i pragnął czegoś więcej niż tylko szybkiego numerka. Każdy szuka miłości, czyż nie?
UsuńDzięki za Twój komentarz 😊 bo potwierdza on, że chyba osiągnąłem zamierzony cel i Maciek jest faktycznie prawdziwą osobą, a nie tylko dziurą notorycznie zalewaną spermą haha 😂
I co już? Koniec znajomości z panem Tomkiem?
OdpowiedzUsuńCzy na prawdę aż tak wątpisz w moją fabułę? 😭 Nie wyprzedzając faktów, chyba każdy facet, z którym spotykał się Maciek miał jakiś wpływ na jego życie i niosło to ze sobą jakieś negatywne lub pozytywne efekty. Wątek z panem Tomkiem tak szybko się nie skończy, będą wzloty i upadki 😉
UsuńNie wątpię, tylko lubisz zaskakiwać nieoczekiwanymi zwrotami akcji ;)
Usuń