W
tej części miasta bywał bardzo sporadycznie, dlatego słabo znał tą
okolicę. Od swojego nowego szefa dostał tylko adres budynku, a całej
reszty miał się dowiedzieć już na miejscu. Szedł przed siebie, a pasek
ciężkiej, wypchanej po brzegi torby, przewieszonej przez ramię,
przechodził również przez tors i ginął gdzieś między jego masywnymi
piersiami. Przywykł do tego uczucia, że jakikolwiek pasek czy właśnie
torby czy nawet pasy samochodowe, wszystko co przecinało jego tors,
prędzej czy później zsuwało się w kierunku jego mostka, ciągnąc również
przy tym materiał koszulki pomiędzy jego okazałe piersi. Próbował z tym
walczyć, ale bez skutku, gdyż spowodowane to było niemal sferycznym kształtem jego bardzo pokaźnych piersi, tak niespotykanych w porównaniu z mięśniami innych facetów.
Był
lekko poddenerwowany mimo, że już wcześniej uczęszczał na treningi z
różnymi trenerami. Podświadomie czuł presję, bo musiał się starać i dać z
siebie sto, a może nawet dwieście procent. Chciał zaimponować panu
Krzysztofowi i odwdzięczyć się za jego hojność i zaufanie jakim go
obdarzył. W końcu to mężczyzna go wybrał i zaoferował mu „TĄ”
posadę. Można by rzecz - trafiło się ślepej kurze ziarno, i to jakie
ziarno! Bo dzięki mężczyźnie mógł wyrwać się z domu, zmienić środowisko,
zacząć od nowa i zaimponować tacie. Tak, dopiero teraz Maciek czuł, że
jest poważany za to co potrafi i był niesamowicie wdzięczny panu
Krzysztofowi za szansę jaką od niego otrzymał. Teraz musiał mu pokazać,
że jego wybór nie był błędem, a świetną inwestycją. Chłopak chciał
sprostać wszystkim stawianym mu wyzwaniom i bez zająknięcia wykonać każde polecenie swojego nowego pracodawcy.
Wszedł do nowoczesnego budynku i kierował się za informacjami widniejącymi na tablicach i ścianach. Było spokojne przedpołudnie, a przez szybę zauważył, że siłownia nie jest bardzo oblegana. Niepewnym krokiem zbliżył się do recepcji, którą widział z daleka.
- Dzień dobry, zapraszam. - Przywitał go młody, szczupły chłopak.
- Yyy... dzień... ddobry... - Odpowiedział niepewnie.
- Pierwszy raz u nas, czy może jest już karnet? - Zapytał widząc zakłopotanie młodzieńca.
- Pierwszy... raz... - Wydukał speszony.
- Nie ma sprawy, zaraz wyjaśnię jakie mamy opcje karnetów i ile to miesięcznie wynosi. Opłatę można oczywiście rozłożyć na raty jeśli... - Zaczął się monolog.
- Ale... yyy... opłatę... bo... ja... to znaczy... - Poczuł się jeszcze mniej pewnie. - Jestem umówiony... na...
- Aha... na trening? Imię poproszę. - Wtrącił nie czekając na przytaknięcie.
- Maciek... - Powiedział cicho.
- Okej... dobrze... tak, trener Marek już czeka. - Zmierzył go wzrokiem, jakby nie dowierzał, że właśnie tak wygląda osoba omówiona na trening. - Korytarzem prosto i w lewo.
Młodzieniec
kiwnął głową i udał się w tamtym kierunku. Zastanawiał się z czego
wynikała taka niespodziewana reakcja. Przecież na samym początku
recepcjonista patrzył na niego jak na zwykłego chłopaka, a wszystko się
zmieniło, gdy sprawdził imię trenera. Skąd to zaskoczenie i co było nie
tak z tym trenerem? Czy możliwe jest, że ten trener nie jest zbyt
popularny, dlatego recepcjonista zdziwił się, że ktokolwiek zapisuje się
do niego na treningi? O co tutaj chodziło? - dumał krocząc przed
siebie, a gdy tylko minął ostatnią prostą ujrzał go, a jego szczęka
niemal opadła...
- Siema, Marek jestem. - Podniósł się z ławki. - Od dziś będziemy razem trenować.
Mężczyzna był wysoki, muskularny i bardzo atrakcyjny. Młodzieniec na moment zaniemówił analizując tą doskonałą sylwetkę. Pomijając fakt, że Marek był niesamowicie przystojny to jeszcze był fantastycznie zbudowany, a to co w pierwszej chwili przykuło uwagę chłopaka były jego bardzo szeroki i masywne barki, czyli coś o czym sam marzył. Nigdy wcześniej nie widział kogoś o tak zaskakującej figurze i miał wrażenie, że mężczyzna musi mieć nie mały problem by zmieścić się w drzwiach o standardowej szerokości.
- Yyy... Maciek... - Wycedził po chwili.
- Miło mi! - Odpowiedział podając mu rękę. - Zerknę tylko na moje notatki... yhy... tak... mam tutaj podane bardzo konkretne wytyczne co do wymagań i... - Zerknął na Maćka. - I tak jesteś już całkiem spory, ale... mamy nad czym pracować. To znaczy, celem jest utrzymanie obecnej rzeźby i masy mięśniowej ale też... - Lekko uniósł brwi, jak gdyby wiedział, że plan jest dość ambitny. - Ale też postaramy się nieco ją zwiększyć...
Maciek słuchał uważnie, ale swoją uwagę skupił głównie na wyglądzie mężczyzny. Na podstawie wielu przykładów z przeszłości dobrze wiedział, że zdecydowanie preferuje facetów starszych od siebie, z konkretnym sprzętem, ale też dobrze zbudowanych. Marek nie do końca wpisywał się w ten kanon, a mimo wszystko czuł do niego pociąg, gdyż w jego mniemaniu wyglądał doskonale mimo młodego wieku. Te męskie rysy twarzy, dokładnie przystrzyżony zarost, spokojne spojrzenie oraz to obłędnie wyglądające CIAŁO!
Trening okazał się być bardzo przyjemny, a sam Marek wykazał się pełnym profesjonalizmem, choć chłopak wyczuł jego zmieszanie, gdy byli blisko siebie i niechcący musnął go swoim masywnym torsem. To był moment, krótka chwila zawahania, gdy Marek nie wiedział jak się zachować. Maciek nie chciał wprowadzać go w zakłopotanie, ale wyobrażał sobie, co by się działo gdyby byli razem w szatni, całkiem nago. Czy trener miał sporego penisa? Czy również tam był tak doskonały jak reszta jego ciała? - zastanawiał się wracając do swojego nowego mieszkania. Był podekscytowany i nie mógł się doczekać kolejnego treningu, który miał się odbyć już kolejnego dnia. Tak, plan przewidywał bardzo rygorystyczne treningi, codziennie od poniedziałku do piątku. Cieszyło go, że będzie mógł spędzić więcej czasu z trenerem, gdyż bardzo go polubił...
Nagle z zamyślenia wyrwały go głosy. Stał przed drzwiami do mieszkania i uświadomił sobie, że ktoś jest w środku. Czy ktoś się tam włamał? - to była pierwsza jego pierwsza myśl, gdy sięgnął do kieszeni, by sprawdzić czy przypadkiem nie zgubił kluczy, ale te były na swoim miejscu. Zaniepokojony stał nie wiedząc co zrobić. Czy powinien wejść i przegonić włamywacza? A co jeśli jest uzbrojony i niebezpieczny? Może powinien się schować i zadzwonić na policję? Niespodziewanie uświadomił sobie, że nie słyszy już żadnych głosów. Czy byli to sąsiedzi zza ściany czy tylko moja wyobraźnia? - zastanawiał się czekając aż ponownie usłyszy te niepokojące dźwięki, jednak nadal panowała cisza.
Postanowił w końcu wykonać jakiś ruch, bo przecież nie będzie stał w nieskończoność przed drzwiami. Niepewnie wsunął klucz i przekręcił, po czym pchnął drzwi. Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało tak samo, ale po kilku krokach ujrzał jakąś walizkę stojącą pod ścianą, a po sekundzie ujrzał jakiegoś mężczyznę. W jednej chwili włosy zjeżyły mu się na karku. Spojrzał na intruza, który wyglądał dość dziwnie - był niskim, łysiejącym i elegancko ubranym mężczyzną. Totalnie nie wyglądał jak włamywacz!
- O, Maciej... już jesteś. - Nie wiadomo skąd odezwał się pan Krzysztof. - Pan Marek dał mi znać gdy skończyliście. Tak jak przewidywałem, dwadzieścia minut i powinieneś być z powrotem.
Chłopak nie wiedział co się dzieje. Spojrzał na jednego i drugiego. Co ten obcy mężczyzna robi w jego mieszkaniu i jak pan Krzysztof...
W tej samej chwili przypomniał sobie mały szczegół, o którym wspomniał jego szef, gdzieś między słowami, że dodatkowa para kluczy jest w jego posiadaniu. W końcu to jego mieszkanie, on jest jego właścicielem i chyba nawet zaznaczył, że czasem może wpadać w tygodniu bez zapowiedzi. Jednak chłopak nie spodziewał się, że mężczyzna sam otworzy sobie drzwi pod jego nieobecność. A gdzie poszanowanie prywatności? Czy będzie tu wchodził ot tak, kiedy tylko mu się zachce? Nie spodobało mu się to, ale nie czuł, że nie może narzekać i stawiać żadnych warunków. Co jeśli pan Krzysztof oświadczyłby, że jeśli mu nie odpowiada to muszą rozwiązać ich umowę? W takiej sytuacji pewnie i tak by się wycofał ze swoich żądań, ale niesmak by pozostał, a przecież obiecał sobie co innego. Miał mu okazać wdzięczność i stać się jego pracownikiem idealnym. A może pan Krzysztof wszedł, bo nie chciał czekać na korytarzu i w innej sytuacji zapukałby do drzwi? Tak, na pewno tak było, nie ma po co robić awantury o coś takiego - starał się przekonać sam siebie.
- Przyszedłem z moim krawcem, który od lat dba o moją garderobę. Muszę ci się pochwalić, że jest najlepszy i gdyby nie on to chodziłbym nagi! - Zaśmiał się, puszczając figlarnie oczko w stronę mężczyzny. - W pracy wymagam profesjonalnego i nienagannego ubioru. Jesteś moją wizytówką, Macieju, więc muszę zadbać i o ciebie. Rozbierz się, zrobimy przymiarki...
Seks z szefem i krawcem? 🤔
OdpowiedzUsuńZakładasz, że zaczynamy z grubej rury 😈
UsuńNo ja miejscu krawca zbierajac wymiary bym się przy okazji zabawił 🥵
Usuń