Wieczorem miał się spotkać z Dawidem, dlatego propozycja od Oskara wprowadziła niemałe zamieszanie do jego planów. Widywał się ze swoim chłopakiem codziennie, choćby na pół godziny, więc może ten jeden raz zrobi wyjątek? Tylko musi mieć jakąś wymówkę. Może złe samopoczucie? Nie, to takie oczywiste. Przygryzł wargę zastanawiając się nad tym co robi. Czy to nadal jest oszustwo? Na pewno tak. Bo idzie spotkać się z facetem, z którym zdradził swojego chłopaka, ale w jakim celu? Nie wiedział. Nie chciał pytać i nie musiał wiedzieć, po prostu tego chciał. Gdy tylko przeczytał tą wiadomość, od razu poczuł lekkie podniecenie i takie miłe uderzenie gorąca.
Nie myślał teraz o niczym innym. Napisał Dawidowi, że musi pomóc w czymś tacie w jego warsztacie, więc zobaczą się dopiero kolejnego dnia. Po czym wybiegł z mieszkania. Dla niepoznaki postanowił odwiedzić tatę, by mieć alibi, że faktycznie tam był. Nie spodziewał się, że ktokolwiek może go sprawdzać, ale chciał choć trochę urealnić swoje kłamstwo i uspokoić sumienie. Niestety niewiele to pomogło. W ten sposób dorzucił kolejne oszustwo do swojej listy wstydu. Jak to się stało, że powiększała się ona w takim tempie? - zastanawiał się idąc pod dobrze znany adres. Wiedział, że robi źle, ale Oskar działał na niego jak magnes. Gdy tylko o nim pomyślał czuł, że coś czego mu brakowało w jego związku. Czy w takim razie jego relacja z Dawidem była prawdziwa? Czy faktycznie go kochał? - myślał o tym przywołując wspomnienie, gdy Dawid pierwszy raz powiedział „kocham”. Tak, to właśnie on był tym pierwszym, który wypowiedział to magiczne słowo. A czy ja je powiedziałem? - dumał szukając w pamięci takiej chwili.
Nieoczekiwanie nagle znalazł się pod drzwiami do mieszkania Oskara. Zadzwonił dzwonkiem nasłuchując zbliżających się kroków.
- Drzwi są otwarte! Wchodź! - Usłyszał jego donośny głos.
Niepewnie nacisnął klamkę i wszedł do środka. Od razu usłyszał muzykę, to był jakiś rap, hip-hop czy coś w tym stylu. Powoli stawiał krok za krokiem szukając wzrokiem gospodarza. Przeszedł cały korytarz i zerknął do salonu. Mężczyzna siedział na sofie, a na sobie miał... tylko... luźne... bokserki... i...
Poczuł, że w jego ustach zaczyna zbierać się coraz więcej śliny. Oskar robił coś na swoim telefonie, siedział w dużym rozkroku, a jego gigantyczny penis swobodnie zwisał jakby potrzebował więcej przestrzeni albo próbował uciec od swojego właściciela. Maciek zawiesił wzrok na tym ogromnym członku, który prezentował się perfekcyjnie. Był tak niesamowicie długi, gruby, masywny - miał idealne proporcje, był po prostu doskonały.
- Siemano. - Powiedział nie podnosząc wzroku znad telefonu. - Siadaj. Miałem ochotę pograć na PS'ie, ale wszyscy są zajęci więc pomyślałem o tobie. Lubisz wyścigi?
- Hej... yyy... chyba tak... - Przytaknął szybko.
Chłopak podszedł bliżej i zajął miejsce tuż obok Oskara, który nadal wpatrywał się w swój telefon. Zdawał się być taki wyluzowany, jakby nic nie stanowiło dla niego zmartwienia. W ogóle nie przejmował się tym, że jego penis wyszedł z nogawki i swobodnie dyndał. Może go uwierał? Było mu ciasno? - zastanawiał się chłopak starając się nie pokazywać, że nieustannie zagląda w tamtym kierunku.
- Dobra... to łap pada. - Przerwał chwilę ciszy i wskazał na leżące przed nimi na stole dwa kontrolery. - Zaraz odpale coś i możemy zaczynać.
Chłopak odniósł wrażenie, że mężczyzna w pewien sposób go ignoruje. Ani razu na niego nie spojrzał, a odkąd przyszedł, ten przez cały czas czas gapił się w swój telefon. Maciek nie wiedział z czego wynikało to zachowanie. Może po prostu ten typ tak ma? Zmierzył mężczyznę wzrokiem, gdy ten wpatrywał się w telewizor i wybierał grę.
- Mam... to zaczynamy. - Powiedział ciągle gapiąc się przed siebie. - Tak dla jasności... ustawiłem nam kolory. Ja jestem czarny... a ty różowy. - Uśmiechnął się wyjaśniając, który samochód należy do kogo.
Maciek kiwnął głową, zastanawiając się czy powinien doszukiwać się tutaj podtekstu. Gdy spotkali się po raz pierwszy, właśnie takie drinki stawiali mu obaj mężczyźni mu w barze - różowe, kilkukrotnie podkreślając, że ta barwa pasuje do niego. Z czego to wynikało? - zastanawiał się przez chwilę, co poskutkowało tym, że zaspał i ruszył swoim samochodem za późno. Oskar pędził przed nim, brawurowo ścinając każdy napotykany zakręt. Młodzieniec starał się za nim nadążyć, jednak nie miał zbyt wielkiej wprawy w tego rodzaju grach. Niespodziewanie nagle usłyszał syreny radiowozu. Tuż obok jego różowego pojazdu pojawiła się policyjny samochód, zaraz drugi i trzeci. Uderzali w niego z każdej strony, aż nagle jeden z nich przywalił w niego od tyłu spychając go na bok, przez co wjechał w pobliski budynek.
- Haha... widzę, że każdemu dajesz się tak pukać. - Zażartował nadal prowadząc swój pojazd. - Jeszcze... jeszcze... już... i.... TAK!
Mężczyzna dojechał na metę kończąc wyścig. Zadowolony podskoczył i rzucił pada na sofę. W tej samej chwili, podnosząc się, nogawka jego bokserek zsunęła się w dół zakrywając jego potężnego penisa.
- Masz ochotę na jakiegoś browca czy wolisz coś mocniejszego? - Zaproponował niespodziewanie.
- Yyy... ale... ja raczej... nie pijam alkoholu... - Wyjaśnił cicho.
- Jak to? Ze mną się nie napijesz? - Spojrzał na niego po raz pierwszy odkąd przyszedł.
- Yyy... no nie wiem... - Poczuł się niepewnie widząc jego karcące spojrzenie. - Yyy... no... dobrze...
- No i to rozumiem. - Powiedział z zadowoleniem zmierzając do kuchni.
Po krótkiej chwili mężczyzna wrócił z dwoma butelkami, otwarł je szybkim ruchem i podał jedną chłopakowi. Butelka była mocno zimna. Stuknęli się i pociągnęli po łyku.
- Słabo ci poszło. - Skomentował upijając kolejny łyk piwa. - W ogóle nie poczułem, że z kimś rywalizuję.
- Yyy... no cóż... ja... nie radzę sobie za dobrze... z takimi grami... - Odpowiedział czując rozczarowanie.
- To w czym jesteś dobry? W czym czujesz się dobrze? - Zapytał niespodziewanie.
- Ja? Yyy... w sumie... to... yyy... - To pytanie go zaskoczyło. - Nie wiem... yyy... nie jestem pewien...
- Nie wiesz? A mi się wydaje, że dobrze wiesz... - Uśmiechnął się szyderczo po czym położył dłoń na swoim kroczu.
Chłopak mimowolnie spojrzał w tamtym kierunku. Widział dokładnie gdzie zaczyna, a gdzie kończy się ten wielki kutas, o którym nie mógł przestać myśleć. Mimo, że bokserki mężczyzny były dość luźne, to wybrzuszenie i tak było doskonale widoczne.
- Ha, tak myślałem! - Rzucił nagle.
- Yyy... ale... co? - Speszył się chłopak.
- Wiedziałem, że tam spojrzysz. Lubisz takie, co? - Powiedział z dumą w głosie. - Wiem, że cały czas się na niego gapisz. Nawet wtedy, gdy przyszedłeś razem z Dawidem. Nie mogłeś przestać się na niego gapić. - Dodał szybko. - Lubisz jak ktoś zarznie cię takim sprzętem?
- Yyy... ja... to znaczy... yyy... bo... ja byłem... rozkojarzony i... - Poczuł, że się rumieni, gdy mężczyzna przejrzał go na wylot.
- Niezłe z ciebie puszczadło. Dupczysz się z innymi, mimo że masz faceta. - Powiedział uśmiechając się szeroko.
- To... to nie tak... ja... yyy... to znaczy... to był tylko raz... z tobą... z nikim innym... yyy... na prawdę, ja... ja nie kłamię... - Zrobiło mu się jeszcze bardziej głupio.
- A gdyby teraz pojawił się tu jeszcze jeden koleś, z równie dużym chujem jak mój. Co byś wtedy zrobił? Odmówiłbyś czy dałbyś się wyjebać nam obu? - Kontynuował przepytywanie.
Maciek poczuł, że nie powinien był tu przychodzić. Oskar bywał dziwny, każdy wiedział, że lubił cwaniakować i docinać innym, jednak tego się nie spodziewał. Czy chciał tym razem jego poniżyć? Może ośmieszyć? Ale w jakim celu? Do czego to wszystko zmierzało?
- Powiem ci co byś zrobił. Ojebałbyś obie pały, dławiłbyś się nimi z uśmiechem na mordzie, a potem dałbyś się nam wydupczyć na dwa baty. Ani razu byś nam się nie sprzeciwił i nie odszedłbyś póki byśmy ci nie pozwolili. - Ciągnął swój wywód. - Tak, właśnie taki jesteś. Jesteś cwelem, który zadowala każdego faceta.
W jednej chwili poczuł, że wszystkie jego słabości zostały obnażone. Oskar przejrzał go całkowicie. Jak to się stało, że rozgryzł go tak szybko i w niczym się nie pomylił? Czy to było aż tak zauważalne? Ale przecież Dawid nigdy nie doszedł do takich wniosków mimo, że spędzał z nim znacznie więcej czasu. Czy Oskar miał nosa do takich rzeczy? A może niepotrzebnie tak często gapił się na kutasa mężczyzny? Tak czy inaczej, czy to był powód, żeby tak go obrażać? Poczuł się zmieszany z błotem, jak nic nieznacząca osoba. Dokładnie tak jak wtedy, gdy musiał zdobyć pieniądze na życie i puszczał się z tyloma facetami. Wtedy nikt się z nim nie liczył, był tylko zabawką do ruchania.
- I zajebiście mnie to podnieca. - Uśmiechnął się nagle. - Podniecają mnie właśnie takie puszczalskie białasy, które potrzebują dominującego samca. To jest sens twojego życia. Dawać dupy facetom, takim jak ja.
Dopiero teraz zorientował się, że penis mężczyzny stał niemal na baczność przez co namiot w jego kroczu był ogromny i bardzo widowiskowy. Wyglądało to tak jakby jakiś potwór starał się uwolnić, ale materiał utrudniał mu ucieczkę. Czy zaraz go rozerwie? Czy to w ogóle możliwe, by penis był w stanie czegoś takiego dokonać? - zamyślił się, po czym dotarły do niego słowa jakie dopiero co wypowiedział mężczyzna. Czy Oskar właśnie wyznał, że lubi takie osoby, które przed chwilą skrytykował? Czyli... mnie? A może wcale nie chciał mnie obrażać, tylko w dosadny sposób mnie... skomplementował? W jednej chwili wszystkie ostre słowa, jakie wypowiedział mężczyzna, zaczęły nabierać innego znaczenia. Maciek przeniósł swój wzrok na twarz Oskara. Ujrzał malujące na niej pożądanie, takie dzikie i zwierzęce. Coś całkiem innego, niż to co zwykle widział w oczach Dawida. Ponownie poczuł narastające podekscytowanie jakie towarzyszyło mu, gdy przebywał w towarzystwie Oskara lub choćby o nim myślał. Najwyraźniej mężczyzna lubił takich totalnie uległych i całkowicie podporządkowujących się chłopaków jak Maciek. Teraz to wszystko miało sens. Stwierdził, że jestem puszczalski i... bardzo mnie to podnieciło, gdy tylko zrozumiałem co chciał przez to powiedzieć... chcę być dla niego niego tym „puszczalskim białasem”, chcę by to on był moim „dominującym samcem” - pomyślał przełykając z podnieceniem ślinę.
- Na co czekasz? Bierz się za niego! - Oznajmił.
Bez zastanowienia rzucił się przed nim na kolana. Teraz nie liczył się nikt inny, tylko on, tylko Oskar i jego gigantyczny kutas. Szybko uwolnił go z bokserek i od razu przeszedł do działania. Wziął go do ust i poczuł jego smak, za którym tak bardzo tęsknił, mimo że nie chciał się do tego przyznać przed samym sobą. Ciągle bał się tej myśli, ale teraz był tego w pełni świadomy - bardzo za tym tęsknił i chciał poczuć go ponownie.
- O tak! O tak... mmm... tak, kurwa... - Relacjonował na bieżąco mężczyzna. - Zajebiście głęboko bierzesz... ooo... och... och... tak...
Brał go głęboko, a słysząc te słowa czuł się jeszcze bardziej doceniony. Wiedział, że robi to dobrze, wybitnie dobrze. Chciał mu dać jak najwięcej satysfakcji, dlatego pochłaniał go w całości, aż jego nos uderzał o podbrzusze mężczyzny. Starał się oddychać miarowo, brał wdech, a potem wsuwał jego wielkiego członka głęboko w przełyk. Było to dla niego jak jazda na rowerze, której nigdy się nie zapomina. Znał swoje możliwości i sprawiało mu to dużą satysfakcję. Dobrze wiedział, że bez najmniejszego problemu podoła takiemu gigantowi.
Nie czekał długo, aż Oskar zajmie się jego rowem, bo już po kilku minutach zmienili pozycję. Maciek dostał to czego chciał, a sztywny kutas mężczyzny wszedł w niego jak w masło.
- Och... mmm... czujesz tego giganta? Czuje go w sobie, suko? - Oskar mówił stanowczym głosem. - Tego chciałeś, co? Nie mogłeś się doczekać aż cię zerżnę...
Maciek wczuł się w swoją rolę. Kiwał głową i przytakiwał za każdym razem, gdy tylko mężczyzna wypowiadał kolejne zbereźne komentarze pod jego adresem. Czuł pełną kontrolę i władzę Oskara, który zabawiał się jego ciałem jak tylko chciał. Chłopak był oczarowany jego zdecydowaniem i dominującym charakterem. Właśnie w takiej chwili wszystkie te poniżające słowa nabierały prawdziwej mocy i stawały się niesamowicie podniecające. Młodzieniec chciał być jego suką, dziwką czy tam cwelem. Chciał być tak nazywany, chciał słyszeć te wszystkie określenia z jego ust. Nikt inny nie wypowiadał ich w tak podniecający sposób jak Oskar.
- O tak, suko... och... nieźle cię rozjebałem... mmm... - Komentował rznąc chłopaka. - O kurwa! Ale masz rozjebaną pizdę... zajebista jest. Teraz na kolana cwelu... och... och... ale kurwa szybko!
Chłopak niemal od razu opadł na kolana, a penis mężczyzny trysnął spermą na jego twarz. Zaskoczony otwarł szeroko usta, a Oskar nakierował jego głowę na swojego penisa. Kolejny strzał spermy wylądował na jego języku. Pulsujący kutas wsunął się do jego ust, po czym nastąpił kolejny strzał. Wszedł jeszcze głębiej, a sperma trysnęła wprost do gardła. Czuł ją wszędzie - spływała do przełyku, pokrywała jego język oraz usta, znajdowała się na wargach i powoli kapała z jego podbródka.
Dłoń mężczyzny stanowczo trzymała jego głowę, nie pozwalając uwolnić się z uścisku. Wiedział, że zostanie wypuszczony, gdy tylko penis wykona ostatnią salwę. Tak też się stało.
Nagle uścisk się rozluźnił, a penis wyślizgnął się z jego ust ocierając się o podbródek i rozmazując na skórze resztki nasienia. Jego przełyk był lekko obolały, ale mimo tego wziął głęboki oddech, w końcu mógł oddychać normalnie.
- Śmierdzisz spermą... ach.. czuć cię z daleka... ale... ten zapach bardzo do ciebie pasuje, suko... ach... - Dyszał mężczyzna. - No więc... teraz jest... 3:3... czyli remis... ach... a ja zawsze wygrywam... - Dodał z zadowoleniem. - Wiesz co to oznacza?
I znów pozostaje mi z niecierpliwością czekać na kolejny rozdział 😈 ;)
OdpowiedzUsuńW tym miesiącu jest kumulacja - załadowałem rozdział 15 (75) 😉
Usuń