Od ponad roku z nikim nie uprawiał seksu, aż do teraz. Niedawno, całkiem przypadkiem zaliczył go pan Bogdan, który przypomniał mu jak bardzo za tym tęsknił. Zaledwie kilka dni później wydarzyło się to ponownie, ale tym razem oddał się czterem murzynom. Również i tym razem było to kompletnie nieplanowane, ale i niesamowicie podniecające. To była szalona noc, jego debiut, jednak miał wrażenie, że zdał ten egzamin celująco. Ci czterej ciemnoskórzy mężczyźni w pełni go zaspokoili. Czuł się wspaniale w roli ich białego, uległego pasywa, który zadowala jednego po drugim. Tego właśnie było mi trzeba, potrzebowałem dobrego seksu - myślał z zadowoleniem układając na półce płyny do naczyń w odpowiedniej kolejności. Tata niczego nie zauważył, gdy wrócił nad ranem do domu, co sprawiło, że poczuł się jeszcze lepiej. Jego plan wypalił, choć nie spodziewał się, że załapie się na seks i to w takiej konfiguracji. Oczekiwał jedynie przyjemnego czasu w klubie, tańczenia z jakimś atrakcyjnym nieznajomym, no i może jakiegoś szybkiego numerku w dark-roomie. Jednak to do czego doszło przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Wiedział, że było to totalnie nieodpowiedzialne, iść z obcymi mężczyznami do jakiegoś mieszkania i tam dać się wyruchać im wszystkim, ale... było warto!
Uśmiechał się sam do siebie, gdy nagle kątem oka zobaczył kroczącą w jego kierunku postać.
- Przepraszam, szukam takiego szamponu... hmm... półlitrowa butelka w niebieskim kolorze. Taka bardzo charakterystyczna z falami i muszlami na etykiecie. Zwykle były w tym miejscu, ale chyba coś się zmieniło. - Usłyszał męski głos.
- Dzień dobry... yyy... już... już panu pomogę... - Chłopak odsunął karton z płynami do naczyń wstając przy tym niezdarnie.
Uniósł się i spojrzał w stronę nieznajomego. Był to wysoki mężczyzna o ciemnym odcieniu skóry i pogodnym spojrzeniu. Na pierwszy rzut oka pomyślał, że to któryś z mężczyzn z tamtej pamiętnej nocy próbuje go poderwać w dziwny sposób. Jednak po kilku sekundach zorientował się, że to ktoś całkiem inny. Czy jestem teraz magnesem na czarnoskórych mężczyzn? - pomyślał zadowolony.
- Tak... one są... o tam... już panu pokażę... yyy... proszę za mną. - Dobrze wiedział jak powinien się zachować w takiej sytuacji, bo już nie raz dostał reprymendę od kierowniczki, gdy unikał kontaktu z klientami. - Teraz są one tutaj... o właśnie... yyy... to... to ten, prawda?
- Dokładnie ten. Bardzo dziękuję za pomoc. - Mężczyzna uśmiechnął się szczerze do chłopaka.
- Ale... yyy... ja bym panu polecił inny... to znaczy... yyy... ten sam, ale w mniejszej butelce... bo... te mniejsze są teraz na promocji... i można zaoszczędzić... biorąc dwa małe zamiast jednego dużego. - Nie wiedział co go tknęło, ale pogodne usposobienie mężczyzny skłoniło go do tego, co zawsze go krępowało i onieśmielało. - Ta promocja kończy się dziś... więc chyba wartko skorzystać.
- Ooo, wspaniale! W takim razie muszę skorzystać. Dziękuję bardzo. - Ponownie uśmiechnął się patrząc Maćkowi głęboko w oczy.
- Nie... yyy... nie ma sprawy... jeśli miałby pan jeszcze jakieś pytania to... yyy... ja jestem tutaj... zaraz obok... - Mimowolnie kontynuował. - Yyy... i... miłego dnia...
Odszedł zostawiając mężczyznę samego. Nie wiedział co go naszło i skąd wziął się ten słowotok. Jakimś cudem nie mógł przestać. Wrócił do układania płynów do naczyń z myślą, że musiał wyjść na jakiegoś przesadnie uprzejmego dziwaka.
***
Kolejnego dnia, gdy tylko wszedł na teren sklepu z kolejnym kartonem do rozpakowania od razu go ujrzał - kręcił się po alejce z kosmetykami. Czyżby znowu szukał szamponu? - pomyślał chłopak. Z perspektywy czasu czuł, że poprzedniego dnia zdecydowanie przesadził. Te wszystkie szkolenia z obsługi klienta nakłaniały do uprzejmości, ale miał wrażenie, że w jego wykonaniu wyglądało to wyjątkowo groteskowo i przesadnie miło. Już miał skręcić w bok, by uniknąć spotkania z klientem, gdy usłyszał wołanie.
- Dzień dobry! Przepraszam! - Mężczyzna już kroczył w jego kierunku.
- Yyy... dzień dobry... czy... w czymś panu pomóc? - Zapytał speszony.
- Tak, szukam odżywki do włosów. Ja przepraszam, że tak zawracam głowę... - Zbliżył się do chłopaka.
- Nic nie szkodzi... yyy.... chętnie panu pomogę... czy... czy czegoś nie ma na półkach? - Starał się, by zabrzmiało to naturalnie.
- Możliwe, że ta konkretna się skończyła. Nie wiem. Krążę tu po wszystkich alejkach i nie mogę znaleźć. - Był bardzo wysoki, patrzył na niego z góry swoimi czekoladowymi oczami.
- Oczywiście... yyy... zaraz poszukam dla pana... tylko to odłożę. - Odpowiedział trzymając karton.
- Bardzo dziękuję. Gdyby każdy z obsługi sklepu był tak uprzejmy... - Uśmiechnął się szczerze do chłopaka.
Odkładając na bok pudło miał wrażenie, że mężczyzna puścił do niego oczko. Choć nie był pewien czy faktycznie tak było, czy może to jego wybujała wyobraźnia. Spojrzał w jego stronę, ale ten po prostu grzecznie czekał, aż chłopak zaprowadzi go we właściwe miejsce, a po chwili razem ruszyli między sklepowe półki.
***
Nie zdziwiło go, że następnego dnia zobaczył go ponownie. Znowu kroczył w jego kierunku. Czy ten facet faktycznie codziennie robi zakupy w dziale z kosmetykami? Czy codziennie kończy mu się jakiś specyfik do włosów? A może to jego kolejny stalker? - zastanawiał się przez chwilę. Choć faktem było, że jego „poprzedni stalker” wcale nie był stalkerem. Przypomniał sobie sytuację, gdy spanikował widząc Jerzego przed restauracją, w której był na randce z Leonem. Okazało się, że los tak chciał, a ich ścieżki przecinały się dość często. Tak przynajmniej zdawało się młodzieńcowi. Czy teraz było podobnie? Może ten mężczyzna po prostu często bywa w sklepie, a chłopak dopiero teraz zaczął zwracać na niego uwagę? Nie wiedział co o tym myśleć.
- Dzień dobry. - Przywitał go szerokim uśmiechem mężczyzna.
- Dzień... dobry... yyy... czy mogę w czymś panu pomóc? - Zapytał chłopak wyuczoną formułką.
- Tak, to znaczy nie całkiem. Nie chcę być odebrany za oszołoma, który codziennie zawraca głowę, ale... hmm... tak w ogóle to Dawid jestem. - Wyciągnął przed siebie rękę.
- Ja... yyy... ja jestem Maciek... - Odpowiedział skołowany, ściskając sporą dłoń mężczyzny.
- Maciek... bardzo ładne imię. Miło mi. - Uśmiechnął się ponownie. - Tak więc, Maćku... nie chcę ci przeszkadzać w pracy, ale tak sobie pomyślałem. Może zabrzmi to niestosownie, ale jeśli nie spróbuję to się nie przekonam. - Spojrzał w oczy chłopaka. - O której kończysz pracę? Mógłbym odprowadzić cię na przystanek, albo po prostu przejść się z tobą kawałek. Jeśli nie masz nic przeciwko.
- Yyy... ja?... O której kończę? - Nie spodziewał się takiego pytania, ale instynktownie opowiedział bez zastanowienia się czy faktycznie chce się z nim spotkać. - Za... niecałą godzinę...
- Świetnie! Akurat kupię parę rzeczy i zaczekam na ciebie. - Rozpromienił się jeszcze bardziej. - To do zobaczenia!
Zaskoczony Maciek kiwnął głową na znak aprobaty, po czym odprowadził wzrokiem mężczyznę, który pośpiesznym krokiem ruszył wgłąb sklepu. Co to było? Czy to zaproszenie na randkę? - zamyślił się na chwilę. Odebrał to jako dość odważny ruch, ale czy właśnie nie w ten sposób rozpoczynały się wszystkie idealne związki w komediach romantycznych? Owszem było to dość szalone, ale również romantyczne. Z tym, że nie poczuł niczego do mężczyzny, żadnych motylków w brzuchu. A może rozwinie się z tego coś głębokiego? Może byli sobie pisani? Tak wiele pytań i niewiadomych.
Po skończonej pracy wyszedł głównymi drzwiami i ujrzał go stojącego kilka metrów dalej. W dłoni trzymał dwa kubki, a gdy tylko się zbliżył od razu podał mu jeden.
- Nie wiem czy lubisz kawę. Jeśli nie to mogę skoczyć po coś innego. - Powiedział z przejęciem.
- Ooo... yyy... lubię... tak, pijam kawę... dziękuję. - Odpowiedział nie kryjąc zaskoczenia tym miłym gestem.
- Wziąłem ci cappuccino z dodatkową pianką i kakao na wierzchu. Pomyślałem, że pasuje do ciebie... takie delikatne, ale z wyraźnym smakiem. - Spojrzał w jego stronę. - Ja zaś wole zwykłe, czarne americano, haha!
Dawid okazał się być miłym i nienarzucającym się mężczyzną. Sprawiał wrażenie osoby mocno zaangażowanej w rozmowę. Skupiał się na tym co mówił Maciek i dopytywał, gdy coś go zainteresowało. Mężczyzna był starszy od niego o jakieś dziesięć lat, ale ta różnica wieku nie była ani trochę odczuwalna, przez co Maciek czuł się dobrze w jego towarzystwie.
Zaczęli spotykać się regularnie. Zwykle, gdy Maciek kończył pracę, a później także w innych terminach. Poznawali się coraz bardziej i wszystko wskazywało na to, że ich relacja idzie w dobrym kierunku. Już po tygodniu mężczyzna zapytał młodzieńca, czy mogą zostań parą. Maciek miał wrażenie, że wszystko biegnie bardzo szybko. Nie w pełni poznał Dawida i nie do końca był pewien swoich uczuć, ale mimo wszystko przystał na propozycję. Liczył na to, że z biegiem czasu jego uczucie do mężczyzny rozkwitnie, bo czuł się komfortowo w jego towarzystwie. Wszystko czego teraz pragnął to bliskość osoby, która się nim zaopiekuje, zrozumie i nie będzie oceniać.
Z czasem odkrył, że Dawid jest typem romantyka i kręcą go niscy blondyni, o jak to określił „uroczej twarzy”, która jego zdaniem jest zdecydowanym atutem chłopaka. Mężczyzna bywał nieco nieśmiały i skryty, ale był przy tym miły i bardzo zabiegał o względy oraz atencję Maćka. Z każdym kolejnym spotkaniem otwierał się coraz bardziej i po pewnym czasie przyznał, że powoli przyzwyczaił się do wielkich piersi chłopaka, które początkowo były dla niego sporym problemem, jednak pozostałe aspekty wyglądu oraz sposób bycia młodzieńca przeważyły i przyćmiły jego początkowe obawy. Co ciekawe, mężczyzna nigdy nie mówi o nich wprost, nie nazywał je po prostu „piersiami” czy chociażby „klatką piersiową”. Starał się mówić o nich w sposób neutralny z użyciem słów „one”, „te” czy też „to”, jakby wyraźnie się ich wstydził i krępował o nich rozmawiać. Na swoją obronę przyznał, że nigdy nie czuł względem „nich” obrzydzenia, choć początkowo miał pewne obawy. Teraz jednak zaakceptował Maćka w pełni takim jaki jest, przywykł do jego wyglądu i starał się nie zwracać uwagi na „ich” (czytaj: piersi) gigantyczny rozmiar. Przyznał, że są „one” dla niego dziwne, ale znając wszystkie opowieści Maćka (zwłaszcza te dotyczące szydzenia z jego wyglądu) chciał być dla niego wyrozumiały. Otwarcie przyznał, że czuje do chłopaka coś głębokiego i wie, że młodzieniec jest dobrym człowiekiem dlatego w pełni akceptuje jego wygląd i chce z nim być niezależnie od tego jak bardzo różni się jego ciało od przeciętnych mężczyzn.
Wiele rozmawiali, jednak Maciek nie ujawnił wszystkich faktów ze swojej przeszłości, w szczególności tych dotyczących jego seksualnych przygód. Wstydził się tego ilu mężczyzn go zaliczyło, tym bardziej, że pod tym względem Dawid zdawał się być dość konserwatywny. Mężczyzna otwarcie przyznawał i nie krępował się tego, że chciałby przeżyć swój pierwszy raz z wyjątkową osobą, której ufa, a seks uważał za swego rodzaju spoiwo związku. Wiedział, że w tej kwestii często jest odbierany za dziwaka, ale miał swoje zasady, których się kurczowo trzymał.
Po mimo dzielących ich różnic Maciek chciał spróbować i dalej pogłębiać swoją relację z Dawidem.
Komentarze
Prześlij komentarz