Kolejnego dnia nadal czuł się nieprzyjemnie. Nie potrafił tak od razu zapomnieć o tych wszystkich słowach, które usłyszał od Czarka. Nie wiedział skąd wzięła się u niego ta nagła złość i agresja. Czy to przez to, że grzebał w jego prywatnych rzeczach? Czy może faktycznie odkrył niewygodną prawdę? - zastanawiał się. W końcu w ostatnich dniach jego część z zarobku (czy jak to ustalili na samym początku - „połowa” z całkowitego wynagrodzenia) była zaskakująco mała... Mężczyzna zaś zdawał się w ostatnim czasie wydawać pieniądze na prawo i lewo. Wyremontował kuchnię, zakupił nowy telewizor, jakieś głośniki czy tam kino domowe, a także sporo innych gadżetów. Skąd miał na to pieniądze skoro zarabiał raczej niewiele, nikomu nie wynajął pokoju (bo mieszkał w nim chłopak), więc na myśl nasuwało się tylko jedno - zarabiał znacznie więcej na seks-spotkaniach niż można było się tego spodziewać. Maciek dumał nad tym przez pewien czas i doszedł do wniosku, ze ich układ okazał się być bardzo stereotypowy, gdzie typowy „Alfons” (którym ewidentnie był Czarek) faktycznie zarabiał krocie na swoich prostytutkach (czy też w przypadku Maćka - na jednej prostytutce). Chłopak był teraz świadom jak bardzo dał się wykorzystać i zmanipulować. Robił dokładnie to czego wymagał od niego Czarek, choć mężczyzna wcale go do tego nie zmuszał. Używał do tego wyłącznie swojego daru przekonywania oraz argumentów, które zawsze trafiały do młodzieńca. Poznał psychikę chłopaka tak dobrze, że wiedział jak do niego dotrzeć, przez co młodzieniec miał wrażenie, że doskonale się rozumieją.
Maciek miał różne myśli. Czuł się zdradzony i wykorzystany, ale wszystko co tego dnia usłyszał od Czarka brzmiało tak prawdziwie, a mężczyzna wręcz wytknął mu wszystkie jego... wady?... słabe strony? Nie nazwał tego wprost, ale chłopak wiedział co ten miał na myśli, przez co sam czuł się winny. Pomimo tak wielkiego zawodu sam miał wyrzuty sumienia. Wszystko co powiedział Czarek było prawdą, a im dłużej o tym myślał, tym bardziej był przekonany, że sam zgotował sobie taki los. Może Czarek od samego początku miał na myśli właśnie „takie” spotkania, a on to źle zinterpretował? Może jest sam sobie winien, bo przeinaczył w myślach propozycję mężczyzny? - zaczął to analizować. Po pewnym czasie sam nie wiedział, kto tak na prawdę był temu winien, ale jedno było pewne - sam się na wszystko zgodził. Wyraził zgodę na spotkania na seks, początkowo co drugi dzień, a potem codziennie. Nie kwestionował tego, po prostu powiedział „tak”, a później robił to każdego dnia obnażając się przed tymi wszystkimi facetami. Nawet jeśli miał wątpliwości i nie był do końca przekonany czy robi dobrze, to koniec końców i tak nikomu nie odmawiał i dawał się wyruchać każdemu z nich. Te wszystkie komentarze na „nie-jego” profilu o tym świadczyły. Pozwalał się zaliczyć im wszystkim, ślepo wierząc, że coś z tego będzie. Praktycznie po każdym spotkaniu przekonywał się w myślach, że jeśli nie ten to pewnie kolejny. Tak trwało to tygodniami. Teraz wiedział co myśleli o nim ci wszyscy mężczyźni, gdy do nich przychodził. Każdy chciał go tylko zaliczyć, zaspokoić swe żądze, zrobić coś o czym marzyli od dłuższego czasu, bo chłopak niczego im nie odmawiał. Później wracali do swojego życia, bo gdy emocje opadły nie mieli ochoty na nic więcej. Młodzieniec był dla nich wyłącznie wstydliwą zabawką, którą nie chcieli się nikomu chwalić. Teraz to wszystko układało się w całość. Maciek wiedział z czego to wynikało, był dla nich wszystkich wyłącznie męską prostytutką.
Ciągle nie mógł oswoić się z myślą, że już nigdy nie wróci do mieszkania Czarka, ale nie chciał się już z nim widzieć, a tym bardziej rozmawiać. Teraz mógł spędzać czas z kimś innym - z Leonem i Marcinem.
Od teraz mieszkał z nimi. Zaraz po rozmowie z Leonem spakował wszystkie swoje rzeczy i wyszedł bez słowa, a kilkanaście minut później jego ukochany odebrał go i wyjechali z miasta. Jak się okazało Leon i Marcin mieszkali kilka kilometrów za miastem w spokojnej okolicy, a ich wielki i piękny dom znajdował się na sporej działce przy lesie.
Początkowo Maciek czuł się obco w nowym miejscu, ale obaj mężczyźni bardzo się przejęli jego niespodziewaną prośbą okazując mu przy tym mnóstwo czułości, gdy tylko przekroczył próg domu. Kiedyś pragnął mieć choć jednego, tak opiekuńczego mężczyznę, teraz miał ich dwóch.
Już na samym początku wprowadzili w swoje życie zmiany, by uwzględnić nowego członka ich relacji. Jako, że mieszkali poza miastem i obaj mężczyźni pracowali w różnych godzinach, nie byliby stanie codziennie zawozić chłopaka do szkoły. Postanowili więc zamówić dla niego taksówkę, która każdego dnia będzie przyjeżdżała pod dom. Zaś po lekcjach jeden z nich będzie odbierać go spod szkoły. Posiłkami zwykle zajmował się Marcin, który miał bzika na punkcie zdrowego odżywiania. To on był „panem i władcą kuchni”, dlatego kwestia wyżywienia zdawała się być oczywista. W ich rozległej garderobie znalazło się kilka wolnych półek oraz wieszaki na ubrania Maćka, a co do spania... Maciek dostał do dyspozycji pokój dla gości, ale jeszcze tego samego dnia Leon przekonał go, wręcz błagając, by ten zechciał spać razem z nimi, w ich ogromnym łóżku. Widział to w oczach Leona, że mężczyzna nie był w stanie pogodzić się z myślą, że mimo mieszkania pod jednym dachem, spaliby osobno. Z jednej strony było to urocze, ale z drugiej nieco krępujące z uwagi na Marcina, z którym nigdy wcześniej nie miał aż tak bliskiego kontaktu. Jednak później obawy chłopaka zdawały się być całkowicie nieuzasadnione, bo młody mężczyzna okazał dużą wyrozumiałość, gdy Maciek zasnął w ramionach Leona.
Następnego dnia Maciek zauważył, że Marcin nie tylko dba o dietę, ale także o aktywny tryb życia uprawiając poranny jogging. Chcąc poniekąd wkupić się w jego łaski, zapytał czy może do niego dołączyć, co spotkało się z ogromnym zadowoleniem. Okazało się, że Leon nie był fanem biegania, co jednak było jedną z ulubionych aktywności fizycznych Marcina. Wspólne spędzanie czasu z Marcinem jeszcze bardziej zacieśniło ich relację, przez co młody mężczyzna zaproponował chłopakowi wspólne wyjście, jak to określił, na „premium siłkę dla vip-ów”. Chwilę później Maciek przekonał się z czego wynikała cała wyjątkowość tej siłowni, gdyż ćwiczyli tam wyłącznie dobrze zbudowani mężczyźni. Chłopak nie wiedział czy jednym z obligatoryjnych warunków była widoczna muskulatura czy może coś innego, ale faktem było, że wszyscy mężczyźni mieli świetnie zbudowaną sylwetkę. Sam wygląd Maćka wzbudził niemałe zainteresowanie wszystkich w zasięgu jego wzroku. Chłopak zdawał sobie sprawę, że strój który otrzymał od Marcina dodatkowo podkreślał jego figurę. Nie była to jakaś workowata koszulka i luźne spodenki, w których lubują się niektórzy kulturyści, a super-obcisłe ubranie, zarówno góra jak i dolna część.
Maciek czuł się nieco skrępowany, gdy tylko znajomi Marcina podeszli bliżej by się przywitać. Byli to stereotypowi bywalcy siłowni - szerokie barki, napompowane ramiona i ten charakterystyczny chód oraz sposób mówienia. Widział, że dokładnie się mu przyglądają, ich spojrzenia były trudne do rozszyfrowania, ale czuł, że z Marcinem jest bezpieczny i nikt nie będzie go krytykował. Już po krótkim czasie mężczyźni zaczęli traktować go jak swojego i bardzo szybko ochrzcili go pseudonimem „Cycek”. Maciek domyślał, że to ich sposób na okazanie kumpelskiego zachowania, dlatego nie krzywił się słysząc co jakiś czas swoją nową ksywkę. Wszyscy byli bardzo przyjaźnie nastawieni do jego osoby. Zagadywali, żartowali i służyli radą, gdy chłopak nie mógł odnaleźć się w nowym otoczeniu. Wielu z tych mężczyzn było bardzo atrakcyjnych, jednak żaden z nich nie przyćmił wspaniałego wyglądu Marcina. Maciek zerkał na niego ukradkiem podziwiając jego cudowną sylwetkę i zadziwiająco wielkie bicepsy. Przysłuchując się rozmowom mężczyzn doszedł do wniosku, że żaden z nich nie wie o ich orientacji seksualnej oraz łączącej ich relacji, dlatego starał się nie okazywać nadmiernego zainteresowania Marcinem. Jednak w chwilach gdy byli sami pozwalał sobie na przyglądanie się swojemu nowemu partnerowi bez najmniejszego skrępowania. Właśnie wtedy gapił się na niego bez opamiętania i podziwiał jego wspaniałe ramiona. Czuł, że sprawia tym Marcinowi wielką przyjemność, bo ten z dumą napinał mięśnie, zerkając co chwilę w jego stronę uśmiechając się z zadowoleniem.
Nie wiedział ile czasu spędzili na siłowni, ale na pewno znacznie więcej niż był do tego przyzwyczajony. Po treningu Marcin zaproponował odwiedzenie jednej z jego ulubionych restauracji, gdzie zjedli pyszną kolację, a całą drogę powrotną przegadali na wspólne tematy, których mieli zaskakująco wiele. Dzień spędzony z Marcinem był swego rodzaju „resetem”, którego tak bardzo potrzebował. Poczuł, że jest jeszcze dla niego nadzieja i z optymizmem wyczekiwał kolejnych tak miłych i pozytywnych chwil.
Gdy tylko wrócili do domu ujrzeli Leona pakującego ubrania do walizki. Jego twarz była poważna i skupiona. Początkowo Maciek uznał, że mężczyzna wybiera się na kolejny wyjazd służbowy, ale ten po chwili spojrzał na nich karcącym wzrokiem.
- Nie było was prawie cały dzień. - Przywitał ich chłodno. - Ile można czekać?
Chłopak od razu zaczął to analizować. Czy zrobiłem coś złego? Dlaczego Leon jest zły? Czy może jest zazdrosny o Marcina? Czy to przez to, że spędziliśmy razem cały dzień tylko we dwójkę? - zastanawiał się młodzieniec.
- Przecież musimy się jeszcze spakować. - Skomentował, po czym zwrócił się do Marcina widząc zdziwienie Maćka. - Pewnie byłeś zajęty i zapomniałeś, co? Niespodzianka, niespodzianką, ale jednak trzeba się przygotować. - Przeniósł swój wzrok na młodzieńca. - Nie przejmuj się Maciek, to nie twoja wina. Marcin miał o to zadbać, ale najwyraźniej znowu zapomniał. Jutro z rana jedziemy nad jezioro, więc musimy się spakować. Teraz, a nie jutro na ostatnią chwilę! - Dodał patrząc wymownie na Marcina.
Komentarze
Prześlij komentarz