Mimo, że chłopak nie poczuł motylków w brzuchu ani chemii z żadnym ze poznanych mężczyzn, to był bardzo optymistycznie nastawiony do kolejnych spotkań, a wszystkie dotychczasowe traktował wyłącznie jako mniej lub bardziej udane spotkania na seks. Dzięki nim odkrył co tak na prawdę sprawia mu przyjemność, w czym jest dobry oraz, że słowa przyjaciela sprawdziły się w stu procentach. Czarek wielokrotnie powtarzał mu, że drzemie w nim duży potencjał i faktycznie tak było. Uległa natura chłopaka okazała się być tutaj kluczowa, dzięki czemu był w stanie dać mężczyznom to czego od niego oczekiwali. Sam też lubił być tak traktowany, jak zabawka i przedmiot cielesnych uciech. Owszem, w codziennym życiu nadal był nieśmiały, jednak za zamkniętymi drzwiami, będąc sam na sam z podnieconym na jego widok mężczyzną stawał się kimś więcej. Był pasywnym demonem seksu, którego głównym celem jest sprawianie przyjemności, zapewnianie rozkosznych chwil każdemu z kim się widywał. Uwielbiał być mocno rznięty, ale sam też kochał ujeżdżać sztywne kutasy. Kręciło go bycie uległym, gdy dominujący mężczyzna przejmował inicjatywę, ale też nie narzekał, gdy to on musiał wziąć sprawy w swoje ręce i aktywniej usługiwać mężczyznom. Czuł, że to jest to w czym się sprawdza i jest w tym dobry, dlatego cieszyły go kolejne spotkania, tym bardziej, że przyjaciel wziął sobie do serca jego uwagi na temat wyglądu mężczyzn.
Będąc w kuchni zaczepił go nagle Czarek wypytując, jak to miał w zwyczaju, o wrażenia po ostatnim spotkaniu. Chłopak miał już za sobą kilkanaście spotkań, ale do tej pory nie otrzymał za nie pieniędzy, co nie dawało mu spokoju. Przez ostatnie dni nie poruszał tego tematu z przyjacielem, gdyż sam zawsze krzywo patrzył na materialistów. Jednak z drugiej strony w tej sytuacji chodziło o wynagrodzenie za swoją, jakby nie patrzeć „pracę”. Obaj byli w dobre relacji, dlatego liczył, że przyjaciel nie zarzuci mi braku zaufania czy chciwości, gdy ten zapyta o finanse.
- Czarku... zastanawiam się... bo... może o tym zapomniałeś... - Spuścił na chwilę głowę. - Chciałem zapytać o... moją część... pieniędzy... za spotkania.
- Ach, no tak. - Wyciągnął z kieszeni portfel, z którego wyjął jeden banknot cmokając pod nosem. - Proszę... - Powiedział z grymasem na twarzy.
Zaskoczony chłopak spojrzał na to co otrzymał. Zastanawiał się dlaczego tym razem dostał tak mało. Miał za sobą kilkanaście spotkań, dlatego oczekiwał znacznie większej kwoty. Zamiast tego otrzymał nawet mniej niż poprzednio. Zdawał sobie sprawę, że uwzględniając jego wymagania, Czarek obniżył stawkę, dlatego nie spodziewał się proporcjonalnego wynagrodzenia w porównaniu do pierwszych pięciu spotkań. Jednak to co zobaczył było dla niego całkowicie niezrozumiałe.
- Bo widzisz... - Kontynuował przyjaciel drapiąc się po głowie. - Miałem ostatnio strasznie dużo nieplanowanych wydatków. Przyszło do zapłaty spore wyrównanie za wodę, no i urosły stawki administracyjne. - Tłumaczył przepraszającym tonem głosu. - Może nie zauważyłeś, ale musiałem też wymienić piecyk gazowy w łazience, bo poprzedni szwankował i po ostatnim przeglądzie facet mi powiedział żeby nie czekać aż przestanie działać. To są bardzo drogie rzeczy, a jeszcze montaż... Ja nie miałem z czego zapłacić, musiałem wydać praktycznie wszystko co zarobiliśmy i tylko tyle mi zostało... Przepraszam...
Maciek nie przypominał sobie, żeby widział fachowca montującego nowy piecyk, ale też nie pamiętał jak wyglądał stary gdyby chciał to sprawdzić. Zrobiło mu się głupio widząc posmutniałego przyjaciela. Zdawał sobie sprawę z jego sytuacji materialnej, a teraz mieszkając razem z nim czuł się zobowiązany pomóc mu jak tylko potrafił. Mógł zrobić to tylko finansowo dlatego postanowił odpuścić.
- Okej... no nic rozumiem... to zatrzymaj to... - Powiedział oddając banknot. - Ja też muszę się dorzucić, w końcu tu mieszkam.
- Nie, nie. To jest twoje. - Wcisnął chłopakowi do ręki pieniądz. - Resztę oddam ci później, obiecuję. Tylko na razie nie mam z czego.
- Dobrze, to kiedyś tam. - Uśmiechnął się chłopak.
- To znaczy... może nawet już wkrótce. - Położył rękę na ramieniu chłopaka i spojrzał w jego oczy. - Mam dla ciebie dodatkowe zlecenie.
- Dodatkowe? To znaczy jakie? - Zapytał zaskoczony. - Kiedy?
- Gdzieś je wciśniemy. Po prostu w któryś dzień będziesz miał dwa spotkania. - Powiedział krótko.
- Dwa? Och... tego się nie spodziewałem. - Skomentował nie wiedząc co o tym myśleć.
- Tak, ale tylko jednorazowo. - Zaczął wyjaśniać. - Mam na tapecie faceta, który chce się z tobą spotkać, może nie do końca jest w twoim typie, ale dzięki temu udało mi się wynegocjować wysoką stawkę.
- Jak to... to znaczy jaki jest? - Od razu przypomniał sobie mężczyzn, z którymi spotkał się po raz pierwszy.
- To tylko jedno ruchanko więcej, zapłaci po spotkaniu, a kaska bardzo fajna więc się odkujemy. - Zignorował jego pytanie. - Wystarczy, że się wypniesz, obsłużysz go jak na leży i po sprawie, to szybka piłka. Z resztą, co ja ci będę mówił, w końcu to ty jesteś tutaj ekspertem. - Zażartował. - Dobrze wiesz jak zadowolić każdego faceta. Więc jak, dasz radę, prawda?
Spojrzenie przyjaciele nie pozostawiało złudzeń, że bardzo liczył na jego aprobatę. Maciek obawiał się powtórki z pierwszych spotkań, ale z drugiej strony Czarek poinformował go jaki jest tego cel. Nie liczyło się jak będzie wyglądał ten mężczyzna, bo istotne były tylko pieniądze. Nie chodziło tu o uczucia, to było tylko zadanie do wykonania. Z jednej strony chłopak nie chciał, aby ktoś wziął go za męską prostytutkę, która rucha się za pieniądze z każdym jak leci. Z drugiej strony, to tylko raz, jednorazowe zlecenie. W końcu wszystkie jego dotychczasowe spotkania były nakierowanie na znalezienie właściwego faceta, kasa miała być miłym dodatkiem, a jeden mały wyjątek nic nie zmieni. - przekonywał się.
- No dobrze... skoro dobrze płaci... - Zgodził się nieśmiało.
- Wybornie. Dlatego właśnie powiedziałem na początku, że to zlecenie, a nie spotkanie jak wszystkie do tej pory. Tutaj chodzi tylko o kasę, nic więcej. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć, Maćku. - Poklepał go po ramieniu. - Jest jeszcze jedno. Nic wielkiego, dla ciebie to pewnie banał.
- Co takiego? - Chłopak nie był przygotowany na więcej niespodzianek.
- Różowy kolor. - Powiedział zdecydowanym głosem. - Ten facet chciałby cię widzieć w różowej bieliźnie. Ogólnie lubi ładnych chłopców noszących różowe ubrania, ale nie byłem pewien czy masz coś takiego, więc założyłem, że bielizna na pewno się znajdzie.
Maciek odetchnął z ulgą słysząc wyjaśnienie przyjaciela. Prawdą było, że nastolatek miał pod dostatkiem bielizny w różnych krojach i kolorach. Dyskutowali dalej nad tym co będzie się nadawało na taką okazję, aż Czarek zaproponował, by chłopak pochwalił się swoją kolekcją. Początkowo Maciek czuł się skrępowany perspektywą prezentowania swojej bielizny przyjacielowi, jednak wiedział, że nie miało to podtekstu erotycznego dlatego po chwili byli już w jego pokoju. W
szafie nastolatka znajdowała się cała masa mniej lub bardziej skąpych slipów, stringów,
jock-strapów oraz nieliczne bokserki, a wszystko to w przeróżnych wariantach i
kolorach. Wszystko zapoczątkował pierwszy (i całkiem duży) pakiet odważnej
i seksownej bielizny od wujka. Później chłopak sam zaczął stopniowo
powiększać swoją kolekcję o coraz to ciekawsze i bardziej wymyślne okazy
w dosłownie wszystkich kolorach tęczy. Czuł, że złapał tego bakcyla, a
kolekcjonowanie ciekawej bielizny stało się jego nowym „hobby”.
Po kilkunastu minutach żmudnej selekcji zebrali te, które odpowiadały kryteriom. Chłopak nawet nie był świadom jaka pokaźna ich ilość jest właśnie w kolorze różowym. Widząc to Czarek złapał się za głowę, był oszołomiony kolekcją Maćka, gdyż spodziewał się maksymalnie dwóch lub trzech wariantów w tym kolorze.
Komentarze
Prześlij komentarz