Właśnie miał za sobą drugą rozmowę kwalifikacyjną i niby wszystko zdawało się być okej, ale złe przeczucie go nie opuszczało. Nigdy wcześniej nie chodził na takie spotkania i nie wiedział jak we właściwy sposób się do nich przygotować, co więcej był zdecydowanie zbyt nieśmiały oraz za mało wygadany, przez co trudno było mu zrobić dobre wrażenie na potencjalnym pracodawcy. Swoją pierwszą pracę w supermarkecie załatwił mu tata, a stanowisko w firmie pana Krzysztofa zdobył przez zupełny przypadek, dlatego nie miał zbytniego doświadczenia w „reklamowaniu” samego siebie.
Po pierwszej rozmowie usłyszał „odezwiemy się”, ale telefonu nigdy się nie doczekał. Teraz zmartwiło go to oceniające spojrzenie mężczyzny, z którym rozmawiał. Tym razem, patrząc w oceniające oczy rekrutera, poczuł znajome ukłucie frustracji. Nikt nie wypowiedział na głos krytycznego słowa, a jednak miał wrażenie, że cała jego kandydatura runęła w jednej sekundzie. Gdyby był żeńską wersją siebie, pewnie już dawno siedziałby za tym biurkiem. W końcu który szef odmówiłby słodkiej, uroczej i cycatej blondynce? Wszystko by się zgadzało - poza płcią. Facet z dużym biustem nie budził pożądania, tylko konsternację i krępujące spojrzenia. W ogłoszeniu przecież jasno widniało słowo „sekretarka”. Czy oznaczało to, że w domyśle chodzi zawsze o kobietę? Skoro jednak został zaproszony na rozmowę, musieli brać pod uwagę także męskie odpowiedniki. Problem w tym, że trafił na typowego heteryka, a dla takiego jego kandydatura była z góry skreślona. Gdyby ten facet był gejem, sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej i prawdopodobnie bez problemu zdobyłby posadę. W końcu miał już doświadczenie, przecież wcześniej pracował jako asystent pana Krzysztofa. Ale czy na pewno była to ta sama funkcja? Czy to, co wtedy robił, naprawdę mieściło się w standardowych obowiązkach? Codziennie zadowalanie szefa, spełnianie jego zachcianek, usługiwanie jego klientom… Ile z tego było profesjonalną pracą, a ile zwykłym wykorzystywaniem jego uległości?
Zamyślił się przypominając sobie ostatnie dni pracy w biurze swojego poprzedniego szefa i poczuł lekkie uderzenie podniecenia. Dobrze pamiętał jak źle się wtedy czuł, taki zużyty i wykorzystany, ale... było w tym coś podniecającego. Miał świadomość, że czas wymazuje złe wspomnienia i goi rany, jednak czy faktycznie chciałby do tego wrócić? Seks jest wspaniały, ale wtedy był samotny i tak bardzo pragnął miłości, a gdy w końcu ją odnalazł to wszystko runęło. Kontakt z jego ukochanym się urwał praktycznie z dnia a dzień, a on był traktowany jak męska prostytutka z jeszcze większą ilością seksualnych obowiązków niż ustalono na początku. Czy chciałbym do tego wrócić? Czy byłem wtedy szczęśliwy? - zaczął się pytać samego siebie, gdy nagle usłyszał cichy, wręcz stłumiony dźwięk otwierających się drzwi, który wyrwał go z zamyślenia.
Uśmiechnął się sam do siebie słysząc kroki. Był ubrany dokładnie tak jak lubił to Tomek... czyli w nic. Stał przy blacie kuchennym z zamiarem zaparzenia herbaty, ale wspominając swoją poprzednią pracę naszła go ochota na coś innego. Zaczął ponętnie kręcić tyłkiem na boki oraz do tyłu, prezentując swój piękny, różowy rowek.
W tym samym czasie kroki zwolniły, a chłopak usłyszał dźwięk rozpinanego paska, potem zrzucanych spodni i już wiedział, że zaraz otrzyma to czego pragnie. Mężczyzna zbliżył się do niego i położył dłoń na jego biodrach, po czym się przytulił się do niego od tyłu. Chłopak poczuł napierającego przez bieliznę penisa i nie mógł się doczekać, aż w końcu w niego wjedzie.
- Jeszcze tak ładnie mnie nie witałeś. - Odezwał się pan Mirek. - Miła odmiana...
Słysząc głos, którego się nie spodziewał zaskoczony Maciek niemal odskoczył na bok, ale jego ruch został udaremniony przez mężczyznę, który mocno przywarł do chłopaka macając jego masywny tors i cmokając go po szyi.
- Coś ty taki nerwowy? Przecież lubisz jak cię w ten sposób dotykam, hehe... - Zaśmiał się jednocześnie wąchając skórę młodzieńca. - Tomka nie ma, co?
- Yyy... niee... - Odpowiedział zdawkowo.
- Czyli mamy całą chatę tylko dla siebie... - Skomentował pożądliwie macając muskularne ciało chłopaka.
- Yyy... tak... ale... - Maciek był skołowany i nie wiedział co zrobić.
- Jakie ale? W zeszłym tygodniu nie miałeś żadnego ALE, gdy w ciebie wjechałem, więc czemu teraz? Jak się pośpieszymy to szybciej będziesz miał mnie z głowy. - Nie przestawał go macać. - No... nie daj się prosić. Wiem, że to lubisz... tak ładnie jęczysz, gdy cię dymam...
Speszony chłopak spojrzał za siebie i ujrzał lekko uchylone drzwi frontowe. Czy zostawiłem je otwarte, przez co pan Mirek tak po prostu się wślizgnął? Co jeśli ktoś nas ujrzy przez tą szparę? Albo zawieje wiatr i otworzy je całkiem na oścież? - myślał spanikowany, gdy nagle poczuł jak penis mężczyzny zaczyna się w niego wsuwać.
- Nie mogę dłużej czekać więc... sam się obsłużę, hahaha! - Zaśmiał się i zaczął napierać na chłopaka.
- Ale d-d-drzwiii... - Pisnął Maciek obawiając się, że ktoś ich nakryje, ale to nic nie zmieniło, bo pan Mirek nie przejął się wołaniem chłopaka i zaczął go ruchać.
Młodzieniec był świadom, że to wszystko było prawdą, bo przecież systematycznie dawał się zaliczać panu Mirkowi, więc nie zdziwiła go natarczywość mężczyzny. Skoro zawsze mu pozwalałem, to nie ma co się dziwić, że mnie odwiedza, gdy tylko ma na to ochotę... coraz częściej odwiedza nie Tomka, a mnie... - zaczął się zastanawiać nad tym jak do tego wszystkiego doszło. Sam nawet nie wiedział kiedy wyraził na to zgodę. Czy w ogóle się na to zgodził? Czy może po prostu nigdy stanowczo nie powiedział „nie”. Czasami insynuował, że nie jest zainteresowany, ale mężczyzna traktował to jak formę droczenia się, po czym i tak dobierał się do chłopaka.
Niespodziewanie drzwi zaskrzypiały i otwarły się na oścież. Spanikowany Maciek spojrzał w tamtym kierunku i ujrzał stojące go w progu Tomka, który wyglądał na mocno zaskoczonego.
- Widzę, że korzystasz z każdej okazji... nawet gdy mnie nie ma. - Rzucił Tomek w stronę pana Mirka.
- Oczywiście! Hehe! - Parsknął śmiechem nie odwracając wzroku od Maćka. - To jak przyłączysz się?
- Daj mi chwilę, tylko skoczę do łazienki. Zaraz mi pęcherz rozsadzi. - Odpowiedział zamykając frontowe drzwi, po czym pognał do łazienki.
- Taki kumpel to skarb, wiesz? Kto inny pozwala innym facetom pukać swojego chłopaka... - Szepnął pan Mirek do Maćka, po czym skomentował z podnieceniem. - Ale ty jesteś luźny... pewnie Tomek często bierze cię z innymi na dwa baty, co?
- Yyy... t-tak... - Przytaknął nie chcąc wnikać się w szczegóły.
- Och... zazdroszczę! - Rzucił głośniej.
- Czego zazdrościsz? - Wtrącił Tomek, gdy wyszedł z łazienki.
- Zazdroszczę ci Maćka. No... masz idealnego chłopaka... i zero zmartwień. - Stwierdził z przekonaniem nie przestając ruchać młodzieńca.
Tomek uśmiechnął się i parsknął, po czym dołączył do nich, a Maciek bez zawahania oddawał się im obu. Najpierw na zmianę, a potem wspólnie, aż zadowolił ich obu...
***
Wieczór minął im w ciszy. Tomek wpatrzony był w telewizor, oglądając swój ulubiony program o wojennych sekretach, a Maciek siedział obok, pogrążony w myślach. Dumając nad ich otwartym związkiem, zastanawiał się nad dziwnym układem, który łączył ich z kumplem Tomka.
Chłopak nie do końca rozumiał, jak doszło do tego wszystkiego. Sam przecież nie wyszedł z propozycją otwarcia ich związku na takie doznania. Zastanawiał się, czy to jego przeszłość, a może „wysokie” (według Tomka) potrzeby seksualne młodzieńca skłoniły mężczyznę do takiego kroku. Tomek zawsze okazywał mu wielką wyrozumiałość - nigdy go nie oceniał, nie krytykował i nie dawał odczuć, że młodzieniec w jakikolwiek sposób się nie szanował będąc zaliczonym przez tak wielu facetów w tak młodym wieku. Może właśnie dlatego chciał, by Maciek mógł dalej doświadczać tych doznań w bezpiecznej i ciągłej formie, pozostając pod jego opieką?
Niespodziewanie, tuż na samym początku ich związku Tomek sam zaczął inicjować spotkania, na których młodzieniec był ruchany przez jakiegoś innego, obcego faceta. Chłopak nie sprzeciwiał się temu, bo lubił seks, jednak nieco go to onieśmielało. Podchodził do tego z pewnym dystansem, zwłaszcza gdy Tomek pytał o jego preferencje lub zdanie przy wyborze kolejnego kandydata. W takich sytuacjach wstydliwa natura Maćka zwykle brała górę nad jego decyzyjnością, więc to Tomek ostatecznie podejmował decyzję, chcąc zaspokoić młodzieńca i wybierając mu głównie mężczyzn ostrych, stanowczych, dominujących i perwersyjnych - czyli takich, którzy trafią w gusta jego młodego i bardzo uległego partnera. Często umawiali się na trójkąty, w których oczywiście jedyną pasywną stroną był Maciek. Bywało też tak, że Tomek jedynie się im przyglądał, a czasami zostawiał ich samych, nasłuchując zza ściany głośnych jęków swojego chłopaka. Ufał Maćkowi bezgranicznie, wierząc, że nie zakocha się w nikim i nie wplącze w romans. To był tylko seks, rządzący się jedną nadrzędną zasadą - pocałunki z obcymi były absolutnie zakazane. Zdaniem Tomka pocałunek był czymś intymniejszym niż seks i świadczył o ich uczuciu.
Nigdy szczerze nie rozmawiali o swoich potrzebach, które zdawały się im być oczywiste i jasne. Niestety, choć Maćka kręciły te spotkania, to również peszyły, gdyż jaki normalny facet pozwalał, by jego ukochany był posuwany przez zupełnie obcych facetów? Co więcej, sam to inicjował, jednocześnie zachowując przy tym „wierność”, gdy w tym samym czasie jego partner zabawiał się z kimś innym? Tak, odkąd byli razem, Tomek nie ruchał nikogo innego poza Maćkiem, co dodatkowo potęgowało poczucie winy młodzieńca. Kiedy chłopak w końcu zebrał się na odwagę i w delikatny sposób spróbował przekonać Tomka, że te spotkania są zbędne, efekt był zupełnie odwrotny. Wstydliwy ton głosu i słabe argumenty tylko utwierdziły partnera w przekonaniu, że Maciek faktycznie potrzebuje takich doświadczeń. Wypowiedź Maćka zabrzmiała jedynie jak próba udobruchania Tomka, by ten nie poczuł się urażony tym, że nie jest wystarczająco dobry w seksie, a jednocześnie (choć nieświadomie) stała także potwierdzeniem bardzo dużych potrzeb seksualnych młodzieńca, o których wstydził się mówić na głos.
W międzyczasie, dosłownie i w przenośni, w ich łóżku pojawił się pan Mirek i stało się to niemal codziennością. Jednak zanim do tego doszło, pan Mirek jak gdyby nigdy nic oświadczył Maćkowi, że dostał pozwolenie od Tomka, by od czasu do czasu pobzykać się z chłopakiem. Jego pewny ton głosu oraz skupione spojrzenie zdało się być Maćkowi na tyle przekonujące, że nie sprzeciwił się. Co więcej, ich otwarty związek zdawał się potwierdzać te słowa. Początkowo młodzieniec czuł stres, gdy tak po prostu zaczęli się ruchać w ich łóżku w sypialni, podczas gdy Tomek w tym samym czasie przygotowywał dla obiad ich trójki. Chłopak miał wrażenie, że osiągnął szczyt bezczelności robiąc to bez uprzedniego poinformowania o tym Tomka. Starał się stłumić swoje jęki jednocześnie żałując, że nie napomknął swojemu partnerowi co zamierzają robić, gdy on będzie gotował. Zauważył też, że sumienie gryzło wyłącznie jego, bo pan Mirek zdawał się za wszelką cenę zrobić jak największy hałas grzmocąc tyłek chłopak tak, by głośne plaskanie niosło się po wszystkich pomieszczeniach w domu. Chwilę potem Maciek ujrzał go na korytarzu, tuż przed sypialnią. Tomek stał i patrzył się na nich, a jego wyraz twarzy nie mówił nic. Młodzieniec zastanawiał się, czy wynikało to czasem z faktu, że mężczyzna właśnie trawił to co zobaczył, by zaraz krzyknąć i zwyzywać go od puszczalskich kurew. Sekundy mijały, a twarz Tomka nie zmieniała wyrazu, gdy nagle jego dłoń powędrowała do jego krocza...
W kwestii seksu chłopak nie miał na co narzekać, bo faktycznie miał go mnóstwo. Przypadkowi, choć skrupulatnie wyselekcjonowani przez Tomka mężczyźni, którzy nieraz potrafili pozytywnie zaskoczyć nawet kogoś tak doświadczonego jak Maciek. Pan Mirek odwiedzający dziurkę chłopaka, jakby był jej właścicielem. I na końcu sam Tomek, który w pewnym momencie stał się czymś powszednim i zwyczajnym, a czasem nawet tylko dodatkiem, gdy odwiedzał ich jakiś inny facet...
Młodzieniec nadal czuł, że łączy ich głębokie uczucie. W końcu to z Tomkiem spędzał najwięcej czasu, z nim dzielił łóżko, jego namiętnie całował i to właśnie Tomek powodował, że jego serce biło mocniej. Mimo, że byli ze sobą tak blisko to jednak zaczęli się od siebie oddalać. Dopiero po pewnym czasie Maciek zauważył, że są pewne aspekty, które ich dzielą, choć obaj nadal byli dla siebie wyrozumiali. Gdy młodzieniec odkrył swoje nowe hobby i zaczął nagrywać filmy, na których prezentował swoje seksualne umiejętności, Tomek go nie krytykował, choć był wyraźnie sceptyczny i z dużą rezerwą podchodził do nowej pasji swojego partnera. Choć nie mówił tego na głos to jego wymowne spojrzenia czy chwile milczenia, gdy Maciek opowiadał o swoich pomysłach na kolejny film, były jasnym sygnałem, że nie traktuje tego zajęcia poważnie, mimo że generowało zyski, niewielkie ale jednak. Chłopak wyczuwał to negatywne nastawienie Tomka w szczególności wtedy, gdy mężczyzna podkreślał jak bardzo musi się angażować w swoją nową pracę, odbyć dodatkowe szkolenia, czy poświęcić ich wspólny czas na nadgodziny, by zaplusować sobie u kierownika i zdobyć jego zaufanie.
Mimo chwilowych problemów chłopak był dobrej myśli, bo wiedział, że każda para prędzej czy później przechodzi mniejszy lub większy kryzys. Nie chciał dolewać oliwy do ognia nawet w sytuacjach, gdy Tomek działał mu na nerwy robiąc bałagan w chwili, gdy dopiero co posprzątał w domu.
Spędzali ze sobą mnóstwo czasu, dlatego gdy któregoś dnia Tomek oświadczył mu, że dzięki jego oddaniu oraz ciężkiej pracy, kierownik postanowił go nagrodzić i wysłać z brygadą na kilkudniową delegację, Maciek poczuł ulgę. Nadal głęboko kochał swojego partnera, ale czuł, że potrzebował pobyć sam, a chwilowa rozłąka na pewno dobrze wpłynie na ich związek.
Komentarze
Prześlij komentarz