Był spóźniony i to bardzo. Nie wiedział jak wyjaśni do szefowi, który przecież nienawidził spóźnień, ale w tamtej chwili miał większe zmartwienie - dlaczego spędził noc z panem Mirkiem... w jego łóżku?
Sam nie wiedział czemu zgodził się na ruchanie. Może to ta presja? Może to ta jego podporządkowująca natura, która nie potrafi odmawiać? Powinien był postawić sprawę jasno, że zgodził się jedynie oral, w dodatku zaoferował się wyłącznie panu Józkowi. Niestety zostało to błędnie zinterpretowane i w kolejce ustawił się pan Mirek mówiący o „rundce”. To słowo wyraźnie zachęciło chłopaka, bo oznaczało, że kolejną osobą po nim będzie pan Tomek, na którego miał coraz większą chrapkę. Dla niego był skłonny do poświęceń. Dobrze się rozumieli, a jego wielki penis byłby satysfakcjonującą nagrodą za zrobienie dobrze komuś innemu. Jednak pan Tomek zdążył się ulotnić zaraz po tym jak Maciek zgodził się na ruchanie, a potem... alkohol, który szybko uderzył mu do głowy, oraz silne podniecenie zrobiły swoje. Nie wiedział co w niego wstąpiło, bo całował się z panem Mirkiem tak namiętnie jak opętany. Bardzo dobrze pamiętał cały ten wieczór, z jakim zapałem pochłaniał usta mężczyzny, a potem jak mu się oddawał.
Teraz chciałby to cofnąć, bo wiedział, że popełnił błąd. Nie powinien był się ruchać z kumplem pana Tomka… chcąc zbliżyć się do pana Tomka. Nie wiedział co w niego wstąpiło.
Wbiegł do biurowca czując wielkie wyrzuty sumienia, szukając wzrokiem pana Tomka. Liczył, że się spotkają i wyjaśni mu to wielkie nieporozumienie. Przecież chciał spędzić ten wieczór z nim, a nie z jego kumplem.
Niestety mężczyzny nie było w zasięgu wzroku, więc szybko udał się do biura. Tak jak przewidział, szef był zdegustowany jego spóźnieniem i na dzień dobry zaserwował mu reprymendę. Nie chciał zmyślać fikcyjnych historii, więc po prostu przyjął to na klatę bez zbędnego tłumaczenia się.
Przez cały dzień myślał wyłącznie o panu Tomku i szukał byle pretekstu, by tylko się z nim zobaczyć. Nagle zaczęła mu przeszkadzać spalona żarówka, która przecież nie działała odkąd się zatrudnił, skrzypiące zawiasy w szafce również niespodziewanie stały się nie do zniesienia, aż finalnie, w akcie desperacji „przez przypadek” stłukł kilka szklanek. Niestety za każdym razem, gdy schodził na parter, w pokoju technicznym nikogo nie było. Jakim cudem, gdy tak bardzo chciał zobaczyć się z mężczyzną, ten akurat teraz był nieobecny? Zastanawiał się nad kolejną okazją, by tylko odwiedzić pokój pana Tomka, jednak widząc rosnące poirytowanie swojego szefa ilością „nagłych problemów” postanowił sobie odpuścić.
Szczęście uśmiechnęło się do niego dopiero, gdy wychodził z biurowca i ujrzał mężczyznę tam, gdzie zwykł palić papierosy - tuż obok znaku „zakaz palenia”.
- Dzień dobry... panie Tomku! - Poczuł ulgę w końcu widząc mężczyznę.
- Dobry... - Rzucił krótko. - Jak tam po wczorajszym?
- Yyy... no... dobrze... - Nie spodziewał się, że mężczyzna zacznie akurat od tego.
- No... słyszałem, że... zaszalałeś. - Skomentował bez emocji.
- Yyy... aż... tak? - Poczuł się zmieszany. - Bo ja... yyy... w sumie... yyy... to ja... nic nie planowałem... - Palnął nie wiedząc jak się wytłumaczyć.
- Gadałem z Mirkiem... no no... zawróciłeś mu w głowie. Chyba z pół godziny nawijał, aż nie pozwolił mi dojść do głosu. - Powiedział patrząc gdzieś w przestrzeń przed sobą. - To se chłop... poużywał...
- Bo ja... yyy... to nie tak... ja... yyy... ja nie chciałem żeby pan... pomyślał... poczuł, że... - Czuł, że musi to wyjaśnić, ale nie wiedział jak. - To znaczy... yyy... bo ja... yyy... przepraszam... ale ja... ja na prawdę... tego nie planowałem...
- Spokojnie, lubię cię... i lubię też Mirka. Cieszę się waszym szczęściem. - Dopalił papierosa i rzucił go na chodnik.
- Yyy... ale panie Tomku... yyy... czy możemy... jeszcze porozmawiać... o tym? - Poczuł wielkie wyrzuty sumienia i musiał to wyjaśnić.
- Nie teraz, młody. Dziś mam kupę roboty... jakaś pierdoła zatkała klopa na drugim i cały czas mnie męczą żebym się tym zajął. Jakby nie mogli chodzić na inne piętro. - Wypuścił powietrze, wyraźnie zmęczony. - I jak na złość uaktywnił się twój szef... jakaś lawina problemów! Dopiero co do mnie dzwonił, że jakaś szafka skrzypi, trzeba żarówkę wymienić i potłuczone szkło wbiło się w wykładzinę. Nagle wszystko się psuje...
Słysząc listę zadań poczuł się głupio, gdyż sam je wygenerował, a szef najwyraźniej zadzwonił, by sprawdzić czy zostało to wykonane. Spoglądał z politowaniem na mężczyznę, gdy ten wchodził do budynku.
Już miał odejść, gdy postanowił zostać i zaczekać, aż pan Tomek skończy swoją zmianę. Nie miał nic w planach na dziś, więc może udałoby mu się wyciągnąć mężczyznę na spacer, by wyjaśnić to wszystko... a przynajmniej część tych problemów.
***
Po jakiejś godzinie czasu ujrzał pana Tomka wychodzącego z budynku. Wyglądał na poirytowanego i zmęczonego. Chłopak czuł wyrzuty sumienia za wydarzenia z wczoraj, a także za te dzisiejsze. Wiedział, że musi to wszystko wyjaśnić, albo chociaż tą wpadkę z panem Mirkiem. Niestety mężczyzna nie był chętny na spacer, a jadąc razem autobusem Maciek starał się go rozweselić. Chciał z nim zwyczajnie pogadać, bez świadków, dlatego gdy zbliżali się do jego przystanku wpadł na pomysł, by zaprosić mężczyznę do siebie. Początkowo pan Tomek nie był chętny, ale w porę dał się namówić i obaj wysiedli z pojazdu.
Gdy znaleźli się w mieszkaniu Maciek ujrzał malujące się zaskoczenie na twarzy mężczyzny, który był pod wrażeniem warunków w jakich mieszka chłopak nazywając mieszkanie „luksusowym”.
- No no, młody... dobrze szef ci płaci skoro stać cię na coś takiego. - Skomentował z uznaniem.
Chłopak nie chciał wtajemniczać mężczyznę w szczegóły swojej pracy wiedząc, że mógłby zostać źle odebrany. Pan Tomek zdawał się być wyrozumiałem facetem, ale Maciek nie chciał go testować i stawiać samego siebie w tak niekomfortowej sytuacji. Z resztą nie był pewien czy te słowa przeszłyby mu teraz przez gardło.
- Yyy... napije się pan czegoś? - Zaproponował.
- Może masz zimnego browca? Po całym dniu mam ochotę tylko na to... - Powiedział, niemal rozmarzony.
Chłopak zerknął do lodówki mimo, iż wiedział, że niczego takiego tam nie znajdzie. Piwo pijał tylko w barach dla towarzystwa, sam wolał wino, dlatego niczego innego nie posiadał. Poczuł, że już na wstępie zaliczył wtopę. Przecież to takie oczywiste, że pan Tomek pije piwo! - skarcił się w myślach.
- Yyy... ja na chwilę skoczę do sklepu... yyy... zaraz wracam... - Powiedział zamykając lodówkę.
- Jeśli nie masz to nic nie szkodzi. Mogę się napić czegokolwiek... - Odpowiedział mężczyzna, ale chłopaka już nie było.
W tym czasie wchodził już do windy zastanawiając się jak poprowadzić rozmowę o wczorajszym zajściu. Nie wiedział, co tak na prawdę pomyślał sobie pan Tomek, bo jego słowa zabrzmiały jakby nie chował urazy i trzymał za nich kciuki. Przecież to był tylko seks, niezobowiązujący seks, ale... co jeśli pan Mirek odebrał to inaczej? W końcu Maciek całował go z taką namiętnością, jak żadnego faceta wcześniej. Kompletnie nie wiedział co w niego wtedy wstąpiło. Na pewno alkohol wyłączył jego hamulce i... możliwe, że pociąg do pana Tomka przerzucił na jego kumpla? Zastanawiał się robiąc zakupy w pobliskim sklepie. Pan Mirek był całkiem atrakcyjny, a seks z nim był bardzo satysfakcjonujący, ale to tyle. Nie czuł do niego nic więcej, jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że mógł mu dać złudną nadzieję na coś więcej...
Gdy w końcu wrócił do mieszkania, trzymając w dłoni reklamówkę z piwem, ujrzał pana Tomka odkładającego jakiś materiał na sofę. Chłopak podszedł bliżej i zorientował się, że patrzył na bieliznę, która nie była jego.
- Wnioskuję, że to Mirka. Nie twój rozmiar, po za tym... młode chłopaki jak ty nie zakładają czegoś takiego... hehehe! - Zażartował wskazując na spore, atłasowe bokserki nieco w „dziadkowym” stylu. - Swoją drogą nie pochwalił się, że zaprosiłeś go do siebie.
Maciek spojrzał na bokserki uświadamiając sobie, że identyczne nosi jego szef. Tylko kiedy je tutaj zostawił? Gdy ostatni raz go odwiedził (wraz ze swoimi muskularnymi pustakami) nie zdejmował spodni, a jedynie rozsunął rozporek... to wspomnienie było nadal nieco bolesne, rana się zagoiła, ale blizna pozostała. W takim razie musiało się to wydarzyć wtedy, gdy wrócili z Ibizy, a pan Krzysztof był podniecony...
- Yyy... to... to nie pana... Mirka... - Sprostował, a po chwili poczuł, że pogrąża się jeszcze bardziej. - To... yyy... kogoś innego...
- Ooo... rozumiem... - Skomentował lekko zaskoczony. - Często umawiasz się na... seks... z różnymi facetami?
Poczuł, że nie powinien go oszukiwać. Nie chciał, żeby to się na nim zemściło, więc postanowił być w pełni szczerym i przytaknął. Znał swoją naturę i wiedział, że z nią nie wygra. Odkąd uświadomił sobie jaka jest jego orientacja, jego życie seksualne rozwinęło się niemal z prędkością światła. Zaliczyło go tylu mężczyzn, że nawet nie chciał znać dokładnej liczby. Ostatnimi czasy chciał się ustatkować i oddawać się wyłącznie jednemu - w ramach umowy, ale i to się nie powiodło. Potem te dodatkowe zlecenia, seks z coraz większą ilością mężczyzn, no i wisienka na torcie - „przypadkowe” oddanie się panu Mirkowi. Tak bardzo chciał się zbliżyć do pana Tomka, że aż zaliczył jego kumpla... co za absurd!
Spojrzał z obawą na enigmatyczny wyraz twarzy mężczyzny. Ciekawe co on sobie teraz o mnie myśli... zaliczyłem jego kumpla, a teraz znalazł u mnie bieliznę całkiem innego faceta... - dumał patrząc na niego. Wzrok mężczyzny nie był oceniający jednak nagle nastała wymowna cisza.
- Yyy... rozumiem, że to... źle... yyy... jest pan... rozczarowany? - Wyrzucił w końcu z siebie.
- Nie... - Jego twarz była bardzo pogodna. - Bardzo mi tym... zaimponowałeś. - Dodał spokojnie, lekko się uśmiechając.
Odwzajemnił uśmiech nie kryjąca zaskoczenia. Nie spodziewał się takiej reakcji, bo przecież rozwiązłość jest zwykle krytykowana. Po chwili chłopak zorientował się, że pan Tomek faktycznie mówił prawdę. Nie był w stanie ukryć tych emocji, które można było ot tak ujrzeć w jego kroczu. Penis mężczyzny obudził się do życia, a z każdą kolejną sekundą sztywniał coraz bardziej, tak jakby samo spojrzenie Maćka wywołało taką reakcję.
- Wow... - Szepnął cicho młodzieniec patrząc jak zahipnotyzowany.
- Przestań, młody. - Zażartował mężczyzna. - Jeśli nie przestaniesz się gapić to będę miał spory... problem. On... potrzebuje bardzo dużo czasu, żeby opadł.
- Ma pan... - Był pod wrażeniem tego niesamowitego widoku. - Jest pan... wielkim szczęściarzem...
- Hehe... może, ale... hmm... czy ja wiem... - Uśmiechnął się lekko. - On sprawia mnóstwo problemów mi i innym.
- A... yyy... ile on ma...? - Zapytał nieśmiało czując wypieki na twarzy.
- Już nawet nie pamiętam, dawno temu se go mierzyłem. - Odpowiedział pewnym głosem. - Dużo... za dużo...
W tej chwili Maciek zapragnął przekonać się ile centymetrów ma penis mężczyzny. Chciał to wiedzieć dla własnej satysfakcji, w końcu miał go już w ustach, a teraz zapragnął wiedzieć jaki jest jego rekord. Zaczął szukać w szafkach czegoś, czym mógłby zmierzyć długość członka, ale niczego nie znalazł. Pamiętał, że kiedyś znalazł w łazience metr krawiecki, który przypadkiem zostawił krawiec pana Krzysztofa. Pobiegł do pomieszczenia i również tam zaczął szukać, ale nie mógł go znaleźć. Zrezygnowany już miał wracać, gdy wpadł na nieoczywisty pomysł spoglądając na zużyte rolki po papierze toaletowym. Z uśmiechem na twarzy wziął dwie i wrócił do pokoju.
- Na co ci to...? - Zapytał zaskoczony mężczyzna. - Chcesz tym... mierzyć?
Radosny kiwnął głową, co rozbawiło pana Tomka. Mężczyzna zdawał się nie mieć żadnych obiekcji, więc rozpiął pasek, rozsunął rozporek i zaczął powoli zsuwać spodnie, których materiał mocno opinał jego członka. Po chwili chłopak ujrzał tego samego potwora, którego kiedyś, całkiem nieświadomie obciągał. Z zachwytem podszedł bliżej i przystawił dwie rolki po papierze toaletowym, które... okazały się być zdecydowanie mniejsze od członka. Zaskoczony wrócił po jeszcze jedną kartonową rolkę, podniecając się w myślach coraz bardziej. Gdy wrócił przyłożył wszystkie i z podziwem patrzył na ogromnego kutasa pana Tomka, który był dłuższy nawet niż przygotowana „potrójna-miarka”. Mógłby przynieść i czwartą rolkę, ale wtedy nie wyglądałoby to tak spektakularnie.
Chłopak był zachwycony tym zjawiskowym widokiem, bo kutas w tym rozmiarze był prawdziwym rarytasem, a on miał go na wyciągnięcie ręki. Podziwiał jego fantastyczne proporcje oraz kształt. Pomijając oczywisty fakt, że był niesamowicie długi, to jeszcze był całkiem gruby oraz lekko żylasty. Wszystko idealnie do siebie pasowało, bo nawet żołądź była po prostu piękną, wręcz apetyczna. Wpatrywał się w niego z uśmiechem na twarzy, aż niespodziewanie penis naprężył się jeszcze bardziej i lekko się uniósł na moment, tak jakby uderzyła go wielka fala podniecenia, a sekundę później coś z niego pociekło. Zdecydowanie nie była to sperma, a po prostu pre-ejakulat. Solidna kropla wyciekła z żołądzi.
- Ooo... młody... co ty najlepszego mi zrobiłeś. - Skomentował cicho mężczyzna, a jego głosie dało się wyczuć dumę oraz podniecenie. - Teraz już na pewno nie opadnie...
Na tym się nie skończyło, bo z każdą kolejną sekundą wyciekało coraz więcej płynu, a zadowolony chłopak patrzył, jak każda gęsta kropla powoli spływa. Był mocno podjarany na myśl, że to przez niego, że to on wywołał taką reakcję. A wszystko zaczęło się od niepozornej rozmowy i szczerego wyznania młodzieńca, którego początkowo się obawiał.
- On nie opadnie tak se... nawet po godzinie czy dwóch. - Kontynuował jakby chciał dać młodzieńcowi jakiś sygnał. - Nie wiem jak ja teraz stąd wyjdę... w tym stanie.
- To może... yyy... mogę spróbować... panu pomóc... - Zaproponował ciągle gapiąc się na ogromnego penisa. - Czy... mogę?... proszę pana... - Dopiero po chwili uniósł pełen pożądania wzrok.
Dłoń młodzieńca niemal od razu znalazła się na sztywnym członku mężczyzny, lekko gładząc go na całej długości. To było silniejsze od niego i nie mógł się oprzeć tej pokusie. Delikatnie przesuwał dłoń, przemieszczając tym samym napletek, który tak swobodnie zsuwał się z żołądzi i rozcierał ciągle wyciekający pre-ejakulat.
- Chyba nie ma innego wyjścia, młody... - Odpowiedział nagle mężczyzna, obserwując ruchy jakie wykonywała dłoń chłopaka. - Musisz mi pomóc...
Dłoń zaczęła przesuwać się z większą intensywnością, a po chwili złapała kutasa w pewnym uścisku, nie przestając nim poruszać. Mężczyzna sapnął rozsiadając się na kanapie, a w tym samym czasie młodzieniec nadal wykonywał coraz to szybsze ruchy.
Wyciekający pre-ejakulat okazał się być świetnym nawilżaczem nadającym odpowiedni poślizg dla tych ruchów. Dłoń Maćka sunęła po wielkim kutasie bez najmniejszego problemu, jakby dopiero co rozprowadził na nim jakiś dobrej jakości żel intymny. Długo jednak nie wytrzymał i już po chwili pochłonął go w całości.
W ustach poczuł charakterystyczny smak... smak wilgotnego i podnieconego fiuta, który tak bardzo go kręcił. Nie wiedział nawet kiedy zrzucił z siebie ubranie, a dłonie mężczyzny niemal od razu znalazły się na jego głowie i właśnie teraz zaczęło się konkretne jebanie jego ust...
Początkowo mężczyzna trzymał jego głowę w stabilnym uścisku ostro wjeżdżając kutasem do jego ust, a po chwili zmienił taktykę. Złapał młodzieńca za włosy i szarpiąc nimi nadziewał go na swojego wielkiego gnata.
Maciek nie stawiał żadnego oporu, był tak bardzo podniecony całą sytuacją, że pragnął nawet więcej. Chciał, by pan Tomek wykorzystał go maksymalnie, bez żadnego oporu. Lubił takie klimaty, co w połączeniu z okazałym rozmiarem sprzętu mężczyzny było jeszcze bardziej atrakcyjne. Jego usta było wykorzystywane, zaś druga jego dziura pragnęła atencji równie mocno.
Właśnie w takich sytuacjach jak ta, jego rów niemal od razu był gotowy do użycia, gdyż ciągle narastające podniecenie skutecznie rozluźniało jego mięśnie. Czekał na to z utęsknieniem, aż w końcu do tego doszło i dosiadł tego wielkiego kutasa.
Czuł w sobie każdy jego centymetr, ujeżdżając go z impetem. Uwielbiał właśnie w ten sposób nadziewać się na kutasy, waląc tyłkiem z taką siłą, że każdy byłby w stanie rozpoznać te charakterystyczne dźwięki. Zaś jeszcze większą przyjemność sprawiało mu, gdy to nie on nadawał tempo, a jego zadanie sprowadzało się wyłącznie do przyjmowania tych „ataków”.
Rozumieli się doskonale, a pan Tomek wyraźnie się pobudził, gdy chwilę później to on stał się stroną aktywną. Objął chłopaka ramieniem równocześnie trzymając go za biodro, po czym wjechał w niego nie rozluźniając uścisku. Trzymał go jak swoją własność i ewidentnie taka dominacja dawała mu najwięcej satysfakcji. Zabawiał się nim, co chwilę w niego wchodząc i wychodzą.
Maciek czuł się doskonale w takiej roli. Właśnie tacy mężczyźni go kręcili - pewni siebie i zdecydowani, którzy wiedzą czego chcą... i biorą to nie pytając o pozwolenie. Po chwili znowu zmienili pozycję i ponownie to pan Tomek narzucał tempo. Mężczyzna trzymał go za pośladki nadziewając go na swojego kutasa.
Gdy byli tak blisko siebie, niespodziewanie mężczyzna pocałował chłopaka w sutka. Stało się to raz, a później ponownie, ale z większym zaangażowanie. Pan Tomek zaczął cmokać jego piersi coraz mocniej, jednocześnie zasysając je i wielbiąc, sprawiając tym samym coraz większą przyjemność chłopakowi.
- Och... one są wspaniałe... te twoje wielkie cyce... och... mhm... takie ogromne... one są... cudowne... mhm... ty jesteś... cudowny... cały... - Mówił i całował na zmianę, nie przestając go posuwać. - Och tak... tak... och... och... OCHHH!!!
Doszedł w nim, dociskając swoją twarz do masywnych piersi chłopaka. Maciek czuł powoli wyciekającą spermę z jego rowa oraz przyjemne sapanie mężczyzny, gdy jego głowa było zatopiona w jego głębokim dekolcie. Zaraz potem się pocałowali...
No ładnie :)
OdpowiedzUsuń