To był piątek, ostatni roboczy dzień w tym tygodniu i mimo, że weekend był zapasem to nie czuł irytacji czy zmęczenia pracą. Ten tydzień był pełen wyzwań, a grafik pana Krzysztofa był dość napięty co oczywiście miało wpływ na Maćka. Mnóstwo odbytych spotkań, setki odebranych telefonów, tona wydrukowanych i sprawdzonych dokumentów, litry zaparzonej kawy oraz wiele „umilaczy czasu” jakie „serwował” panu Krzysztofowi. Choć chłopak spędził sporą część swojego czasu na wykonywaniu typowej, biurowej pracy, to jednak doznania cielesne jakie zapewniał swojemu szefowi zdawały się grać pierwsze skrzypce w jego codziennych obowiązkach. O tak, zwykle zaczynał pracę od jebanka na „dzień dobry”, potem jakieś obciąganko między spotkaniami, by na koniec również zasiąść na penisie mężczyzny. Chłopak nie zdawał sobie sprawy, że jego szef miał aż tak wielkie potrzeby, choć biorąc pod uwagę stresującą pracę rozumiał, że właśnie to jest jego sposób na relaks i rozładowanie napięcia.
Jak co dzień rano o tej porze właśnie skończył trening. Był pełen energii, a zawdzięczał to Markowi , który działał na niego bardzo motywująco. Chłopak wiedział, że nie ma u niego szans, więc jedyne co mu pozostało to podziwianie apetycznej sylwetki trenera. Od zawsze marzył o tak wspaniałych barkach, szerokich ramionach i tak bardzo męskiej sylwetce. Dodatkowo Marek był prawdziwym profesjonalistą, który skupiał się wyłącznie na osiągnięciu wyznaczonych celów, czym było przybranie jeszcze większej masy mięśniowej i na samą myśl o tym, chłopak czuł przypływ podniecenia. Czyżby pan Krzysztof chciał abym był jeszcze większy? Jeszcze bardziej umięśniony? Chciałby mieć tak mocno przypakowanego asystenta? - dumał, gdy trener stopniowo zwiększał obciążenie na sztandze. Zastanawiał się również ile Marek wiedział o jego życiu prywatnym i czym zajmuje się... „zawodowo”.
Po szybkim prysznicu, sięgnął do szafki po satynową koszulę, eleganckie spodnie i odpowiedni krawat - to był jego obowiązkowy strój do pracy i czuł się w nim wspaniale. Wiedział, że taki formalny ubiór w pracy biurowej jest zwykle krytykowany przez wielu pracowników, on jednak nosił go z dumą. Czuł się w nim jak przysłowiowe milion dolarów, gdy patrzył w lustro poprawiając bardzo obcisłą, choć niesamowicie wygodną koszulę. Idealnie skrojony materiał opinał jego wielkie piersi, uwydatniając ich rozmiar oraz kształt, a także w bardzo korzystny sposób podkreślał jego wielkie, grube i zawsze twarde sutki. Wygładził tkaninę przesuwając dłońmi po masywnej klacie, czując pod palcami miękkość jego jędrnych piersi oraz opór jaki stawiały jego sztywne i kształtne suty. Lubił je macać, bo były niezwykle wrażliwe, a samo dotykanie piersi sprawiało mu ogromną przyjemność. Jednak w tym momencie nie było czasu na masturbację, którą czasem się raczył biorąc kąpiel czy po prostu gapiąc się w swoje odbicie, bo teraz musiał gnać do pracy. Psiknął się szybko perfumami i zerknął jeszcze raz w lustro. Uśmiechnął się sam do siebie, bo czuł się fantastycznie - wyglądał zjawiskowo i pracował dla jednego z bardziej wpływowych ludzi w mieście. Zarzucił na ramię torbę i wyszedł z szatni mijając jakiegoś mężczyznę, który się za nim obejrzał. Chłopak wiedział z czego to wynika. Jestem atrakcyjny - powiedział sobie w myślach.
W drodze zastanawiał się nad swoim życiem, przez co przeszedł, ile dobry i złych rzeczy go spotkało. Tych drugich było na prawdę sporo, ale z pełnym przekonaniem stwierdził, że koniec końców wyszło mu to na dobre. Był teraz całkiem innym człowiekiem w porównaniu z tamtym Maćkiem, który jeszcze parę lat temu wpadł na odważny jak tamten czas pomysł, by zakupić suplementy i diametralnie zmienić swój wygląd. Teraz był niesamowicie umięśniony, nosił eleganckie ubrania, miał super pracę i mieszkał we wspaniałym apartamencie… tak, uwielbiał ten widok na miasto, którym tak często się delektował. Był z siebie dumny i z tego co osiągnął.
Dzień w biurze okazał się taki jak poprzednie, ale nie miał powodów do narzekania. Czuł się ważny i doceniany, a po za tym bardzo lubił swoją pracę. Pracował w dużej firmie na poważnym stanowisku, a przy okazji... robił to co sprawiało mu przyjemność, z całkiem przystojnym facetem, któremu zawdzięczał tak wiele. To właśnie pan Krzysztof odmienił jego życie i nadał mu sens. Dzięki niemu wyglądał bosko i czuł się bosko, co więcej, widział to również w oczach innych osób, które patrzyły na niego z podziwem. Najczęściej zauważał te spojrzenia na spotkaniach z klientami, co bardzo mu schlebiało. Uśmiechali się do niego, czasem lekko przygryzając przy tym wargi, a te małe gesty zdawały się być nieco dwuznaczne co jeszcze bardziej go nakręcało. Zwykle po takich spotkaniach, gdy szef miał ochotę na szybki seks, oddawał się mu z wielką ochotą wyobrażając sobie, że nadal jest obserwowany przez tych samych klientów. Miał wtedy w głowie mnóstwo scenariuszy co się dzieje w międzyczasie, jak mu wiwatują, klaszczą i zachęcają do jeszcze większej uległości oraz rozwiązłości. Czuł się wtedy jeszcze bardziej podniecony i bez oporów dawał się ruchać szefowi, z impetem nadziewając się na jego penisa jakby był niewyżyty seksualnie i natychmiast potrzebował ostrego ruchania. Widział wtedy w oczach mężczyzny tą ogromną satysfakcję i zadowolenie z zatrudnienia właściwej osoby na to stanowisko.
Dzień się nieco dłużył, a gdy nastało popołudnie pan Krzysztof poprosił Maćka do swojego gabinetu.
- Usiądź, Macieju. - Powiedział nie unosząc wzroku znad dokumentów. - Wszystko dzieje się na ostatnią chwilę, ale nic na to nie poradzę... Masz jakieś plany na weekend?
- Yyy... plany? - Zwykle spędzał weekendy w samotności, chyba że czasem odwiedzał tatę. - Ja... chyba nie, proszę pana... yyy... ale może...
- Wspaniale. W takim razie nie będę musiał cię prosić o ich zmianę. - Przerwał chłopakowi, jakby w ogóle nie interesowało go, co ten ma do powiedzenia. - Zarezerwuj lot dla nas na dziś wieczór, a powrót w sobotę po południu. Później przedyskutujemy kwestię noclegu. - Zamyślił się i zrobił pauzę, po czym kontynuował. - Ach... ten klient jest bardzo niezdecydowany i nieprzewidywany... podejmuje decyzje... hmm... bardzo dynamicznie. - Ciągnął enigmatycznie, szukając odpowiednich słów na określenie tego, co najwyraźniej bardzo go zirytowało. - Musimy przedstawić mu plan działania i to już, bo terminy gonią, a dłuższe przeciąganie przyniesie mu tylko starty... Tak więc zajmij się tym jak najszybciej.
- Tak... yyy... oczywiście, proszę pana... - Wstał i już miał odejść, gdy uświadomił sobie, że nie dowiedział się o najistotniejszej kwestii. - Yyy... a gdzie dokładnie lecimy? Proszę pana...
- Myślałem, że to oczywiste. Nie wiesz, gdzie mają główną siedzibę? Przecież widziałeś adres na fakturach. - Spojrzał na niego zdegustowany. - Na Ibizie.
Przyznam szczerze że ten odcinek jest słaby. Oczywiście rozumiem, że czasem trzeba coś takiego wprowadzić do fabuły, tylko ta część nie rozbudziła we mnie żadnej ciekawości do dalszego czekania na kolejne przygody.
OdpowiedzUsuńWiem co masz na myśli. Mam wrażenie, że czasem nieco mnie poniosło w tworzeniu tej całej "otoczki", a tekstu wyszło tyle, że (może niepotrzebnie) zrobiłem z tego osobny rozdział. Może się powtarzam, ale akcja jeszcze będzie 🙂
UsuńMoże spróbuj zrobić raz dłuższy odcinek? Trochę otoczki plus rozwinięcie akcji?
Usuń