Wygląd kamienicy nie zachęcał, aby ją odwiedzać. Stara, nawet bardzo, co więcej wyglądała jakby nigdy nie była remontowana. Szare obskurne ściany pokryte graffiti, drewniane, skrzypiące schody, oraz zabrudzone okna. Gdzieś z piętra usłyszał krzyki i kłótnię. Poczuł się nieswojo, ale właśnie taki adres otrzymał.
Zaczął powoli kroczyć po schodach na podwyższony parter, ale wspinając się zorientował się, że nie zgadza się numer mieszkań na tej kondygnacji. Przecież mieszkanie, którego szukał miało znajdować się na parterze... czyżby... właśnie był na piętrze, a parter był jeszcze niżej? Zerknął w dół i uświadomił sobie, że najwyraźniej tak właśnie jest, a mieszkanie musi być... w suterenie.
Poczuł ciarki krocząc w dół. Było tam jeszcze mniej przyjemnie niż na wyższym piętrze. Stanął przed drzwiami i spojrzał na numerek. Zgadza się - pomyślał, zastanawiając się czy dobrze robi. Przełknął ślinę i nieśmiało zapukał, a po kilku chwilach drzwi się otwarły. Niepewnie przekroczył próg, a w środku panował półmrok. Dopiero po kilkunastu sekundach przyzwyczaił się do słabego oświetlenia. Rozejrzał się dookoła. Mieszkanie było stare i skromnie urządzone, ale dość czyste. Było tam bardzo cicho, nieprzyjemnie cicho i... nikogo w środku. W tej samej chwili uświadomił sobie, że gospodarz musi stać za nim. Poczuł strach i lekką panikę. Odwrócił się i faktycznie tak było. Ujrzał przy drzwiach mężczyznę. Nie był w stanie określić jego wieku z uwagi na białą kominiarkę zasłaniającą jego twarz.
Przyjrzał mu się dość uważnie. Mężczyzna był wysoki i postawny. Poza kominiarką miał na sobie koszulkę, łańcuch na szyi, dresowe spodnie i sportowe buty. Wyglądał na typowego dresiarza, którego w każdej innej sytuacji ominąłby szerokim łukiem, w obawie o własne bezpieczeństwo. Teraz był z nim sam na sam w jednym pomieszczeniu.
Maciek poczuł jak oblewa go zimny pot, gdy mężczyzna wpatrywał się w niego swoim surowym spojrzeniem. Czy ja na pewno dobrze trafiłem? A może tylko mnie zwabił, żeby zrobić mi krzywdę? - chłopak bił się z własnymi myślami, obawiając się tego co zaraz nastąpi. Stali tak w ciszy, gdy nagle mężczyzna złapał się za krocze, lekko je masując. Chłopak spojrzał w tamtym kierunku, potem ponownie na jego twarz. Nie słysząc żadnej komendy doszedł do wniosku, że to swego rodzaju zaproszenie, bo wszystko na to wskazywało. Próbował się uspokoić, po czym zrobił nieśmiały krok i zbliżył się do mężczyzny. Szybko uklęknął przed nim, położył dłonie na jego kroczu z zamiarem uwolnienia penisa, gdy niespodziewanie poczuł uderzenie w twarz.
- Pozwoliłem?! - Odezwał się mężczyzna.
Uderzenie było dość bolesne, a chłopak nie wiedział co właśnie się wydarzyło. Czy zrobił coś źle? Czy źle odczytał jego intencje? Przecież umawiali się... chyba... na seks. Nie wiedział dlaczego dostał liścia w twarz.
- Ach... zero treningu. To widać. - Skomentował mężczyzna, po czym dodał bez emocji. - Rozbieraj się do naga.
Ciągle zdezorientowany Maciek wykonał polecenie. Zdjął koszulkę eksponując swoje wielkie piersi, potem buty, zsunął sponie i stringi. Następnie rzucił ubrania w kąt, dokładnie tam gdzie wskazał mężczyzna.
- Na kolana. Od teraz, w mojej obecności nie wolno ci wstawać. Będziesz chodzić tylko na czworakach... jak pies. Chyba, że pozwolę ci wstać. Ale to się raczej nie wydarzy. - Jego komenda była jasna.
Chłopak nie wiedział co się dzieje i do czego to zmierza, zerknął na swoje ubrania. Nie zdążył nawet złożyć ich w kostkę, tak by się nie pomięły. Nie lubił chodzić w zmiętych ubraniach. Nawet jeśli rozbierał się w pośpiechu to zawsze starał się je rzucić tak, by leżąc na płasko nie były zmięte i później nadal wyglądały schludnie. Zastanawiał się czy może powinien podejść i... nagle otrzymał kolejne uderzenie dłonią w twarz.
- Kolejna zasada, zawsze patrzysz mi prosto w oczy i nigdy nie odtwarzasz głowy. Za nieposłuszeństwo należy się kara, również za złamanie zasady, o której jeszcze nie powiedziałem. Jeśli będziesz robił coś zbyt wolno lub niestarannie, ponownie kara. - Powiedział donośmy głosem. - Niepytany nie zabierasz głosu. Zawsze jesteś nago. Bez dyskusji wykonujesz wszystkie polecenia i komendy. Dla mnie nie masz imienia, jesteś tylko niewolnikiem i mogę cię nazywać jak zechcę. - Zrobił pauzę i dodał na koniec. - Przyjmujesz takie warunki?
To wszystko było dla niego nowe i nie rozumiał dlaczego miałby być karany za złamanie zasady, której jeszcze nie poznał. Klęczał na chłodnej podłodze i uważnie patrzył prosto w oczy mężczyzny w obawie, że znowu zostanie ukarany. Nie był pewien czy oczekiwał od tego spotkania czegoś takiego. Lubił bycie uległym, ale miał obawę czy dobrze zrobił przychodząc tutaj. Mężczyzna zdawał się być silnie dominującym facetem, nie tylko fizycznie, ale również mentalnie. Po tych kilku zdaniach jakie od niego usłyszał, czuł względem niego respekt podszyty strachem. Nigdy wcześniej nie spotkał się z kimś tak władczym. Bał się tego co zaraz nastąpi, bał się odmówić i bał się przytaknąć, ale czuł presję i wiedział, że musi zdecydować. Nie do końca był przekonany, że właśnie tego chce, ale jego ciało samo podjęło decyzję. Nieświadomie kiwnął głową.
- Chcę to usłyszeć. - Powiedział sucho.
- T-ttak... - Wydukał chłopak, mimo że miał ochotę uciec.
Mężczyzna nic nie powiedział, nawet jego oczy nie mówiły nic. Nadal stał pewnie, górując nad chłopakiem, po czym wskazał palcem swoje buty. Maciek zawahał się przez chwilę nie wiedząc co ma zrobić. Czy ja mam te buty...
- Na co czekasz, pedale? Wyliż je! - Ryknął.
Słysząc krzyk mężczyzny, Maciek od razu zbliżył się do jego stóp chcąc uniknąć kary. Nigdy wcześniej tego nie robił. Nigdy nie lizał nikomu butów. Nie wiedział jak to zrobić właściwie, więc po prostu schylił się i zaczął robić to co podpowiedziała mu logika. Przesunął językiem po czubku „klasycznego adidasa” czując lekko fabryczny smak. Potem zbliżył się do drugiego buta, ale w tej samej chwili otrzymał kolejne uderzenie w twarz.
- Dokładniej, cwelu! - Dodał stanowczo.
Chłopak od razu wrócił do poprzedniego buta, liżąc go wzdłuż i całując z każdej strony. Starał się zignorować ten nieco chemiczny smak materiału skupiając się na wykonaniu zadania. Lizał go z każdej strony, chciał to zrobić najlepiej jak potrafi, by tylko nie zostać ponownie ukaranym.
- Teraz drugi... - Odezwał się nagle mężczyzna.
Od razu wykonał polecenie i zbliżył się do drugiego buta. Lizał go dokładnie i całował, aż nagle poczuł jak coś napiera jego kark - mężczyzna postawił na niej swoją nogę, lekko dociskając głowę młodzieńca. Zaskoczony lekko się wzdrygnął, ale nie protestował. Wiedział, że mu nie wolno. Domyślił się, że to oznaka dominacji i musi być posłuszny.
Po pewnej chwili mężczyzna zdjął nogę z głowy chłopaka i polecił mu się podnieść, a gdy tylko Maciek spojrzał w jego stronę został przywitany splunięciem. Ciepła i gęsta ślina płynęła po jego policzku. Zaskoczony chłopak lekko zmrużył oczy i zorientował się, że na wysokości jego wzroku znajduje się sztywny penis mężczyzny, który najprawdopodobniej został wyjęty ze spodni, gdy Maciek zajmował się butami.
- Morda... otwórz ją, pedale... - Powiedział, teraz spokojnie, zerkając na młodzieńca.
Maciek posłusznie otworzył usta, a w tej samej chwili mężczyzna splunął wprost na jego język. Ciągle patrzył w oczy nieznajomego oczekując kolejnej komendy, ale po krótkiej chwili ciszy domyślił się, że powinien połknąć ten niespodziewany „prezent”. Gdy tylko otworzył usta mężczyzna ponownie do nich splunął, a Maciek jeszcze raz przełknął ślinę, ciągle patrząc w oczy mężczyzny.
- Teraz opierdalaj kutasa, cwelu. - Polecił chłopakowi.
To była ta chwila, na którą tak długo czekał. Właśnie to co lubił najbardziej - ssanie, lizanie i wielbienie penisa. Ten nie był wielki, można by rzec, że niewiele ponad przeciętny. Ale jego właściciel posiadał charakter jak nikt inny i to nadawało mu jeszcze większej atrakcyjności. Maciek niemal rzucił się na jego kutasa i z wielkim zaangażowaniem zaczął go ssać, pochłaniając go w całości. Mężczyzna sapnął z zadowoleniem, co było dla młodzieńca znakiem, że robi to dobrze. Bez opamiętania lizał go, ssał i pochłaniał.
Sprawiało mu to ogromną radość, dlatego nie przestawał. Wiedział, że będzie to robił puki nie otrzyma kolejnego polecenia, ale chciał by ta chwila trwała tak długo jak to możliwe. Brał penisa w całości, nurkując swoim nosem w jego włosach łonowych. Poczuł w nich lekki zapach potu i podobało mu się to coraz bardziej, gdy niespodziewanie mężczyzna pchnął jego głowę do tyłu.
- Ach… och... och... morda... morda... pedale... - Powiedział jęcząc jednocześnie.
Maciek spojrzał oszołomiony w jego stronę i znając już tą komendę, otworzył usta patrząc prosto w oczy mężczyzny, który w tym samym czasie masturbował się energicznie, a kilka sekund później pierwsza salwa spermy wylądowała na twarzy chłopaka. Zaraz potem kolejna i jeszcze jedna, tryskając jednocześnie wprost do jego ust.
Uwielbiał to, czuć spermę na twarzy, w ustach i wszędzie indziej. Kochał być tak nagradzany i traktował to jak nagrodę za swoje zasługi. Chciał dawać mężczyznom radość i zadowalać ich właśnie w ten sposób, by później zalewali go swoją spermą, którą ostatecznie będzie mógł zlizać.
Tak było i teraz, bo po chwili ciągle sztywny kutas mężczyzny zaległ na jego języku uwalniając ostatnie krople nasienia. Maciek ponownie wziął go do ust, wylizując go dokładnie.
Ssał jego penisa jeszcze przez chwilę, gdy naglę mężczyzna pchnął go na plecy.
- Ach... mmm... zostań... patrz w sufit i się nie ruszaj... - Powiedział mężczyzna sapiąc przy tym głośno.
Maciek leżał na podłodze w bezruchu, patrząc w sufit tak jak mu polecono. W międzyczasie mężczyzna krzątał się po pokoju, a po chwili zbliżył się ponownie i złapał chłopaka za jaja. Przestraszony młodzieniec lekko się wzdrygnął.
- Co powiedziałem? Zostań... - Skarcił go mężczyzna.
Nie wiedział co mężczyzna ma zamiar zrobić. Czy może to on mu teraz obciągnie? Zaczął się zastanawiać, bo jak do tej pory to był wyłącznie jego obowiązek. Co więcej, czy tak dominujący facet na prawdę chciałby zrobić mi loda? - myślał przez chwilę z niedowierzaniem, gdy nagle poczuł coś głodnego na swoim penisie. Coś, co lekko go uciskało.
- Gotowe. Podnieś się, pedale. - Usłyszał komendę.
Gdy uniósł głowę ujrzał jakiś metalowy przedmiot zamontowany na jego penisie. Początkowo nie wiedział co to, jednak gdy dokładnie się przyjrzał zrozumiał, że mężczyzna zapiął mu „chastity”, czyli klatkę na penisa.
- Zdałeś test i zgadzam się by cię dalej trenować. - Powiedział bez emocji. - Teraz jesteś moją własnością, moim cwelem. Należysz do mnie i tylko ja mogę cię jebać, nikt inny... - Dodał mocno akcentując ostatnie dwa słowa, po czym wskazał na klatkę na penisie Maćka. - To oznacza, że należysz do mnie. Tylko ja mam klucz i tylko przy mnie możesz to zdjąć. Teraz podaj mi swój numer telefonu. Będę cię informował kiedy masz się stawić na kolejny trening...
No tego się nie spodziewałem 😈 ale bardzo mi się podoba taki obrót spraw 😈
OdpowiedzUsuńNasz bohater chyba też się tego nie spodziewał 😂
Usuń