Ostatni dzień spędzili tak samo jak poprzednie, czyli przez większość czasu osobno. Pan Grzegorz udał się na ostatnie zajęcia, a Maciek został sam rozmyślając o poprzedniej nocy. Czuł się zaspokojony zarówno psychicznie jak i fizycznie. Pogoda się poprawiła, więc postanowił po raz ostatni pospacerować po pobliskim parku by jeszcze raz odtworzyć w myślach tą noc. Nie spodziewał się, że spotka go coś tak wyjątkowego. Mężczyzna praktycznie czytał w jego myślach i z każdą chwilą serwował mu coraz to nowsze doznania, które były kolejną falą ekstazy zalewającą jego ciało. To był tylko i wyłącznie seks, bez zbędnych uczuć, mający na celu tylko i wyłącznie zaspokojenie popędu seksualnego. Mimo tego Maciek miał wrażenie, że właśnie weszli na kolejny poziom relacji. Lecz jedynie jednostronnie, bo po ujściu emocji mężczyzna po prostu odsunął się na bok. Nie mógł liczyć na więcej, w końcu na tyle się umawiali.
Po spacerze wrócił do hotelu by się spakować, a po obiedzie oglądał telewizje w oczekiwaniu na powrót mężczyzny. Zaraz po zakończeniu zajęć mieli wracać do domu. Gdy tylko drzwi się otwarły wiedział, że za chwilę po raz ostatni spojrzy na mury budynku.
- Chłopaki właśnie wsiedli to autokaru i odjechali. - Powiedział z ulgą w głosie. - Jesteś już gotowy?
- Tak, wszystko spakowałem więc możemy iść jeśli pan też jest gotowy. - Chłopak wstał na równe nogi łapiąc swój bagaż.
- Dobrze, w takim razie bagaże będą gotowe na jutro. - Odpowiedział zaglądając do swojej torby.
- Jak to na jutro? - Nastolatek był nieco zmieszany.
- Przedłużyłem nasz pobyt o jedne dzień. Myślałem, że będziemy mieć więcej czasu… dla siebie, ale plan zajęć okazał się bardziej rozbudowany i w ostatniej chwili dodano kilka ponadprogramowych zajęć. Wczorajszy wieczór był… wspaniały, nie spodziewałem się tego dlatego chciałbym ci podziękować za twoje… zaangażowanie. - Wyjaśnił przebierając się przy Maćku. - Tylko zmienię ubranie i możemy wychodzić. Chcę cię gdzieś zabrać.
Chłopak był miło zaskoczony zmianą planów. Nie miał zbyt wielu oczekiwań co do samego pobytu, cel jego przyjazdu tutaj był jasno określony, a jednak czuł się nieco osamotniony. To był miły gest ze strony trenera, że zaplanował coś jeszcze na swego rodzaju „podsumowanie” pobytu. Maciek czuł, że właśnie tak będzie i miło spędzą ten ostatni wieczór. Obserwował mężczyznę gdy ten zdejmował spodnie, skupiając swój wzrok na jego kroczu.
Podobał mu się ten widok. Pan Grzegorz był krzepkim i męskim człowiekiem, a zawartość bielizny, którą dobrze znał, intrygująco się poruszała gdy ten zrzucił z siebie koszulkę. Jak zahipnotyzowany wpatrywał się, gdy zakładał jeansy i niemal ugryzł się w wargę widząc jak zasuwający się rozporek ciasno zaciska materiał na jego genitaliach. Nagle zorientował się, że mężczyzna cały czas go obserwował. Zaczerwienił się ze wstydu i postanowił jak najszybciej wyjść na korytarz widząc, że trener jest już niemal gotowy. Otwarł drzwi z impetem wybiegając na korytarz uderzając w kogoś, po czym przewrócił się na dywan razem z nieznajomym.
- Jak łazisz baranie! - Odezwał się młody brunet z małym piwnym brzuszkiem, leżąc na umięśnionym ciele chłopaka.
Brunet instynktownie starał się podnieść opierając swoje dłonie na ogromnym torsie nastolatka nieświadomie je przy tym ugniatając. Gdy stanął na nogi zmierzył go wzrokiem i dopiero po kilku sekundach dotarło do niego co widzi.
- Ja pierdole, co to jest? Co to za dwa, spasione potwory? Kurwa, ty masz cycki? - Skomentował z niesmakiem w głosie wpatrując się w chłopaka, który nadal leżał na podłodze. – Ostrzyknąłeś je czymś? Laski mają spore balony, ale to? Na co ci takie bufory? Faceci takich nie mają, w ogóle nie mają cycków. A może… ty nie jesteś facetem? - Zapytał z pogardą. - Fe! To nienormalne!
W tej chwili na korytarzu pojawił się pan Grzegorz, pchnął bruneta, który z hukiem uderzył u ścianę. Jedną ręką złapał go za bark i mocno przyparł do ściany, aż ten syknął z bólu. Uścisk był tak siny, że w żaden sposób nie mógł się uwolnić, więc po kilku sekundach szarpaniny przestał się wyrywać.
- Przeproś chłopaka. - Powiedział stanowczym głosem pan Grzegorz.
Brunet był wyraźnie przerażony postawą trenera, który z chłodnym wyrazem twarzy wyglądał na jeszcze poważniejszego niż zwykle. Strach całkowicie odebrał mu mowę, więc mężczyzna ponowił rozkaz.
- Przeproś chłopaka, za to że wpadłeś na niego i go przewróciłeś, bo łazisz jak debil. - Tym razem surowe spojrzenie mężczyzny wywarło odpowiedni wpływ.
- Yyy… przepraszam. - Odpowiedział zdawkowo.
- Ale kogo i za co? Nie patrz się na mnie tylko na niego. - Kontynuował trener wskazując na Maćka.
- Przepraszam za to że… na ciebie wpadłem i cię przewróciłem. - Tym razem spojrzał na nastolatka.
- Bo..? I co było dalej? – Nie odpuszczał.
- Bo… łażę jak debil. – Brunet przełknął ślinę.
- Dobrze. Nie wiem czy się przesłyszałem ale podziwiałeś jego wygląd, prawda? Zagapiłeś się na jego ciało dlatego na niego wpadłeś. - Mężczyzna nadal wpatrywał się w niego swoim chłodnym wzrokiem. - Możesz teraz powtórzyć te komplementy.
- Ale co…? – Brunet był zmieszany i przestraszony
- Pochwal jego wysportowany wygląd, w szczególności jego wspaniałą klatkę. Tak jak zrobiłeś to wcześniej. Bo tak właśnie mówiłeś, prawda? – Wyjaśnił.
- Tak… Masz wspaniały wygląd… i piękną klatę… - Wydukał do chłopaka.
- I pewnie się nie mylę, że chciałbyś taką mieć? Taki masywny i wspaniale zbudowany tors, jak on. – Powiedział oczekując tylko jednej odpowiedzi.
- Tak… oczywiście… chciałbym… - Odpowiedział krótko.
- Niestety, pewnie jedyne co ci się uda to powiększenie tego baniaka. – Spojrzał na jego brzuch. - A teraz wypierdalaj stąd, popaprańcu. – Powiedział cicho po czym szarpnął nim, wypychając go w stronę długiego korytarza z taką siłą, że ten ledwo utrzymał się na nogach.
Maciek siedział skulony przy drzwiach i z niedowierzaniem obserwował całą sytuację. Nie mógł uwierzyć, że pan Grzegorz stanął w jego obronie i tak sprawnie poradził sobie z jego dręczycielem. Zrobiło to na nim ogromne wrażenie, bo nie spodziewał się tak gwałtownej i stanowczej reakcji mężczyzny.
- Mam nadzieję, że nic ci nie zrobił. – Pomógł wstać chłopakowi podając mu dłoń.
Nastolatek pokręcił przecząco głową, a mężczyzna stanął obok niego i położył rękę na jego ramieniu. Spojrzał na niego z troską w oczach. Nie wyglądał już tak groźnie jak wcześniej, a ton jego głosu dodatkowo to potwierdzał.
- Wiesz, że nic z tego co mówił nie jest prawdą? To jest totalna nieprawda. Ja się z tym nie zgadzam. – Nagle ściszył głos i dodał szeptem. – Te twoje… - Zrobił pauzę, ale „to słowo" nie mogło mu przejść przez gardło. - One są cudowne... wybitne. Są ogromne ale przez to zachwycające i wyjątkowe. Nigdy o tym nie zapominaj.
Posłał chłopakowi ciepłe spojrzenie, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Delikatnie pomasował go dłonią po plecach chcąc dodać otuchy. Dało się odnieść wrażenie, że chciał zrobić coś więcej ale jakaś niewidzialna bariera nie pozwalała mu na to. Maciek odwzajemnił uśmiech wpatrując się w jego oczy. Zobaczył w nich jakaś małą iskierkę, która całkowicie przegoniła strach jaki czuł przed chwilą, a słowa mężczyzny dodatkowo go podbudowały. Jedyne czego teraz pragnął to miło spędzony wieczór i wiedział, że właśnie tak będzie.
Po opuszczeniu hotelu wylądowali w lokalnym barze serwującym amerykańską kuchnię i jak się okazało, całkiem niezłą. Obaj zamówili burgery, które popijali piwem. Rozmawiali na luźne tematy i nie wracali do incydentu z hotelu. Pan Grzegorz był bardzo uprzejmy i wygadany jak nigdy wcześniej. Biło od niego ciepło i mnóstwo pozytywnej energii, którymi zaraził chłopaka. Atmosfera była niezwykle przyjemna, a Maciek czuł coraz większą sympatię do trenera, który w jego oczach był prawdziwym bohaterem. Złapali dobry kontakt, dlatego bez zawahania zgodził się na pozostanie w barze, by obejrzeć mecz piłki nożnej. Chłopak bardzo dobrze znał zasady gry, jako że sam aktywnie brał udział w takich rozgrywkach, chociaż nie był fanem tego sportu i podchodził do niego neutralnie. W tamtej chwili chciał sprawić mężczyźnie przyjemność więc starał się angażować w kibicowanie jak tylko mógł, głośno wiwatując i komentując razem z nim wszystko co działo się na murawie. W chwili gdy drużyna, której kibicowali zdobywała gole pan Grzegorz przybijał chłopakowi piątkę ciesząc się jak dziecko, a gdy tracili bramki wymieniali smutne spojrzenia. Koniec końców udało im się zwyciężyć, co zdaniem mężczyzny należało celebrować dlatego postawił jeszcze jedną kolejkę piwa. Siedzieli obok siebie, Maciek czuł jak kolano mężczyzny ociera się o jego nogę. Wiedział, że pan Grzegorz robił to nieświadomie emocjonując się wygranym meczem, jednak nie chciał się odsuwać, nawet gdy ten ocierał się dłonią o jego udo. Te delikatne gesty sprawiały mu przyjemność więc nie reagował. Podobało mu się to, że mężczyzna oczekiwał jego atencji, liczył się z jego zdaniem i cały czas utrzymywał z nim kontakt wzrokowy. Byli już ostatnimi klientami baru więc postanowili wrócić do hotelu, a przez całą drogę powrotną rozmawiali tak jak gdyby znali się od zawsze. Szli tuż obok siebie, a chłopak nie czuł między nimi bariery, ani fizycznej ani psychicznej. Nawet gdy zatrzymywali się przed przejściem dla pieszych w oczekiwaniu na zielone światło, mężczyzna stawał przed nim w odległości kilkunastu lub nawet kilku centymetrów, cały czas wpatrując się w niego. Maciek czuł, że przekracza dystans tolerowany przez niektóre osoby, ale w żaden sposób mu to nie przeszkadzało, a nawet bardzo mu się to podobało.
Wszystko zmierzało tylko w jednym kierunku, a gdy zamknęli za sobą drzwi pokoju hotelowego emocje sięgnęły zenitu. Mężczyzna od razu rzucił się na chłopaka zdzierając z niego ubrania, pozwalając by ten rozebrał i jego. Szybko wylądowali w łóżku. Maciek leżał na plecach, a pan Grzegorz sprawnie wszedł w niego swoim sztywnym od podniecenia penisem. Patrzyli sobie prosto w oczy. Ich twarze były blisko siebie, bardzo blisko.
Chłopak pragnął więcej, więc gdy tylko nos mężczyzny otarł się o jego policzek, ten delikatnie złapał jego głowę, by ponownie się do niego zbliżyła. Wpatrywał się w niego i od razu cmoknął go w usta.
Ich oczy były zamknięte, a po krótkiej chwili mężczyzna odwzajemnił pocałunek.
Niespodziewanie nastał poranek. Chłopak obudził się w łóżku, sam. Gdy nagle usłyszał dźwięk spłuczki toaletowej, z łazienki wyszedł pan Grzegorz. Był już przebrany.
- Dobrze, że wstałeś. Musimy się zbierać. – Rzucił chłodno nie utrzymując kontaktu wzrokowego. - Poproś o śniadanie na wynos jeśli jesteś głodny i jedziemy.
Chłopak obserwował go przez chwilę i od razu zorientował się, że coś nie gra. Trener najwyraźniej nie był w najlepszym humorze i nie miał zamiaru się z niczego tłumaczyć. Nie chcąc irytować mężczyzny postanowił zrezygnować z posiłku, więc już po kilku minutach jechali z powrotem do domu. W samochodzie panowała grobowa cisza, a pan Grzegorz ani razu nie spojrzał na Maćka. Trwało to, aż do momentu gdy pojazd zatrzymał się pod domem chłopaka. Nie pożegnali się, a mężczyzna bez wyjaśnienia odjechał, gdy młodzieniec opuścił pojazd.
Komentarze
Prześlij komentarz